FitnessRewolucja dla serca

Rewolucja dla serca

Rewolucja dla serca
07.01.2008 12:33, aktualizacja: 27.05.2010 17:24

Wszelkie dolegliwości związane z sercem budzą lęk. Nic dziwnego, to silnik naszego organizmu i to taki, który nie może sobie pozwolić nawet na chwilę przerwy w pracy.

Wszelkie dolegliwości związane z sercem budzą lęk. Nic dziwnego, to silnik naszego organizmu i to taki, który nie może sobie pozwolić nawet na chwilę przerwy w pracy. Gdy zaczyna szwankować, jak najszybciej chcemy więc wiedzieć czy to poważne czy może tylko chwilowa niedyspozycja. Z drugiej strony, gdy coś nas niepokoi, od razu chcemy się leczyć. Czasem na własną rękę, czasem jak się okazuje zupełnie niepotrzebnie, a czasem nawet ze szkodą dla organizmu.

Serce jak na dłoni

Kardiologia rozwija się bardzo dynamicznie, również, jeśli chodzi o diagnostykę. Zanim sięgniemy po jakikolwiek lek, trzeba się gruntownie przebadać.

Pojawiają się nowe metody obrazowania, można powiedzieć, że zupełnie rewolucyjne, choć EKG, badające czynność elektryczną serca, jest ciągle niezastąpione. Chodzi tu jednak przede wszystkim o metody diagnostyki obrazowej. Do tej pory lekarze potrafili włożyć cewnik do serca, wstrzyknąć kontrast, zobaczyć jak wygląda przedsionek, komora, duże naczynia wychodzące z serca.

Echokardiografia – metoda nieinwazyjna - zrewolucjonizowała kardiologię. Natomiast odkryciem ostatniego 10-lecia jest rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa. Te metody bardzo dynamicznie rozwijają się i wchodzą także do kardiologii, całkowicie zmieniając sposób diagnozowania. Specjaliści mogą z wielką precyzją „poszatkować” mięsień serca, oceniając półmilimetrowe warstwy.

Na całej długości

Aparaty wielorzędowe mogą uwidocznić całą długość tętnicy wieńcowej, aż do jej segmentów dystalnych - to struktury o średnicy dwóch, trzech milimetrów. I oto chodzi w kardiologii, aby pokazać np. przebieg całej tętnicy wieńcowej. Nie jest to badanie inwazyjne, pacjent nie musi kłaść się na stół hemodynamiczny, nie musi być cewnikowany. Dzięki takim aparatom można obliczyć na przykład ryzyko zawału. Jest taka metoda, nazywa się calcium score (po polsku wskaźnik uwapnienia tętnic), można go dziś zmierzyć, wykorzystując tomograficzne aparaty wielorzędowe i z dużą pewnością powiedzieć czy pacjent ma zmiany w tętnicach wieńcowych czy nie. Jeśli wskaźnik uwapnienia jest bardzo niski, prawdopodobieństwo zmian w tętnicach wieńcowych jest właściwie bliskie zera. I o to tak naprawdę chodzi, aby pacjentów, którzy mają jakikolwiek niepokój wieńcowy, diagnozować w taki sposób, aby nie narażać ich na badania inwazyjne, a jednocześnie odpowiedzieć na najważniejsze pytania.

Można raz na zawsze

Dzięki dokładnej diagnostyce można czasem uniknąć długotrwałego leczenia, bo są takie choroby serca, których można się pozbyć raz na zawsze. Jedną z nich jest zapalenie mięśnia serca, tzw. pogrypowe, w którym trzeba po prostu pokonać wirusa. Tak jest też w przypadkach chorób, które leczy się metodami interwencyjnymi, np. wszelkiego rodzaju zaburzenia rytmu serca: migotanie przedsionków, częstoskurcz komorowy. Specjaliści potrafią je leczyć poprzez włożenie cewnika do serca i wykonanie zabiegu ablacji, który służy zniszczeniu ogniska w mięśniu serca odpowiedzialnego za arytmię. Jest kilka ośrodków w Polsce, które taka technikę stosują z dobrym efektem. Definitywne jest również leczenie interwencyjne lub kardiochirurgiczne wad wrodzonych czy zastawkowych. Wszczepienie zastawki czy innego mechanicznego urządzenia może skutecznie skorygować wadę i zapewnić pacjentowi sprawność.

Nie łykaj sama

Wiele z nas, od kosmicznej technologii, woli apteczne półki. Łatwiej, i co tu ukrywać, taniej, sięgnąć po tabletkę. Zwłaszcza, że jest cała grupa leków reklamowanych jako wzmacniające serce. Czy warto na własną rękę łykać np. acard? Kardiolodzy mówią, że absolutnie nie. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne nie zaleca go, jako postępowania potwierdzonego wynikami prac naukowych. Acard można stosować u pacjenta, ze świeżym zawałem serca, który ma wszczepiony stent, udokumentowaną chorobę niedokrwienną serca. Inne sytuacje, w których jest stosowany w kardiologii to zaburzenia rytmu, wady wrodzone czy zastawkowe. Natomiast stosowanie acardu czy aspiryny na własną rękę, w sposób niekontrolowany, może mieć poważne następstwa w postaci krwawień czy krwotoków w różnych narządach i układach organizmu.

Leki od sąsiada

To samo dotyczy innych reklamowanych leków. Niestety, w Polsce pojawiło się zjawisko rekomendowania leków przez nie lekarzy. Jest to praktyka niebezpieczna. Każdy lek, który ingeruje w układ sercowo-naczyniowy, układ krzepnięcia powinien być skonsultowany z lekarzem; pacjent, jeśli ma wątpliwości powinien zapytać lekarza, czy bezpieczne jest stosowanie danego preparatu. Praktyka jest jednak taka, że co drugi Polak przyznający się, że ma nadciśnienie, nie idzie do specjalisty, a wielu z nich przyjmuje leki zalecone przez sąsiada czy kogoś z rodziny. To bardzo niebezpieczne.

Margaryna bez dramatu

Oprócz aptecznych półek, nasercowe specyfiki stoją też, przynajmniej według reklam, w sklepie spożywczym. Mowa tu o margarynach antycholesterolowych, np. Benecol, Bio-Flora. Rzeczywiście udowodniono, że redukują one poziom cholesterolu, można je polecić osobom, które nie mają jakiegoś dramatycznego ryzyka incydentu naczyniowo-sercowego. Osobom bardziej zagrożonym to nie wystarczy, nie mogą zapominać o lekach blokujących produkcję cholesterolu.

30 minut

Na chorobę serca pracujemy, zapominając o zdrowym stylu życia. Śpieszymy się, godzinami przesiadujemy za biurkiem, przemieszczamy się autem. Zalecenia kardiologiczne są proste, trzeba racjonalnie się odżywiać, nie dopuszczać do otyłości czy nadwagi i ruch traktować jako lek. Lekarze uważają, że każdy powinien codziennie wykonywać intensywny wysiłek fizyczny, przez co najmniej 30 minut. Chodzi o wysiłek relaksujący: spacer, jazdę na rowerze. W kardiologii podkreśla się też stosowanie piramidy zdrowego żywienia, u jej podstaw leży ruch. Są dwie szale wagi – na jednej połóżmy przyjmowane kalorie, na drugiej aktywność fizyczną. Powinniśmy tak je zbalansować, żeby nasze spalanie było odrobinę większe od przyjmowanej energii.

Źródło artykułu:WP Kobieta