Blisko ludziPrzełamuje stereotyp o młodych rolniczkach. "Zadbane i wykształcone"

Przełamuje stereotyp o młodych rolniczkach. "Zadbane i wykształcone"

Młoda rolniczka Joanna
Młoda rolniczka Joanna
Źródło zdjęć: © mat. prywatne

09.04.2021 06:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

– My, młode kobiety mieszkające na wsi, lubimy się ładnie ubrać, nawet idąc do pracy w oborze czy na gospodarstwie – mówi Joanna Łaszewska, która wraz z rodzicami prowadzi gospodarstwo na Kujawach. Rolniczka opowiada, jak wygląda życie współczesnych kobiet na wsi i czemu zdjęcie z traktorem stało się bardziej pożądane niż fotka z luksusową torebką.

Justyna Piąsta, WP Kobieta: Wieś to pani miejsce na ziemi?

Joanna Łaszewska: Zdecydowanie. Mieszkam na wsi całe moje życie. Tutaj się wychowałam i dorastałam. Moi rodzice są rolnikami, więc to oni zarazili mnie zarówno miłością, jak i pasją do pracy w gospodarstwie. Tata od małego uczył mnie pracy na polu, jazdy ciągnikiem, a mama pokazywała mi, jak należy zajmować się zwierzętami. Nasze gospodarstwo jest ukierunkowane na produkcję roślinną - przede wszystkim zboże, ale także na produkcję zwierzęcą – hodujemy trzodę chlewną. Kiedyś mieliśmy jeszcze bydło i kury.

Jest wiele stereotypów na temat kobiet ze wsi. Uważa się, że są zaniedbane i niewykształcone. Czy to prawda?

To nieprawda, bo czasy się zmieniły. Kiedyś wieś wyglądała inaczej, dziś wraz z rozwojem technologii i my poszliśmy do przodu. Staram się przełamywać ten krzywdzący stereotyp, że rolniczka jest brzydka, zaniedbana, ma nieumyte włosy, a słoma jej z butów wystaje. My, młode kobiety mieszkające na wsi, lubimy się ładnie ubrać, nawet idąc do pracy w oborze czy na gospodarstwie. Mamy pomalowane paznokcie i makijaż, używamy perfum. Znam wiele takich rolniczek, które wcale nie przypominają stereotypowej "wieśniaczki" i niczym się nie różnią od kobiet z miasta. My też jesteśmy wykształcone, wiele młodych kobiet po studiach wraca na wieś.

Czy pani zdaniem program "Damy i wieśniaczki" propaguje ten krzywdzący obraz kobiety ze wsi?

Zdecydowanie. Dwa tygodnie temu otrzymałam propozycję wzięcia udziału w tym programie, ale odmówiłam. Jestem kobietą ze wsi, ale nie jestem wieśniaczką. Do tego show szuka się kobiet, które są zaniedbane, pochodzą z ubogich rodzin, które są uciemiężone życiem i pracą na gospodarstwie. Pokazuje się w telewizji, że rolniczka jest głupia, wyjazd do miasta jest dla niej nieosiągalnym celem, a wizyta w galerii handlowej czy w SPA to wielki luksus, na który nigdy nie będą mogły sobie pozwolić. Pewnie jest jakiś procent kobiet, które rzeczywiście tak żyją, ale to wcale nie jest normą.

Zatem jak naprawdę wygląda życie i praca młodej kobiety na wsi?

Praca bywa ciężka, często brudna, ale do tego można się przyzwyczaić. Wszystko zależy o tego, jakiego rodzaju prowadzi się gospodarstwo. Jeżeli ktoś ma tylko produkcję roślinną, to ma więcej luzu. Musi oporządzić ziemię, opryskać ją, przygotować do zasiewu, a potem do zbioru. Więc taki rolnik nie musi się zrywać skoro świt do pracy, tak jak mogłoby się wydawać. Gdy ma się hodowlę zwierząt, praca wygląda inaczej, wtedy faktycznie wstaje się rano około 7 lub 8 i trzeba zakasać rękawy. Krowy trzeba wydoić dwa razy dziennie, trzodę chlewną nakarmić i napoić. Na gospodarstwie działa się według ustalonego harmonogramu, wszystko jest zaplanowane.

Nie ma pani czasami dość takiej pracy?

Nie, bo dla mnie to jest norma, tak wygląda moje życie i bardzo to lubię. Rozrzucenie obornika nie jest dla mnie niczym strasznym. Potrafię pracować na polu i przy zwierzętach, umiem wydoić krowę, byłam przy porodach macior. Jeżdżę ciągnikiem, znam się na rolniczych maszynach, na siewie roślin. Ludzie myślą, że na gospodarstwach jest smród i brud. Jednak to wszystko zależy od tego, jak rolnicy dbają o swoje chlewy i obory. Zapachy pochodzące od zwierząt są po prostu czymś naturalnym. Jeśli komuś przeszkadzają, to wtedy używa się specjalnych środków, które je niwelują.

Nie myślała pani kiedyś o tym, żeby przenieść się do miasta?

Szczerze mówiąc, to w ogóle mnie tam nie ciągnie. To nie mój świat, nie mój klimat. Jestem szczęśliwa, mieszkając na wsi i jestem dumna z tego skąd pochodzę. Nigdy nie miałam kompleksów z tego powodu. Tutaj rozwijam swoje pasje, lubię być blisko przyrody, zajmować się zwierzętami. W mieście nie miałabym tego wszystkiego.

Czy młode rolniczki otrzymują dużo propozycji matrymonialnych? Mężczyźni postrzegają was jako bardziej zaradne kobiety niż te z miasta?

Z racji tego, że działam na Instagramie i Youtubie, gdzie pokazuję moją codzienność, pracę na gospodarstwie, to faktycznie czasami piszą do mnie mężczyźni. Często są zaciekawieni tym, że młoda dziewczyna pasjonuje się rolnictwem, maszynami. Wielu z tych chłopaków jest z miasta. Wydaje mi się, że interesują się kobietami ze wsi nie dlatego, że uważają je za bardziej zaradne, ale dlatego, że są po prostu atrakcyjne i nowoczesne.

Kiedyś uważało się, że dziewczyna ze wsi, która ma dwadzieścia parę lat i nie ma jeszcze męża i dzieci, jest tzw. "starą panną". Nadal pokutuje takie myślenie czy jednak to podejście już przeszło do lamusa?

To kolejna rzecz, która się zmieniła na wsi. Teraz np. 25-latka wciąż jest postrzegana jako bardzo młoda osoba, która ma całe życie przed sobą, ma spełniać swoje pasje, rozwijać się i przede wszystkim kształcić. Nie swata się ich, nie szuka się na siłę męża. Nie spotkałam się z tym, żeby młoda kobieta była wytykana palcami przez innych mieszkańców wsi, bo jest singielką.

W mediach społecznościowych jest wiele młodych rolniczek, takich jak pani, które chwalą się tym, skąd pochodzą. Czy bycie dziewczyną ze wsi stało się trendy?

Tak, faktycznie zapanowała taka moda. Myślę, że wpływ na to miały programy o rolnikach, ale też trend na tzw. slow life, ludzie coraz częściej uciekają z miast, wybierają spokojniejsze życie, tęsknią za przyrodą. Przeglądając profile na Instagramie, widzę mnóstwo dziewczyn, które robią sobie zdjęcia na wsi, przy traktorach, ciągnikach, ze świniami czy krowami. Co ciekawe, wiele z nich wcale nie mieszka na wsi, nie pracują na gospodarstwach. Publikują takie fotografie, żeby się wybić, robią to dla lajków, bo to jest popularne. Kiedyś dla popularności i uznania robiło się zdjęcie w luksusowej restauracji czy z drogą torebką. Dziś robi się fotkę przy traktorze.

Źródło artykułu:WP Kobieta