Rok gabinetu Tuska. Jak o prawa kobiet dba rząd, który dzięki nim wygrał wybory? [ANALIZA]
Mija rok rządów nowej władzy. W trakcie kampanii wyborczej politycy szczególnie zwracali się do kobiet, odwołując się do Strajku Kobiet i obiecując nam odzyskanie władzy nad własnym ciałem i życiem. Co z tego wyszło? Większość obietnic rządu nie została zrealizowana. Co udało się zmienić w kwestii praw kobiet, a co wciąż pozostaje niedotrzymaną obietnicą?
Program rządowy in vitro
To pierwsza ustawa przyjęta przez nowy rząd mimo sprzeciwów Kościoła i dezinformacji na temat tej procedury. Krajowy program, który zapewnia in vitro parom mierzącym się z niepłodnością, jest nawet na tle Europy dość wyjątkowy. Zapewnia bowiem nie tylko cały zestaw darmowych usług medycznych, ale i wsparcie psychologiczne podczas procesu.
Dzięki temu programowi Polska podskoczyła aż o 22 miejsca w Europejskim atlasie leczenia niepłodności 2024, który został ogłoszony niedawno w Parlamencie Europejskim. Obok Irlandii to właśnie Polska zanotowała największy rozwój wśród krajów Europy.
Program działa od czerwca 2024 r. Przez sześć miesięcy jego istnienia aż 6 tys. kobiet zaszło w ciążę. To osoby, które wcześniej nie mogły mieć dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pasja jest kobietą". Marzena Figiel-Strzała o trudnej pracy reporterki
Jednak wciąż nie jest to program, który odpowiada na wszystkie potrzeby. Mnóstwo kobiet jest z niego wykluczonych. To kobiety samotne, ale i pary lesbijskie czy queerowe, które nie mają dostępu do publicznego leczenia niepłodności dzięki in vitro. Wykluczone z programu są także kobiety z chorobami genetycznymi, dla których in vitro i badanie genetyczne zarodków byłyby szansą na zdrowe dziecko.
Jeśli nie są niepłodne, nie kwalifikują się do programu. Zresztą badania genetyczne zarodków również nie wchodzą w skład krajowego programu, przez co pary, które chcą przebadać zarodki, muszą liczyć się z ogromnymi wydatkami. Wiele klinik zwiększa ich ceny, ponieważ to jedna z niewielu przestrzeni komercyjnych w tym procesie - reszta jest finansowana przez rząd. Takie badania mogą wynosić nawet kilkanaście tysięcy (lub więcej) złotych.
Zmiana definicji zgwałcenia
Aktywistki antyprzemocowe walczyły o to od lat. W czerwcu tego roku Sejm uchwalił zmianę definicji zgwałcenia. Obecnie art. 197 Kodeksu karnego brzmi tak:
"Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat dwóch do 15".
W założeniu ma to oznaczać, że każdy stosunek bez zgody jest gwałtem. To potrzebna i zgodna z zapisami konwencji stambulskiej zmiana anachronicznego prawa, które miało 100 lat.
Nie jest to jednak do końca ustawa, o którą walczyły środowiska antyprzemocowe. Zgwałcenie nadal jest jedynie występkiem, nie zbrodnią. Art. 198 o seksualnym wykorzystaniu bezradności, które także jest stosunkiem bez zgody, jest znacznie niżej karane. Za zgwałcenie osoby z niepełnosprawnością intelektualną czy chorobą psychiczną grożą zatem mniejsze konsekwencje niż za zgwałcenie osoby pełnosprawnej. W dodatku dwa zapisy artykułów 197 (kara pozbawienia wolności od 2 do 15 lat) i 198 Kodeksu karnego mogą się pokrywać, ale czyn z art. 198 jest niżej karany (kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat). Może to nadal prowadzić do rozstrzygnięć z niższą karą, gdyż wątpliwości prawne rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.
