Przemek Kossakowski o dziennikarskich początkach. "Uśmiecham się i nie mam jedynki"
Przemek Kossakowski w rozmowie z reporterką "Dzień Dobry TVN" wrócił do swoich dziennikarskich początków, które miały miejsce 10 lat temu. Szczególne miejsce w pamięci zajmuje pierwszy dzień na planie - wszystko przez pewne zabawne zdarzenie.
Przemek Kossakowski od dziesięciu lat z powodzeniem rozwija dziennikarską karierę. Początki pracy w tym zawodzie nie należały do najprostszych, a pierwsze odwiedziny na planie zakończyły się zawstydzającym, choć zabawnym incydentem.
Przemek Kossakowski wraca do dziennikarskich początków - łatwo nie było
Kossakowski rozpoczynał karierę w TTV, a pierwsze odwiedziny stacji zapamięta na zawsze. Z kilku powodów. Znany dziś dokumentalista trafił na plan programu w trudnym dla siebie momencie.
- Dziesięć lat temu pojawiłem się w TTV jako człowiek, który został wyciągnięty wprost z urzędu pracy. Jestem trochę zażenowany jak to opowiadam, ale prawda jest taka, że byłem bezrobotny. Dostałem się tu na miesiąc jako dokumentalista. Potem to przeszło w jakieś projekty i prowadzenie programów - tłumaczył Kossakowski w rozmowie z Karoliną Kalatzi.
Jednak upór oraz ciekawość świata sprawiły, że właśnie praca w telewizji stała się wymarzoną ścieżką kariery, w której obecnie świetnie się sprawdza.
Pierwszy dzień w pracy przebiegł w niespodziewany sposób
Pracę w telewizji Kossakowski rozpoczął od pewnej wpadki, która dziś śmieszy, a kiedyś nieco zawstydziła przyszłego dokumentalistę. Zderzenie z "wielkim dziennikarskim światem" przebiegło nie do końca po myśli pana Przemka.
- To wszystko jest takie profesjonalne, estetyczne, robi wrażenie. Ja staję w drzwiach i w tym momencie Lidka, czyli moja dzisiejsza szefowa, mówi do wszystkich: "Poznajcie, to jest Przemek, nasz człowiek ze wsi". Podchodzi do mnie, a ja się w tym momencie uśmiecham i okazuje się, że nie mam jedynki - wspomina.
W taki oto sposób Kossakowski dowiedział się, że powinien nieco bardziej zadbać o swój wygląd, który przy pracy w telewizji jest bardzo ważny.
- Ta jedynka była wyciągana, nie wiem na czym polega ta technologia. Miałem ją od niedawna, ona mi utrudniała dykcję. Byłem w niekomfortowej sytuacji, czułem obcy przedmiot w ustach i to nie pomagało w koncentracji. Stwierdziłem, że wyciągnę tę jedynkę, żeby mieć jasny umysł - dodaje.
Po roku od pierwszych odwiedzin na planie Kossakowski zdecydował się zainwestować w siebie i dziennikarską przyszłość, udając się do dentysty, aby usunąć braki w uzębieniu.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!