"Przed seksem muszę się napić"
„Wcześniej wydawało mi się, że chodzi tutaj o dobrą zabawę. Idę na imprezę, więc sięgam po drinka, żeby się rozluźnić. Z czasem zauważyłam, że to chodzi o sytuacje damsko-męskie. Nie wyobrażam sobie, że na pierwszą randkę poszłabym na kawę albo na spacer. Stresują mnie takie sytuacje i muszę wypić przynajmniej jednego drinka. O seksie już nie wspominając – pierwsza upojna noc na trzeźwo? To niemożliwe!” – twierdzi 29-letnia Agata. Okazuje się, że wiele kobiet ma tak samo. Często nawet nie zdają sobie z tego sprawy…
10.05.2012 | aktual.: 06.06.2018 14:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Wcześniej wydawało mi się, że chodzi tutaj o dobrą zabawę. Idę na imprezę, więc sięgam po drinka, żeby się rozluźnić. Z czasem zauważyłam, że to chodzi o sytuacje damsko-męskie. Nie wyobrażam sobie, że na pierwszą randkę poszłabym na kawę albo na spacer. Stresują mnie takie sytuacje i muszę wypić przynajmniej jednego drinka. O seksie już nie wspominając – pierwsza upojna noc na trzeźwo? To niemożliwe!” – twierdzi 29-letnia Agata. Okazuje się, że wiele kobiet ma tak samo. Często nawet nie zdają sobie z tego sprawy…
W tym, że na pierwszą randkę zazwyczaj idzie się na kolację z winem, na drinka do ciekawego baru czy latem na piknik zakrapiany alkoholem, nie ma nic dziwnego. Społecznie przywykliśmy do tego, że sytuacja damsko-męska często jest związana z alkoholem. I nie ma nic w tym złego, dopóki wariant typu: „Co powiesz na spacer po parku?” – nas nie zaskoczy.
Pierwszy raz jest zbyt stresujący
- Jeśli to jest pierwsze luźne spotkanie, to jeszcze tragedii nie ma, ale w momencie, gdy już chodzi o tę randkę, która ma się zakończyć w łóżku, bez żadnego drinka, może być problem – mówi 26-letnia Paulina. – Wydaje mi się, że my często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Niedawno miałam taką sytuację, że przyjechał do mnie chłopak, z którym spotykałam się od kilku tygodni. Zadzwonił i zapytał czy może wpaść. Zgodziłam się, po czym zaczęłam się zastanawiać: co ja teraz zrobię? Przecież nigdzie wcześniej nie wyszliśmy, nic dziś nie piłam. W końcu wyjęłam butelkę wina i sama wypiłam dwa kieliszki. Bałam się uprawiać z nim seks na trzeźwo. Uświadomiłam sobie wtedy, że ja nigdy nie przespałam się z kimś pierwszy raz bez alkoholu. Potem już jest w porządku, nie krępuję się, ale z nowym partnerem potrzebuję drinka na rozluźnienie – mówi Paulina.
Psycholog kliniczny i seksuolog – Arkadiusz Bilejczyk – twierdzi, że nie ma w tym nic dziwnego, bo sytuacja randkowa może być tak samo stresująca, jak każde inne spotkanie towarzyskie, na którym chcemy dobrze wypaść:
- Zacznijmy od tego, że picie alkoholu na tzw.: „odwagę” nie jest związane tylko z sytuacjami randkowymi czy seksualnymi, ale również innymi – mówi seksuolog Arkadiusz Bilejczyk. – Wiele osób nie wyobraża sobie np.: tego, żeby iść na imprezę i nie sięgnąć po drinka. Z jednej strony możemy tutaj mówić o ogólnej, społecznej potrzebie, z drugiej jednak o pewnej formie rozluźnienia. W pewnych dawkach alkohol rzeczywiście relaksuje, więc wtedy, gdy zależy nam na zabawie, sięgamy po niego – dodaje.
Gdy tego typu sytuacje zdarzają nam się raz na jakiś czas, nie należy się denerwować: każdy ma prawo do tego, by czasem sięgnąć po lampkę wina. Nieciekawie robi się wtedy, gdy bez niej nie potrafimy się dobrze bawić lub kochać. - Do momentu, kiedy zdarza nam się sięgać po drinka od czasu do czasu, nawet z takim podejściem na zasadzie: rozluźnię się, to będzie milszy wieczór – to wszystko jest w porządku. Problem zaczyna się wtedy, gdy alkohol staje się obowiązkowym elementem do robienia czegokolwiek, nie tylko uprawiania seksu. To działa na zasadzie skojarzeń: pojawia się trudna sytuacja, czyli muszę się napić po to, żeby ją rozwiązać. W momencie, gdy sięgamy po drinka – nawet tylko jednego , ale zawsze w określonej sytuacji (np.: randka, seks, spotkanie biznesowe, wieczorny relaks przed telewizorem) to należy stać się czujnym, bo taka sytuacja może prowadzić do uzależnienia – mówi seksuolog.
To się dzieje w naszej głowie
- W przypadku uzależnienia często skupiamy się na fizycznych symptomach i zapominamy o fizycznych, które często są jeszcze ważniejsze. Są ludzie, którzy przyznają się do tego, że na studiach zdarzało im się uczyć, zażywając amfetaminę. Wiadomo, przyswajanie wiedzy wtedy przychodzi nam dużo łatwiej, jednak gorzej jest z pamięcią długotrwałą. Wszystko to, czego się w ten sposób nauczymy, bardzo szybko zostanie zapomniane. Mimo tego osoby, którym zdarzało się sięgać po amfetaminę, by szybciej przyswoić pewne wiadomości, po kilku razach tak bardzo się do tego przyzwyczajały, że nie były w stanie się skupić bez tzw.: kreski. Siadały nad książką, notatkami i twierdziły, że nic nie wejdzie im do głowy. Podobnie jest w przypadku alkoholu i seksu. Wmawiamy sobie, że nie damy rady pójść na randkę, być rozluźnionym, zabawnym, jeśli nie sięgniemy przynajmniej po jednego drinka – mówi Bilejczyk.
Seks po alkoholu smakuje lepiej
Dla jednych alkohol jest świetnym środkiem rozluźniającym przed pierwszym kontaktem z nowym partnerem, dla innych zaś czymś, co sprawia, że zanikają wszystkie hamulce.
- Uwielbiam seks po alkoholu. To nie jest może tak, że za każdym razem, kiedy kocham się z moim narzeczonym sięgamy po drinka, ale obydwoje to lubimy – opowiada 32-letnia Iza. – Zauważyłam, że wtedy seks jest zupełnie inny. Mimo tego, że znamy się już trzy lata i nie wstydzimy się siebie nawzajem, to jednak seks po kilku drinkach czy piwie, jest zupełnie inny niż ten, który uprawiamy na trzeźwo. Stajemy się dzicy, bardziej odważni, pozwalamy sobie na różne słowa, gesty, których normalnie nie mówimy ani nie robimy. Obydwoje to lubimy, bo kiedy z kimś mieszkasz od kilku lat, potrzebujesz urozmaicenia. Nam to właśnie daje alkohol – wyjaśnia Iza.
Gdzie jest złoty środek?
Skoro seks po alkoholu może być ciekawym urozmaiceniem związku, powinniśmy z niego całkowicie rezygnować?
- Jeśli tego typu sytuacja zdarza się raz na jakiś czas, bo akurat obydwoje wróciliśmy z imprezy, na której trochę wypiliśmy, to nie ma w tym niczego niepokojącego. Faktycznie, taka zabawa może być pewnym urozmaiceniem. Jednak w momencie, gdy we dwoje zaczynamy pić wtedy, gdy mamy ochotę na bardziej wyuzdany seks, może się zacząć robić niebezpiecznie. Chodzi o to, by nie doprowadzić do sytuacji, w której seks na trzeźwo przestanie nam się podobać, a przy tego typu uzależnieniach granice są bardzo cienkie – ostrzega seksuolog.
Może lepiej spróbować czegoś innego? Wspólna wycieczka do sex-shopu? Seans erotyczny? Tak naprawdę każda z tych czynności może stać się „używką”, bez której seks straci smak. Dlatego próbujmy wszystkiego, ale z głową i umiarem.
(asz/pho)