Romanse księcia Filipa. Czy mąż Elżbiety II naprawdę notorycznie zdradzał królową?

Elżbieta II i książę Filip byli małżeństwem przez ponad 73 lata. Wychodząc w listopadzie 1947 roku za swego o pięć lat starszego dalekiego kuzyna, brytyjska następczyni tronu kochała go do szaleństwa. Filip miał jednak szybko zacząć wdawać się w liczne romanse, co fatalnie odbiło się na ich związku. O tym, czy mąż brytyjskiej królowej rzeczywiście notorycznie ją zdradzał, pisze Iwona Kienzler w książce pt. "Elżbieta II. Niezwykła królowa".

Elżbietę i Filipa połączyła wielka miłość
Elżbietę i Filipa połączyła wielka miłość
Źródło zdjęć: © Getty Images | Bettmann

W 1982 roku brytyjskie media donosiły o niebywałym zdarzeniu, do którego doszło w pałacu Buckingham: pewien mężczyzna, sprytnie obchodząc wszelkie zabezpieczenia, nocą 9 lipca 1982 roku wdarł się do apartamentów królowej i do jej sypialni.

Małżeństwo na pokaz?

Był nim bezrobotny malarz i dekorator, Michael Fagan. Nie miał na szczęście agresywnych zamiarów wobec monarchini, ale jedynie, jak mówił potem w sądzie, chciał porozmawiać z królową i uświadomić jej, jak ciężko żyje się teraz jej poddanym.

Elżbieta zachowała zimną krew, a policja aresztowała intruza. Wkrótce stanął przed sądem, który nie skazał go jednak na pobyt w więzieniu, tylko skierował na badania psychiatryczne. Ten na szczęście niegroźny incydent wywołał falę dyskusji na temat systemu ochrony głowy państwa, który należałoby usprawnić i udoskonalić.

Michael Fagan. Zdjęcie wykonane w 1985 roku
Michael Fagan. Zdjęcie wykonane w 1985 roku © domena publiczna

Gdy okazało się, że królowa spała sama, a indagowany przez dziennikarzy Fagan przyznał, że łóżko królowej wyglądało tak, jakby przebywała w nim tylko jedna osoba, stało się jasne, że Filip i Elżbieta mają oddzielne sypialnie.

Ten fakt wywołał spekulacje na temat kryzysu w małżeńskim stadle królowej, w którym, jak zapewniali "wtajemniczeni", od dawna nie działo się dobrze. Zdaniem wielu Filip i Elżbieta byli tylko małżeństwem na pokaz, bo wprawdzie mieli czworo dzieci, ale nigdy nie widziano ich idących razem za rękę czy okazujących sobie czułość.

Pałac nie wydał oczywiście żadnego oświadczenia w tej sprawie, ale na łamach "Daily Mail" ukazał się artykuł zaprzeczający pogłoskom o kryzysie w małżeństwie królowej, a jego autor dowodził, że posiadanie odrębnych sypialni jest normą w kręgach arystokracji.

Poza krótką podróżą poślubną małżonkowie zawsze mieli oddzielne sypialnie. Opinia publiczna jednak nie uwierzyła w te wyjaśnienia, zwłaszcza że plotki o niewierności Filipa pojawiały się już na początku małżeństwa. Książę Edynburga był przystojnym mężczyzną i z pewnością podobał się wielu kobietom.

Podróż za karę?

Wiadomo też, że w młodości nie stronił od damskiego towarzystwa, ale co uchodzi kawalerowi, nie przystoi człowiekowi żonatemu, zwłaszcza jeżeli jest mężem królowej.

Formą kary za małżeńskie zdrady miało być wysłanie Filipa w 1956 roku w trwający sześć miesięcy rejs, choć według oficjalnej wersji książę udał się w podróż do należącej do Wspólnoty Narodów Australii, by jako przedstawiciel królowej otworzyć Letnie Igrzyska Olimpijskie.

Jeżeli wyjazd miał być formą ukarania niesfornego męża, to plan królowej się nie powiódł. Filip pozbawiony towarzystwa żony i dzieci podczas rejsu zachowywał się jak pies spuszczony ze smyczy: wraz z towarzyszącym mu sekretarzem, a zarazem najlepszym przyjacielem Mikiem Parkerem, imprezowali do białego rana, kiedy tylko nadarzyła się okazja, i polowali, co jeszcze można byłoby zrozumieć.

