Prawda o ich ślubie wyszła na jaw po latach. Mało kto wiedział
Ponad 12 lat temu Maria i Lech Kaczyński zginęli w katastrofie smoleńskiej. Gdyby nie ten tragiczny wypadek była pierwsza dama RP obchodziłaby dziś swoje 80. urodziny. O niektórych faktach z jej życia rzadko się mówi. Maria Kaczyńska miała poważną operację serca, wzięła ślub z Lechem Kaczyńskim dwa razy w odstępie kilku lat i popierała metodę in vitro oraz dawne zapisy konstytucyjne dotyczące aborcji.
Maria Kaczyńska przyszła na świat 21 sierpnia 1942 roku na Wileńszczyźnie jako Maria Mackiewicz. Jej ojciec przez całą II wojnę światową walczył w szeregach Armii Krajowej. Gdy nadszedł jej kres, rodzina postanowiła rozpocząć nowe życie i zamieszkała w Bydgoszczy, a następnie na Pomorzu. Ze względu na problemy zdrowotne małej Marii i jej brata Konrada ich matka za namową lekarza zdecydowała o przeprowadzce rodziny do Rabki. Tam Maria Mackiewicz ukończyła szkołę podstawową oraz liceum. W międzyczasie przeszła poważną operację serca. Po zdaniu matury wyjechała do Sopotu, by tam studiować transport morski w Wyższej Szkole Ekonomicznej.
Maria i Lech Kaczyńscy mieli dwa śluby w odstępie pięciu lat
Po studiach Maria Mackiewicz rozpoczęła pracę w pracowni badań koniunkturalnych Instytutu Morskiego w Gdańsku. Lecha Kaczyńskiego poznała w 1976 roku, gdy ten był asystentem na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego i szukał mieszkania. W willi, w której mieszkała kobieta, właśnie zwolnił się pokój, więc wstawiła się za nim u gospodarzy. Tak zostali sąsiadami, a łącząca ich sympatia z czasem zamieniła się w miłość.
Maria i Lech Kaczyńscy wzięli ślub cywilny w kwietniu 1978 roku w Warszawie. Co ciekawe, ślub kościelny nie został zorganizowany zaraz potem, lecz dopiero pięć lat później. Uroczystość w sopockim kościele była połączona ze chrztem świętym ich córki Marty, która miała już wtedy trzy lata.
Mało kto o tym wiedział. Dopiero po latach Marta Kaczyńska, wyznała to w swojej książce "Moi rodzice". "Lubiłam oglądać zdjęcia ze ślubu i patrzeć na wzruszone oczy mamy. Miała wtedy na sobie prostą błękitną sukienkę i szal. Podobno tańczyli do rana" - pisała o ślubie cywilnym przyszłej prezydenckiej pary. Dodała, że Lech Kaczyński miał wyrzuty sumienia, że na ślub kościelny musieli czekać tak długo.
Na początku rodzina żyła w bardzo skromnych warunkach, bo w 36-metrowym mieszkaniu. Ponad 20 lat później ich domem stał się Pałac Prezydencki, lecz Maria Kaczyńska chciała choć w niewielkim stopniu żyć tak, jak dawniej. Zrezygnowała z porannej pomocy obsługi, by sama mogła robić swojskie śniadania. Chodziła również do starego mieszkania, gdzie gotowała małżonkowi bigos, bo nie chciała, by w pałacu unosił się zapach kapusty.
Początkowo niektóre zachowania pary prezydenckiej były obiektem drwin. Media wyśmiewały publiczne okazywanie sobie przez nich czułości. Cytowano Lecha Kaczyńskiego, który przed kamerami zwracał się do żony: "Maluszku". Ona zaś bez skrępowania poprawiała mu kołnierzyk albo krawat.
Któregoś dnia Maria Kaczyńska została sfotografowana, jak wchodzi na pokład samolotu z reklamówką. Pewien dziennikarz śmiał się w telewizji, że pewnie niosła w niej kanapki dla Lecha Kaczyńskiego. Wtedy była pierwsza dama wysłała mężczyźnie reklamówkę z kanapkami i dołączyła karteczkę: "Proszę nie nakruszyć".
Ich znajomi opowiadali: "Pani prezydentowa przez wiele tygodni po przeprowadzce przyjeżdżała do starego mieszkania także po to, by ugotować mężowi ulubioną kapustę. Nie chciała, by zapach bigosu roznosił się po reprezentacyjnych pomieszczeniach pałacu".
Maria Kaczyńska o in vitro i aborcji
Mało kto pamięta, że Maria Kaczyńska nie bała się wyrazić swojego zdania na tematy, które są postrzegane w debacie publicznej i politycznej jako niezwykle kontrowersyjne. Oficjalnie popierała metodę in vitro, a w 2008 roku podpisała się pod apelem kobiet mediów do parlamentarzystów o pozostawienie bez zmian zapisu konstytucji o ochronie życia. To wywołało oburzenie ojca Tadeusza Rydzyka, który miał powiedzieć podczas spotkania ze studentami Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza".
Maria Kaczyńska do końca broniła swoich przekonań. Trzy dni przed katastrofą smoleńską udzieliła szczerego wywiadu Marcinowi Dzierżanowskiemu. "Żadni specjaliści od wizerunku niczego mi nie podpowiadali. Zawsze mówiłam to, co myślę, nawet jeśli bywałam za to krytykowana. Ale kiedy wypowiadałam się o in vitro, popierałam kompromis w sprawie aborcji, czy broniłam Rospudy – nie kalkulowałam czy na tym wygram, czy nie. Może właśnie za tę autentyczność ludzie mnie zaakceptowali?" – powiedziała wtedy.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl