Propagujący nienawiść do kobiet "incele" w Polsce trafili na podatny grunt
"To jakby gryzącego psa prosić, żeby przestał. On nie zrozumie. Jego trzeba nauczyć odpowiedniego postępowania, trzeba wcielić się w rolę wychowawcy przede wszystkim nie przy pomocy słów" – pisze autor portalu WolneMedia.net o kobietach. Jego poglądy nie należą do odosobnionych.
Internetowi wiele można zarzucić, ale na pewno nie brak demokracji. Pierwsze przykazanie sieci brzmi: "wolnoć Tomku w swoim domku". I o ile w "domku" nikomu nie dzieje się krzywda, można w nim pleść, co się komu podoba. Dowodzić, że ziemia jest płaska, światem rządzi ukryta opcja żydowska, albo że Elvis żyje. A nawet, że żyje i w dodatku jest Żydem.
Jak niszowego hobby byś nie miał, jest więcej niż pewne, że prędzej czy później w sieci spotkasz podobnych sobie. Innych wędkarzy szukających niezawodnych przynęt na okonie albo innych facetów rozgoryczonych niemożnością spotkania "odpowiedniej kobiety".
Ci ostatni gromadzą się online wokół bardzo określonych treści. Blogów poświęconych prawom mężczyzn, seksistowskich artykulików lub też odnajdują się na forach przy pomocy hasztagów takich jak "przegryw" czy "stulejacontent" (sic!). Te wirtualne wiece polegają jednak na czymś więcej niż opisy osobistych doświadczeń czy utyskiwanie na kobiecy ród. Wiele z nich ma znamiona spotkań wyznawców pełnoprawnej ideologii.
10 zabitych, 15 rannych
Autor cytowanego artykułu to twórca bloga Redpillersi.pl, bodajże pierwszej polskiej strony jawnie odnoszącej się do tzw. "inceli". Naprawdę głośno zrobiło się o nich w kwietniu tego roku, kiedy Alek Minassian 25-latek z Toronto wjechał rozpędzonym autem w tłum, zabijając 10 osób i raniąc kolejne 15. Zanim siadł za kółkiem napisał na Facebooku: "zaczął się bunt inceli".
Termin "incel" pochodzi od słów "involuntary celibate" (celibat nie z własnej woli). Kilka lat temu w ten sposób zaczęła określać się grupa młodych, sfrustrowanych mężczyzn, którym nie szło z kobietami. Początkowo skupiali się na portalu 4chan, następnie na Reddicie (pierwowzorze polskiego Wykopu).
"Incele" dawali tam przede wszystkim ujście swoim frustracjom. Ze względu na brutalne fantazje seksualne dotyczące upokarzania kobiet, które ich odrzuciły lub po prostu nie zwróciły na nich uwagi, moderatorzy zdecydowali się w końcu na usunięcie wątku. Jednak oprócz opisów zbiorowych gwałtów i wizji utopii, w których każdy "dostaje po kobiecie", która nie ma prawa dobierać samodzielnie partnerów, grupa stworzyła całą ideologię.
W jej świetle współczesne społeczeństwa zachodnie bronią wyłącznie interesów kobiet. Cynicznych manipulatorek, patrzących co najwyżej na wygląd i zasobność portfela mężczyzn. W tej optyce feminizm ma walczyć nie o równouprawnie, ale o dominację kobiet. Ci, którzy tak jak oni nie wierzą w postulaty równościowe, wybierają w slangu "inceli" czerwoną pigułkę (ang.red pill). Taką samą jak ta, którą połknął Neo, by obudzić się z matrixa. Są więc "redpillersami".
Domorosły terapeuta z branży IT
"Kobiety toksycznej się nie zmieni samej w sobie, a na pewno nie tłumaczeniem jej logicznie, jak to wszystko (związek – przyp. red.) powinno wyglądać, bo to tak jakby gryzącego Cię psa prosić logicznie, że tak nie można. On nie zrozumie. Jego trzeba nauczyć odpowiedniego postępowania, trzeba wcielić się w rolę wychowawcy przede wszystkim nie przy pomocy słów" – można przeczytać na portalu WolneMedia.net.
To wnioski płynące z tyle rozwlekłego co chętnie udostępnianego wywodu zatytułowanego "Babskie dramy to sposób na zniszczenie i wykorzystanie do cna mężczyzny". Autor, co znamienne – anonimowy – opisuje, jak wyglądają w jego odczuciu współczesne związki.
Zdaniem autora "kobiety są sprytniejsze i przebieglejsze, niż wszyscy sądzą", ale jednocześnie - są jak dzieci. Nie mają kontroli nad własnymi emocjami, a co za tym idzie, potrzebują silnej męskiej ręki. Dokładnie tego samego argumentu używali ponad sto lat temu przeciwnicy wpuszczenia kobiet na uniwersytety.
"Nie bawi was, że wszystkie poradniki damsko-męskie uczą jedynie jak podrywać kobiety na seks? Zapomina się, że to najłatwiejsze z procesu zapoznawczego z kobietą" – zaczyna brawurowo ustawiając się w dość jasnym świetle.
Twierdzenie, że wszystkie poradniki damsko-męskie uczą jedynie "jak podrywać kobiety na seks" jest rażącym przekłamaniem. Z całego spektrum publikacji tego typ, lwia część dotyczy mimo wszystko raczej relacji i to bynajmniej nie seksualnych. Wystarczy wejść na stronę pierwszej lepszej dużej księgarni, żeby się o tym przekonać. Trudno określić, czy to twierdzenie jest autorowi potrzebne do udowodnienia założonej tezy, czy też raczej przedstawia punkt widzenia zależny od punktu siedzenia.
Pomijając już fakt, że kobiety nie są odrębnym gatunkiem wymagającym jakichś szczególnych "procesów zapoznawczych". No chyba, że ktoś naczytał się poradników jak poderwać te dziwaczne stworzenia na seks i przejął co nieco z ich żargonu.
Przeczytaj także:
Uwieść i porzucić
Autor bardzo wyraźnie przedstawia swoją wizję związków, która prezentuje się następująco: "uwieść mężczyznę, usidlić, zniewolić emocjonalnie, finansowo i fizycznie, spantoflić, odsunąć seks, obwinić, zostawić (w międzyczasie ewentualnie zdradzić i przygotować sobie nową gałąź)". Brzmi może i przerażająco, ale na szczęście dzielny Don Kichot zapewnia, że jeśli jest się "mężczyzną inteligentnym" da się w związku wyrwać swoje. Klaruje też, że świadectwem owej męskiej inteligencji jest znajomość jego wywodów, które pozwalają "poznać naturę kobiet".
Na szczęście kobiety nie są złe z natury, a odpowiedzialny i prawy moralnie samiec może wychować sobie te z nich, które nie są toksyczne. Jak? Otóż stawiając odpowiednie granice ("Kobieta tylko dzięki naszym zachowaniom ma szansę dojrzeć emocjonalnie"). Żeby jednak kobiety zostały naprawione, klan męski musi współpracować. I to nie przeciw byle komu, ale przeciw całemu społeczeństwu. Inaczej zawsze znajdzie się kolejny naiwny, który nie daj boże kobiet będzie słuchał i im pomagał, plamiąc tym samym swój honor i tracąc energię życiową.
"Społeczeństwo dosłownie przestało wymagać od kobiet czegokolwiek w ofercie dla mężczyzn, więc nie dziwi, że wartość coraz częściej zostaje zastąpiona pustką. O żadnym gotowaniu, oporządzaniu domu, wsparciu nawet nie warto myśleć".
I dalej: "Jeśli chcemy coś dostać od egoistycznej kobiety tu i teraz – nie ma szans. I jej to problemu nie sprawia, bo ma tonę innych Ukraiń… adoratorów na Twoje miejsce mężczyzno. Ma tonę tych, którzy będą inwestowali w nią, starali się o nią, nie wymagając nic w zamian, czekając dowolny czas na zapłatę seksem, a potem w związku na wydzielanie seksu i komplementów (…). I tak naprawdę na tym oferta nowoczesnej kobiety się kończy, a już na pewno gdy para nie chce mieć dzieci" – argumentuje zapalczywie autor artykułu, nie zostawiając zbyt wielu złudzeń na czym jego zdaniem "oferta" kobiet ma polegać. Kobieta za partnerstwo ma płacić seksem i obiadem na stole. I do tego nowy samiec ma ją właśnie przyuczać.
Nie znasz? Używaj!
Wywód cechuje argumentacja raczej niskich lotów, popadająca niekiedy w pseudonaukowy ton. "Dowodami" świadczącymi na niekorzyść kobiet stają się poczynania Oliwii P., która znęcała się na córeczką, kreując jednocześnie obraz idealnego życia na Instagramie. Za całą heurystykę robi zaś użycie ewidentnie nierozumianych przez autora pojęć:
"A nienawidzą (heteroseksualnych mężczyzn – przyp. red.), bo mają kompleks niższości, skądinąd patrząc jedynie na logikę – często całkiem racjonalny" – zastanawiające jakiego typu ma to być "logika". Użycie nie pasuje ani do potocznego znaczenia słowa, a już na pewno nie do akademickiego równania logicznego. No chyba, że autor miał na myśli pokrętną "logikę własną".
I dalej: "Feminizm i rewolucja seksualna zamiast kobiety dobrej stworzyły kult kobiety-egoistki, który ma za zadanie udowodnić sobie i innym, że mężczyzna jest zły, słaby (…) Każda kobieta w głębi jest feministką, ponieważ stosuje kobiece strategie seksualne, tylko nie tak drastyczne i bezpośrednie, jak feministki". I to wszystko z ust człowieka, który zachęca swoich czytelników do poszerzania wiedzy na "tematy społeczne", mimo że nie zadał sobie nawet trudu przeczytania definicji słowa "feminizm". Mimo to wie, że to właśnie feministki spraszają do Polski "patriarchalnych uchodźców". Jedynie na logikę całkiem nieracjonalne - chciałoby się skomentować.
Przeczytaj także:
Waga piórkowa
Zbieżność nazwy bloga autora przytaczanego artykułu nie jest oczywiście przypadkowa. Co ciekawe, została zapobiegliwie zmieniona dwa miesiące po zamachu w Toronto. Swoją drogą to jeden z trzech zamachów dokonanych przez mężczyzn utożsamiających się z "incelami".
Polscy "incele" to przy kolegach zza Ocenau wciąż waga piórkowa. Nikt nie wypowiada na głos brutalnych gróźb czy fantazji, ale przekaz jest ten sam. Kobiety są złymi, zepsutymi jednostkami, które nie powinny mieć praw równych z mężczyznami, bo sobie z nimi nie radzą. Braki w myśleniu logicznym zastępują cynicznymi manipulacjami, a jedyna wartość jaką sobą przedstawiają to budzące pożądanie ciało.
Rozgoryczeni faceci łączą się online, żeby utwierdzać się w przekonaniu, że samotni są nie ze swojej winy, ale przez pokolenie kobiet-harpii. Podstępnych potworów, które korzystając ze swoich wdzięków, zamieniają ich w potulnych pantoflarzy, żeby w końcu wymienić na "lepszy model". Archetyp_ femme fatale_ rozlewa się tu na rzesze kobiet, "wszystkich takich samych", a w dodatku, jak dowodzi w innym tekście autor - im ładniejszych tym gorszych.
Nie trzeba być profesorem psychologii relacji, żeby rozgryźć, że problem faceta, która uważa, że związek z drugą osobą polega na "komplementach, seksie i gotowaniu" to sprawa wymagająca raczej wizyty u specjalisty niż zakrzywiania rzeczywistości mętnymi dywagacjami.
Upatrywanie problemów w systemie, który rozgryzły tylko najtęższe głowy to jednak kusząca retoryka. Nie trzeba się dłużej zastanawiać nad sobą ani nie daj boże iść na ustępstwa w związku. Można odrzucić poczucie "nieprzystawania" na rzecz przynależności do grona "wybrańców" - korzystając dalej z nazewnictwa zaczerpniętego z filmu braci Wachowski, którzy jak na złość "incelom" musieli zmienić płeć na najgorszą z możliwych.
"Mam kilka lat więcej niż użytkownicy, ale powiem wam jedno: unikajcie toksycznych ludzi, nawet jeśli mają zajebiste cycki" – na tle innych komentarzy do tekstu seksizm w starym, dobrym stylu nieomal podnosi na duchu. Może i kiedyś faceci nie rozumieli postulatów feminizmu, ale przynajmniej rozumieli, że kobiety też są ludźmi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl