Ratownik medyczny: "Rumuńska partyzantka, prowizorka i stan wojny"
Jak działa polska służba zdrowia w dobie pandemii? Tego dowiadujemy się z doniesień pracowników szpitali. I nie wygląda to dobrze. Adam Piechnik, ratownik medyczny, pisze między innymi o stanie wojny. Jego zdaniem systemu ochrony zdrowia po prostu "nie ma".
03.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od marca każdy dzień przynosi coraz bardziej niepokojące informacje na temat tego, jak funkcjonują przychodnie i szpitale w czasie pandemii. Brakuje lekarzy, pacjenci muszą korzystać z teleporad, odwoływane są wizyty i zabiegi. Do tego dochodzi brak miejsc w szpitalach w całym kraju.
Adam Piechnik o sytuacji w polskich szpitalach
Ratownik medyczny Adam Piechnik na swoim profilu na Facebooku dzieli się swoimi relacjami z "pola bitwy". Z jego najnowszego wpisu wyłania się niepokojący obraz.
"My tkwimy w tym aż po zlane potem uszy" – pisze Piechnik. "To wojna". Ratownik opisuje sytuacje, które najlepiej obrazują, jak obecnie działa polska służba zdrowia. Przez dyspozytorkę słyszy on hasła "nie obchodzi nas to, żaden ze szpitali w rejonie nie przyjmuje. Zostawiacie i odjeżdżacie" albo "w tej chwili w okolicy Warszawy szpitale nie mają żadnego wolnego respiratora".
Piechnik opisuje też sytuacje, w których sam brał udział:
"Chwilę temu, wracając parędziesiąt kilometrów w swój rejon, podjechaliśmy i zespołowi Pogotowia Ratunkowego od wieku godzin oczekującemu pod szpitalem z pacjentem, oddaliśmy swoje butle z tlenem (im się skończył). Więc teraz, chwilowo, swoich nie mamy...". Druga historia również brzmi niepokojąco: "Parę godzin wcześniej lekarz SOR zakomunikował nam, że przyjmie od nas naszego pacjenta pod warunkiem, że TYLKO Z NASZYM RESPIRATOREM... a my nie mamy przecież dwóch!".
Zobacz również:
Piechnik pisze wprost, że systemu ochrony zdrowia nie ma. "Jest rumuńska partyzantka, prowizorka i stan wojny". Ratownik zwraca uwagę, że już przed pandemią było za mało karetek. A teraz, gdy system "jest zdziesiątkowany", wiele samochodów po prostu stoi. "Bo karetka bez ratownika to tylko samochód" - dodaje.