Odchudzasz się tygodniami, ćwiczysz, a waga ani drgnie? Zastanawiasz się już nawet, czy wszystko z tobą w porządku i czy nie cierpisz na jakieś choroby, które uniemożliwiają ci schudnięcie. Badania profilaktyczne w tym zakresie, np. sprawdzenie poziomu hormonów tarczycy, to zawsze dobry pomysł. Przeważnie prawda jest jednak bardziej banalna. Zamiast trzymać dietetyczny reżim, pozwalamy sobie na liczne małe "grzeszki", które skutecznie uniemożliwiają nam schudnięcie. Dietetyk Cynthia Sass opowiada, z jakimi przypadkami spotyka się najczęściej.
Odchudzasz się tygodniami, ćwiczysz, a waga ani drgnie? Zastanawiasz się już nawet, czy wszystko z tobą w porządku i czy nie cierpisz na jakieś choroby, które uniemożliwiają ci schudnięcie. Badania profilaktyczne w tym zakresie, np. sprawdzenie poziomu hormonów tarczycy, to zawsze dobry pomysł. Przeważnie prawda jest jednak bardziej banalna. Zamiast trzymać dietetyczny reżim, pozwalamy sobie na liczne małe „grzeszki”, które skutecznie uniemożliwiają nam schudnięcie. Dietetyk Cynthia Sass opowiada, z jakimi przypadkami spotyka się najczęściej.
Tekst: na podst. Foxnews.com/(sr/mtr), kobieta.wp.pl
Jem tylko, gdy jestem głodny i przestaję, kiedy się najem
Kiedyś sądzono, że nigdy nie powinniśmy najadać się do końca. Ostatnio dietetycy lansują jednak pogląd, że należy jeść tylko wtedy, gdy jesteśmy głodni. Sass również uważa, że to słuszne założenie. Jednak często w dzienniczkach dietetycznych swoich klientów widziała, że spożywali przekąski godzinę czy dwie po sytym posiłku. Niemożliwe, że faktycznie przez ten czas zgłodnieli. Okazało się, że przekąski często były formą redukcji stresu lub wynikały z pewnych zobowiązań towarzyskich. Nie miały nic wspólnego z prawdziwym, fizjologicznym głodem.
Co zrobić w takiej sytuacji? Dietetyczka radzi, żeby nauczyć się rozpoznawać momenty, kiedy nie jesteśmy głodni, a mimo to jemy. Zastanówmy się, jak inaczej możemy sobie z tym poradzić. Np. w sytuacjach stresowych zastosujmy techniki relaksacyjne, a na spotkaniu towarzyskim zamówmy kawę bez cukru. Dzięki takiemu postępowaniu możemy bez wysiłku „zaoszczędzić” nawet 2 tysiące kalorii tygodniowo.
Nie piję aż tak dużo alkoholu
Ludzie bardzo często marnują efekt diety właśnie przez to, że spożywają za dużo alkoholu. Przeważnie tłumaczą się przed sobą, że przecież wcale nie przesadzają. Często wmawiają sobie, że picie w weekendy to nic złego albo że przecież kolega z pracy pije trzy razy więcej, więc nie ma się czego obawiać. Cynthia Sass mówi jednak, że w rzeczywistości doskonale wiemy, że przesadzamy. – Butelka wina to bardzo dużo, nawet jeżeli pijemy tylko w sobotę – śmieje się.
Wypicie nawet niewielkiej ilości alkoholu powoduje całą lawinę dalszych drobnych odstępstw od diety. Skoro bowiem już się złamaliśmy, to jemy też większy obiad, bardziej syte śniadanie, itd. Z drugiej strony, jeżeli jednak powstrzymamy się przed wypiciem piwa na imprezie, czujemy się silniejsi psychicznie i bardziej wytrwali w swoich postanowieniach. Dietetyczka radzi też, żeby poprosić o pomoc kogoś bliskiego. Jeśli przyjaciel będzie wspierał nas nas w decyzji o ograniczeniu alkoholu, łatwiej przyjdzie nam odmowa kolejnego drinka.
Jem 5-6 małych posiłków dziennie
Kluczowym słowem jest tutaj „małych”. Cynthia Sass mówi, że często jej klienci zamiast tzw. „małych”, jedli sześć pełnowartościowych posiłków. Nic dziwnego, że w ogóle nie chudli. Dietetyczka tłumaczy zresztą, że nie ma co przesadzać z liczbą posiłków w ciągu dnia, powinny one bowiem być w miarę równe. Jeżeli postanowimy, że będziemy jedli 1600 kcal, to dzieląc to na sześć części, otrzymamy tylko 266 kcal. To trochę mało, żeby zaspokoić głód. Lepiej spożywać 4-5 bardziej obfitych posiłków.
Ćwiczę, więc mogę jeść więcej
Często tłumaczymy nasze kulinarne szaleństwa właśnie tym, że dużo ćwiczymy. Jednak tak naprawdę mało kto jest zawodowym sportowcem, który poświęca wiele godzin dziennie na treningi. Przeważnie pracujemy lub uczymy się, prowadzimy dom, mamy zobowiązania rodzinne i towarzyskie. – Moi klienci, kiedy już trafią na siłownię, dają z siebie wszystko. Jednak zwykle nie znajdują czasu częściej niż trzy razy w tygodniu – mówi Cynthia Sass.
Taka ilość treningu nie pozwala na to, by przesadnie się obżerać. Przynajmniej w dni, w które nie ćwiczymy. Powinniśmy więc ustalić dwa osobne jadłospisy – bardziej obfity w dzień z ćwiczeniami i mniej kaloryczny w pozostałe dni.
Tekst: na podst. Foxnews.com/(sr/mtr), kobieta.wp.pl