Rajskie wakacje zamieniły się w koszmar. "Byłam zdruzgotana"
- Nigdy więcej nie pojadę na wakacje z teściową, nawet gdyby mi ktoś dopłacił - zarzeka się Matylda, która po rodzinnym urlopie musiała skorzystać z terapii. Weronika z kolei wdała się w wakacyjny romans, który zrujnował jej małżeństwo, a Basia po powrocie z Chorwacji rzuciła pracę.
30.06.2024 | aktual.: 20.07.2024 10:33
"Chciałam zapaść się pod ziemię"
- Razem z Markiem planowaliśmy pierwszy dłuższy urlop od pięciu lat. Wcześniej byliśmy pochłonięci rozwijaniem własnej firmy. Liczyliśmy na odrobinę romantyzmu i nadrobienie "łóżkowych zaległości" w słonecznej Grecji - opowiada Matylda.
- Niespodziewanie teściowa zaproponowała wspólny wyjazd, a my się zgodziliśmy. Niedawno straciła męża i było mi jej żal. Niestety, szybko okazało się, że to błąd - dodaje z widocznym niesmakiem.
Już pierwszego dnia pojawiły się niesnaski. Małżonkowie planowali po prostu słodkie lenistwo nad basenem, ale ta wizja nie pokrywała się z wyobrażeniem teściowej. Siedziała więc na leżaku zła jak osa, sącząc jednego drinka za drugim. Alkohol zaś szybko rozwiązał jej język i zaczęła na głos komentować figury innych kobiet.
- "Co za wieloryb! Gdzie ona taki wielki strój znalazła?" - teściowa pewna, że nikt nie zrozumie, pozwalała sobie na coraz więcej, a ja chciałam zapaść się pod ziemię - wspomina Matylda. - Jakież było jej zdziwienie, gdy kobieta odpowiedziała po polsku: "Człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy". Szybciutko zrzedła jej mina i uciekła do pokoju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oliwy do ognia dolał fakt, że Marek zamiast zostać z żoną, pobiegł za mamą, żeby ją "uspokoić i pocieszyć". Nie wrócił do wieczora, a Matylda spędziła ten czas samotnie.
- Byłam wściekła. Nie wiedziałam, czy bardziej na nią, czy na niego. Oczywiście dzień skończył się awanturą, a przez resztę tygodnia mieliśmy ciche dni - relacjonuje. - On spędzał czas z matką, a ja sama, co ewidentnie dawało jej ogromną satysfakcję. Pod koniec naszego pobytu nie mogłam już na niego patrzeć.
Co gorsze, relacja między małżonkami nie poprawiła się po powrocie. Dopiero terapia małżeńska pozwoliła im ją odbudować. - Nigdy więcej nie pojadę na wakacje z teściową, nawet gdyby mi ktoś dopłacił - podsumowuje Matylda.
Nieplanowana "pamiątka" z Egiptu
Mąż Weroniki kończył właśnie duży projekt, dlatego na wymarzone wakacje all inclusive do Egiptu wybrała się z przyjaciółką. Ostatnio w małżeństwie nie układało im się najlepiej, dlatego taka opcja wydała jej się dobrym rozwiązaniem. - Sądziłam, że obojgu przyda nam się odpoczynek od siebie. Ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że urlop w Hurghadzie doprowadzi do rozpadu mojego małżeństwa - zaczyna opowieść 40-latka.
- Podczas wycieczki do Kairu naszym przewodnikiem był Omar. Wyglądał może na 30 lat i był uroczy. Szybko złapaliśmy kontakt i nawet nie wiem, kiedy wręczyłam mu swój numer telefonu. SMS-y do niego zaczęły przychodzić, jak tylko przekroczyłam próg hotelu – kontynuuje Weronika. I dodaje, że niesamowicie łechtało jej ego, że taki młody i przystojny chłopak zainteresował się właśnie nią - dojrzałą kobietą z lekką nadwagą.
Na drugi dzień umówili się na kolację. Omar zaoferował się również w roli przewodnika po Hurghadzie. Jej przyjaciółka była przerażona i próbowała odwieść ją od tego pomysłu. Bezskutecznie.
- Zjedliśmy pyszną kolację w knajpce znanej tylko lokalsom, a potem poszliśmy na spacer po nieoczywistych zakamarkach miasta. Omar był taki szarmancki i cały czas prawił mi komplementy, czułam się przy nim wyjątkowo - wspomina kobieta. - Na koniec wylądowaliśmy u niego w mieszkaniu, gdzie uprawialiśmy fantastyczny seks. Do hotelu wróciłam cała w skowronkach.
Już do końca pobytu liczył się dla niej tylko Omar, była nawet gotowa rzucić dla niego męża. Przyjaciółka tylko kiwała z politowaniem głową, mając nadzieję, że to zauroczenie szybko Weronice przejdzie. Powrót do kraju okazał się bolesny: - Bardzo za nim tęskniłam. A on? Szybko zamilkł i przestał odbierać telefony.
Była zdruzgotana. Ale najgorsze nadeszło po dwóch miesiącach. - Z przerażeniem odkryłam, że jestem w ciąży. Nie mam pojęcia, jak to się stało, bo używaliśmy prezerwatyw – przyznaje.
Nigdy nie zapomni miny męża, gdy wyznała mu prawdę. Bez słowa odwrócił się na pięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Kiedy dostała pozew rozwodowy, wiedziała, że to już koniec jej małżeństwa. Omar nie odezwał się do dziś, ale ciemnooki Kubuś nie pozwala jej zapomnieć o letniej przygodzie.
Szef zamienił jej wakacje w koszmar
Basia na wakacje do Chorwacji pojechała z dziećmi, mężem oraz telefonem służbowym i komputerem. W agencji reklamowej pracowała dopiero kilka miesięcy i cudem dostała urlop. Miała poczucie, że skoro szef był tak miły, powinna być dla niego dostępna, bo ewidentnie sobie bez niej nie radził.
- Wiem, że to wygląda absurdalnie, ale bałam się powiedzieć "nie" i stracić pracę, o którą tak walczyłam. Do tego miłe było uczucie bycia niezastąpioną. A szef wykorzystywał to bez skrupułów – opowiada.
- Potrafił dzwonić do mnie kilka razy dziennie, nawet z błahostkami typu: "Pani Basiu, klient dopytuje o fakturę", co wystarczyło sprawdzić w systemie - O liczbie wysyłanych przez niego "pilnych" maili już nawet nie wspomnę - dodaje.
Kiedy odpalała laptopa na plaży, żeby ugasić kolejny pożar, mąż tylko zaciskał zęby. O wiele gorzej znosiły to dzieci. Czarę goryczy przelała sytuacja, jaka miała miejsce podczas rejsu statkiem.
- Wybraliśmy się na kilkugodzinny rejs. Obiecałam sobie, że ten czas poświęcę tylko rodzinie, komputer zostawiłam w hotelu. Pechowo nie wypakowałam z plecaka służbowej komórki - wspomina Basia. - Ledwo odbiliśmy od brzegu, a telefon zaczął wibrować. Nie odebrałam, ale szef nie przestawał do mnie wydzwaniać. W końcu nie wytrzymałam. Bałam się, że może to coś pilnego.
Rozmowa zajęła jej pół godziny. Oczywiście były to problemy, które rozwiązałaby pierwsza lepsza stażystka. Kiedy się w końcu rozłączyła, rodzina była wściekła. Rozpętała się awantura. Mężowi, który do tej pory konsekwentnie w takich sytuacjach milczał, puściły nerwy.
- Usłyszałam, że jestem nienormalna i rujnuję urlop całej rodzinie. Młodszy syn zaczął płakać, a córka poparła ojca. Doszło do tego, że załoga musiała nas uspokajać - mówi. I dodaje: - Najgorsze było to, że mieli rację. Było mi wstyd, że dałam się tak zmanipulować i wykorzystywać. Pierwsze, co zrobiłam po powrocie, to zaczęłam szukać innej pracy i złożyłam wypowiedzenie. Myślę, że to uratowało moje małżeństwo. A na pewno kolejne wakacje. Nigdy więcej nie powtórzę tego błędu.
* Imiona bohaterek zostały zmienione na ich prośbę.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także