Polacy sadzą go masowo. Ekspert ostrzega przed ryzykiem
Budleja Dawida to krzew cieszący się rosnącą popularnością w ogrodach. Choć wygląda pięknie, w dłuższej perspektywie może być źródłem problemów. - Budleja staje się ryzykowna. O ile w Polsce jeszcze tego nie dostrzegamy powszechnie, to są miejsca na świecie, gdzie zyskała już miano rośliny inwazyjnej - ostrzega naukowiec.
Ludzie często nie zdają sobie sprawy, że niektóre rośliny, mimo atrakcyjnego wyglądu, nie powinny być sadzone w przydomowych ogrodach. Popularność gatunków inwazyjnych może prowadzić do zaburzeń w lokalnej przyrodzie. Warto zastanowić się, czy nasz wybór roślin rzeczywiście służy naturze, czy tylko estetyce.
Roślina kusząca, ale ryzykowna
Budleja Dawida przyciąga wzrok intensywnymi kwiatostanami w odcieniach fioletu, różu czy bieli. Dorasta nawet do 3 metrów wysokości, a jej kwiaty emitują słodki zapach, który wabi motyle dzienne, stąd popularna nazwa "motyli krzew". Mimo że wygląda atrakcyjnie, jej obecność w ogrodach może być problematyczna. Może utrudniać wzrost innych roślin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uciążliwe skoczogonki. Jak skutecznie zwalczyć te szkodniki roślin?
- Budleja staje się ryzykowna. O ile w Polsce jeszcze tego nie dostrzegamy powszechnie, to są miejsca na świecie, gdzie zyskała już miano rośliny inwazyjnej. Z pewnością to pięknie kwitnący krzew, opatrzony atrakcyjną etykietą "motylego krzewu" jako bez wątpienia wabiący całe chmary tych owadów. A umówmy się, motyle dzienne to te owady, które cieszą się dobrą opinią z uwagi na walory estetyczne - wyjaśnił Sebastian Pilichowski, doktor nauk biologicznych, współzałożyciel Fundacji Wild and Safe w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Gatunki inwazyjne
Ekspert wytłumaczył, że popularność budlei wynika głównie z faktu, że przyciąga motyle, ale to nie jedyny aspekt, na który należy zwrócić uwagę.
- Gdy przyjrzymy się liściom, pędom - czy zauważymy tam szczególne ślady żerowania? Nie bardzo. Budleja zatem wabi dorosłe owady, ale co z gąsienicami? Z uporem maniaka zakładamy trawniki, usuwamy tzw. chwasty, dokonujemy estetycznej - to subiektywne pojęcie pielęgnacji. A przecież motyle gdzieś muszą złożyć jaja. Czasem będzie to pokrzywa, szczaw, różne gatunki dzikich traw, a czasem śliwa tarnina lub krwiściąg. Usunięcie roślin żywicielskich to knockout dla motyli w danym miejscu - mówi ekspert.
Pilichowski w wywiadzie podkreślił, że kluczowa jest większa świadomość ogrodników i właścicieli działek: wybierając rośliny, powinni pamiętać, jak ich decyzje wpływają na lokalną przyrodę, aby nie szkodzić ekosystemowi.
Źródło: zielonagora.wyborcza.pl
Czytaj także: Genialny patent na mszyce. Wystarczy szczypta
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.