- Dyskusja na temat prawno-karnej zmiany definicji zgwałcenia mocno zarezonowała w społeczeństwie - mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Feminoteki. - I bardzo dobrze, bo dotyczyła przede wszystkim zgody na seks. Dostrzegamy, że taka dyskusja wciąż jest potrzebna, nie tylko w polityce, ale również w społeczeństwie i mamy nadzieję, że każda jej odsłona burzy pewne mity i powoli prowadzi nas do miejsca, w którym zgoda na seks jest czymś zrozumiałym i naturalnym. Rezultatem dyskusji parlamentarnej stała się ustawa, która wzbudza wątpliwości wśród organizacji i przedstawicieli organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, czy nowe przepisy faktycznie poprawią sytuację osób, które doświadczyły gwałtu.
- Feminoteka będzie monitorować skuteczność nowego rozwiązania. Wiemy jednak doskonale, że każde prawo i każdą procedurę stosują konkretni ludzie, w związku z czym widzimy także wiele innych wyzwań systemowych. Największym z nich jest stworzenie profesjonalnego systemu wsparcia dla osób, które doświadczyły gwałtu: rozwiązania, które byłoby skuteczne i skupiałoby się na potrzebach pokrzywdzonych. Pracujemy nad tym z ekspertkami i ministerstwami, i liczymy, że pierwsze efekty będzie można zobaczyć już w 2025 r - dodaje.
Agata Bzdyń, prawniczka zajmująca się sprawami przemocy, stwierdza otwarcie: ustawa, która wejdzie w życie w styczniu, niewiele zmieni w sytuacji osób pokrzywdzonych.
Aborcja - wielkie rozczarowanie
W październiku 2020 r. Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, na wniosek m.in. posłów PiS, wydał wyrok, który zaostrzył przepisy dotyczące aborcji w Polsce. W związku z tym możliwość przerwania ciąży w przypadku ciężkich i nieodwracalnych wad płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z Konstytucją RP, a konkretnie z jej zapisami dotyczącymi ochrony życia ludzkiego.
Po opublikowaniu wyroku w Dzienniku Ustaw 27 stycznia 2021 r. w Polsce aborcja jest legalna tylko w dwóch przypadkach:
- Gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki.
- Gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego (np. gwałtu lub kazirodztwa) - musi to zostać potwierdzone przez prokuraturę.
Decyzja ta wywołała masowe protesty, zainicjowane przez ruch Strajk Kobiet, które przetoczyły się przez cały kraj. Demonstracje, w największym natężeniu widoczne w październiku i listopadzie 2020 roku, były jednymi z najliczniejszych manifestacji w Polsce w ostatnich latach. Protestujący wskazywali na odebranie kobietom prawa do decydowania o własnym ciele oraz na wpływ polityków na działania Trybunału Konstytucyjnego, co uznawano za ograniczenie niezależności władzy sądowniczej.
Po zmianie wprowadzonej wyrokiem TK, partie opozycyjne, w tym Lewica i Koalicja Obywatelska, podjęły próby liberalizacji przepisów aborcyjnych. Postulowano o wprowadzenie prawa pozwalającego na przerwanie ciąży do 12. tygodnia z przyczyn społecznych.
Jednak kluczowym problemem w doprowadzeniu do zmiany było stanowisko Trzeciej Drogi (PSL z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem na czele i Polska 2050 z liderem Szymonem Hołownią). Część posłów tej koalicji wyraziła wątpliwości wobec rozszerzenia dostępu do aborcji, co sprawiło, że opozycja nie zdołała uzyskać większości w Sejmie. Opozycyjne partie nie były w stanie wypracować wspólnego stanowiska, mimo że Lewica i KO próbowały przekonać Trzecią Drogę do poparcia ustawy.
Ostatecznie głosowano nad kilkoma projektami: Lewicy (projekt liberalizacji prawa aborcyjnego i dekryminalizacji), KO (liberalizacji prawa aborcyjnego) i Trzeciej Drogi (projekt powrotu do "kompromisu"). W listopadzie odbyło się głosowanie w sprawie projektu częściowej i bardzo okrojonej dekryminalizacji aborcji. Projekt został odesłany do komisji głosami PiS i Konfederacji.
Warto pamiętać, że nawet gdyby opozycji udało się przegłosować ustawę, jej wejście w życie było mało prawdopodobne. Prezydent Andrzej Duda, związany z PiS, wielokrotnie podkreślał swoje konserwatywne poglądy i zapewne skorzystałby z prawa weta, choć nie mieliśmy szans, by się o tym przekonać.
Temat dotyczący liberalizacji prawa aborcyjnego był jednym z głównym punktów kampanii wyborczej w 2023 r. Politycy KO i obecnego rządu wielokrotnie odwoływali się do strajków kobiet, zapewniając, że przywrócą im prawo do decydowania o własnym ciele. Przez rok rządów w sprawie aborcji prawnie nie zmieniło się nic. Premier, ministra zdrowia i minister sprawiedliwości przedstawili wytyczne dla prokuratorów i szpitali, z których wynika, że aborcja ze względu na stan zdrowia psychicznego kobiety jest dopuszczalna. W "100 konkretach" - czyli obietnicach KO na sto pierwszych dni rządów - obietnica brzmiała jednak tak: "Aborcja do 12. tygodnia ciąży będzie legalna, bezpieczna i dostępna". Nie jest.
- Byłam jedną z tych osób, która namawiała do głosowania - mówi Wiktoria Jędroszkowiak, aktywistka związana z inicjatywą WSCHÓD. - Dzięki naszemu zaangażowaniu na wybory poszło rekordowo dużo kobiet i osób z tej najmłodszej grupy społecznej. Czy czuję, że moje życie jakoś diametralnie zmieniło się od października zeszłego roku? Czuję wielki zawód. Przestaję już mieć siły na śledzenie tego, na ile jeszcze kompromisów politycy będą szli, jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo, zdrowie i dobrostan. To jest dla mnie nie do zaakceptowania. To przecież nasze życia.
- Działania pozorowane - tak można nazwać to, co wydarzyło się lub raczej nie wydarzyło się dookoła aborcji - mówi nam Kolektyw Legalna Aborcja. - Oczekiwania i potrzeby społeczne są wielkie. Żyjemy w dwóch rzeczywistościach: w jednej z nich politycy próbują nas przekonać, że coś robią, a w drugiej aktywistki i organizacje każdego dnia zapewniają dostęp do aborcji w Polsce poza systemem. Tutaj nie zmieniło się nic. Łatwo było być w opozycji i punktować PiS. Trudniej jest zaproponować realne działania, które poprawią dostęp do aborcji.
- Czas określić, dlaczego w polskim systemie nie ma aborcji, jakie istnieją bariery i wyzwania. Tej analizy wciąż brakuje, nie ma więc wiedzy jak sytuację naprawić i jak wdrożyć wytyczne WHO. Tę wiedzę mają aktywistki, które każdego dnia pomagają tysiącom kobiet w doświadczeniu aborcji. Po roku chcemy powiedzieć to głośno: "nic o nas bez nas" - mówią członkinie kolektywu.
Tabletka "dzień po"
Debata na temat dostępności tabletki "dzień po" była jednym z istotnych tematów w kampanii wyborczej w 2023 roku. Lewica oraz Koalicja Obywatelska postulowały, by umożliwić dostęp do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Wskazywano, że obecne ograniczenia są przestarzałe i narażają kobiety, szczególnie młode, na trudności związane z dostępem do pomocy w sytuacjach kryzysowych.
Natomiast PiS oraz Konfederacja argumentowały, że taka zmiana promowałaby "niemoralne" zachowania oraz mogłaby być szkodliwa dla zdrowia młodych osób, powyżej 15. roku życia (zgodnie z obowiązującym w Polsce wiekiem zgody, który wynosi 15 lat). W szczególności zwracano uwagę na kontrowersje dotyczące potencjalnego zakupu tabletki przez osoby niepełnoletnie bez wiedzy rodziców i lekarzy.
Na początku tego roku Sejm przegłosował nowelizację, zgodnie z którą tabletka "dzień po" dostępna miała być bez recepty. Zawetował ją Andrzej Duda, powołując się na prawa dzieci. Izabela Leszczyna wprowadziła zatem dwuletni pilotażowy program dostępności antykoncepcji awaryjnej w aptekach. W placówkach farmaceutycznych, które dołączyły do programu, aptekarz może wystawić receptę na tabletkę po uprzednim przeprowadzeniu wywiadu z pacjentką. Weryfikuje jej wiek na podstawie dokumentu. Pacjentka może skorzystać z tej opcji raz w miesiącu.
Przez pierwszy miesiąc do programu zgłosiło się ponad tysiąc aptek. Spora część z nich znajduje się w okolicy dużych miast. Oznacza to jednak, że nadal w większości aptek nie ma takiej możliwości, a dostęp do tabletki "dzień po" jest bardzo ograniczony. Wciąż napływają też głosy pacjentek, którym farmaceuci nie chcą wydać tabletki, powołując się na "klauzulę sumienia" - choć nie mają takiego prawa.
Aktywny Rodzic, Fundusz Alimentacyjny
Podczas kampanii wyborczej politycy obiecywali wiele prorodzinnych rozwiązań. Niedawno został uchwalony program "Aktywny Rodzic", który ma służyć aktywizacji zawodowej rodziców i odciążeniu ich w pracy opiekuńczej. Obejmuje "babciowe", "Aktywnie w żłobku" i "Aktywnie w domu". Rodzice, którzy zdecydowali się wysłać dzieci do żłobka, mają otrzymać 1500 zł dopłaty od państwa.
Tuż po wprowadzeniu programu pojawiły się głosy, że część gmin i żłobków wykorzystała program do podnoszenia rodzicom opłat. W Koszalinie po decyzji Rady Miasta rodzice mieli płacić za żłobki 250 zł więcej niż przed dopłatami rządowymi. Sprawa została nagłośniona, a po interwencji posłanka Aleksandra Gajewska ogłosiła, że publiczne żłobki w Koszalinie będą od 1 października bezpłatne.
"Dziękuję tutejszym samorządowcom za dobrą rozmowę i szybką refleksję, a szczególnie prezydentowi. Niech ten dobry przykład się rozprzestrzenia" - napisała. Rodzice z Gminy Długołęka zgłosili podobną sytuację. Zareagował europoseł Krzysztof Śmiszek, który w piśmie do wójta zaapelował o zaprzestanie prac nad podniesieniem opłat. Rodzice z innych gmin zgłaszali podobne nieprawidłowości.
Programy takie jak "Aktywny rodzic" wspierają rodzinę w powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim lub rodzicielskim, a także pomagają zmniejszyć lukę w zatrudnieniu. Ułatwienie matkom powrotu na rynek pracy może pomóc w redukcji różnic w zatrudnieniu i wynagrodzeniach między kobietami a mężczyznami, a dofinansowanie programów żłobkowych może prowadzić do zwiększenia liczby placówek, co szczególnie pomaga w regionach o niskiej dostępności usług opiekuńczych.
Sejm zwiększył także kwotę świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego z 500 zł do 1000 zł.
Związki partnerskie
Donald Tusk na Kongresie Kobiet w 2022 r. zadeklarował, że w pierwszym roku jego rząd wprowadzi ustawę o związkach partnerskich. Ta deklaracja pojawia się w stu konkretach. Ustawa wciąż jednak nie została uchwalona mimo wysiłków ministry równości Katarzyny Kotuli.
Największe opory stawia PSL, które zapowiada swój projekt ustawy o osobie najbliższej, by możliwe było dziedziczenie, wspólne rozliczanie podatków, dostęp do informacji czy prawo do opieki w przypadku choroby. Politycy PSL jednoznacznie sprzeciwiają się jednak zawieraniu związków partnerskich w urzędzie stanu cywilnego (według nich wystarczy notariusz) i małej pieczy nad dzieckiem, która pozwala partnerom na odbieranie dzieci z przedszkola. Nie chcą się zgodzić nawet na bardzo okrojoną propozycję Kotuli, pozbawioną postulatów dotyczących małżeństwa, nie mówiąc już o adopcji czy przysposobieniach.
- Ja mam na ten temat inny pogląd i wcale nie muszę się pani tłumaczyć - powiedział Marek Sawicki z PSL-u, gdy dwie mamy wychowujące czworo dzieci skonfrontowały się z nim na korytarzu sejmowym.
- A jak ja wpływam na pani życie? - pytał polityk tęczową rodzinę.
- Pan wpływa na moje życie tak, że jest pan przeciwny moim prawom.
- Pani próbuje zmienić mój świat wartości, a on jest taki, jaki jest.
- Wie pan, że jeżeli moja partnerka umrze, to dzieci trafią do domu dziecka?
Polityk zamknął drzwi przed twarzą kobiety z dzieckiem w połowie zdania.
W 2011 r. Donald Tusk w trakcie kampanii także obiecywał, że zajmie się związkami partnerskimi po wygranych wyborach. Wybory wówczas wygrał, ale ustawy o związkach jak nie było, tak nie ma. Obecnie projekt ustawy o związkach partnerskich w Polsce jest w fazie prac legislacyjnych.
"To dla mnie bardzo ważny dzień, bo w Wasze ręce oddaję efekt wielu miesięcy pracy całego naszego zespołu. Tym samym kontynuujemy proces legislacyjny, który jeszcze nie miał w Polsce miejsca i który, mamy nadzieję, zakończy się wprowadzeniem do polskiego prawa nowej instytucji" - pisała w serwisie X ministra Katarzyna Kotula.
Osoby z niepełnosprawnościami i ich opiekunki
Politycy z zapałem składają obietnice osobom z niepełnosprawnościami i ich opiekunom, wykorzystując ich trudną sytuację do własnej kampanii. W stu konkretach pojawiły się deklaracje usług asystenckich dla osób niesamodzielnych, bonu opiekuńczego czy możliwości podejmowania pracy przez osoby z niepełnosprawnością bez utraty renty. Żadna z tych obietnic nie została spełniona. Z danych GUS-u za rok 2019 wynika, że większość związanego z opieką obciążenia spada na kobiety: to one w głównej mierze zajmują się krewnymi z niepełnosprawnościami.
Niedawno odbył się kolejny protest osób z niepełnosprawnościami, które domagały się dobrej ustawy asystencji osobistej. "Czujemy się zamknięte i zamknięci w ciasnej perspektywie współbycia, współzależności i utknięcia, do odwołania z tego świata. W takiej właśnie sytuacji żyje wiele rodzin, w których jest osoba potrzebująca intensywnego wsparcia i stałej asysty" - piszą aktywiści z ruchu 2119pl, który walczy o prawa osób z niepełnosprawnościami. Zaznaczają, że ani od rządu, ani od prezydenta nie mogą liczyć na pomoc, mimo szumnych deklaracji.
W niektórych obszarach poruszanych podczas kampanii wyborczej widać zmiany. Jednak rząd ma jeszcze wiele do zrobienia. Czy nadejdzie rewolucja w kwestii związków partnerskich i aborcji? Czas z pewnością pokaże, jak skuteczny jest obecny rząd.
Dla Wirtualnej Polski tekst napisała Maja Staśko.