Młodzi dżentelmeni podczas postojów w portach zapraszali na pokład urodziwe młode kobiety, oficjalnie w charakterze maszynistek, którym powierzano przepisywanie książęcych notatek z podróży. Ponoć jedna z tych dam tak bardzo poświęciła się pracy, że po dziewięciu miesiącach urodziła córkę księcia Filipa, która mieszka gdzieś na Antypodach.

Tak przynajmniej twierdziła Barbara Cartland, arystokratka i autorka poczytnych romansów, która podobno znała personalia owej tajemniczej damy i jej córki, ale nigdy ich nie ujawniła. Parker, jak na wiernego druha przystało, zarzekał się potem, że podczas rejsu nic złego się nie wydarzyło:

Byliśmy młodzi, dobrze się bawiliśmy, popijaliśmy drinki, czasem tańczyliśmy, ale to wszystko. W Australii [Filip] spotkał się z moją rodziną, moimi siostrami i ich przyjaciółkami. Było mnóstwo dziewcząt, ale żadnej wyjątkowej. Wierzcie mi.

Elżbieta i Filip na zdjęciu wykonanym w 1954 roku
Elżbieta i Filip na zdjęciu wykonanym w 1954 roku© domena publiczna

Wyjazdy Filipa do Rzymu

Pytanie tylko, dlaczego wkrótce po powrocie do domu żona Mike’a wystąpiła o rozwód, a on na życzenie królowej podał się do dymisji.

Wprawdzie plotki o kryzysie w małżeństwie Elżbiety ucichły, kiedy królowa dołączyła do męża w Lizbonie i wraz z nim odbyła oficjalną wizytę w Portugalii, ale Filipa niejednokrotnie podejrzewano o romanse z różnymi pięknymi damami, aktorkami, kobietami pracującymi w show biznesie oraz arystokratkami. Co ciekawe, księcia ponoć przez jakiś czas łączył romans z Susan Mary Ferguson, matką jego przyszłej synowej, księżnej Yorku!

Znacznie większą sensacją były wieści o rzekomym uczestnictwie męża królowej w owianych wyjątkowo złą sławą imprezach w Rzymie, organizowanych w latach sześćdziesiątych dla członków europejskich elit w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca, w których dużą rolę odgrywały luksusowe prostytutki.

Bywał także w Klubie Czwartkowym, który na skutek nadmiernego zainteresowania prasy pod koniec lat pięćdziesiątych działał w podziemiu i był otwarty tylko dla ścisłego grona zaufanych gości. Ponoć organizowano tam wyuzdane przyjęcia, w trakcie których eksperymentowano z praktykami sadomasochistycznymi, a Filip brał w nich udział.

Bywał także na rozpustnych przyjęciach organizowanych dla członków brytyjskich elit w rezydencji lorda Astora w Cliveland gdzie do stołu podawały kelnerki odziane wyłącznie w fartuszki, czapeczki i długie czarne botki. (…)

Oskarżenia wyssane z palca?

W odwecie za zdrady Elżbieta miała zamknąć przed mężem drzwi sypialni, a kolejni synowie, Andrzej i Edward, zostali spłodzeni wyłącznie z obowiązku wobec dynastii.

Nie brakuje biografów, którzy uważają, że oskarżenia pod adresem księcia Filipa są wyssane z palca. Na zdjęciu Filip podczas swojej wizyty w Nowej Zelandii. 1974 rok
Nie brakuje biografów, którzy uważają, że oskarżenia pod adresem księcia Filipa są wyssane z palca. Na zdjęciu Filip podczas swojej wizyty w Nowej Zelandii. 1974 rok © Archives New

Taką wersję wydarzeń podaje wielu biografów królowej, ale są i tacy, którzy bronią księcia, uznając pogłoski o jego zdradach za wyssane z palca. Należy do nich Ingrid Seward, która w otoczeniu królewskiej rodziny spędziła ponad czterdzieści lat.

Jak zauważa w swojej publikacji "Mój mąż i ja…", zarówno biografowie, jak i "królewscy kronikarze nie zdołali dowieść prawdziwości żadnej z historii, które krążyły już od lat czterdziestych, i nikt nie przedstawił przekonujących dowodów na niewierność księcia".

Donald Spoto, autor "Zmierzchu Windsorów", zwraca zaś uwagę na jeszcze inny aspekt całej sprawy, który dowodzi nieprawdziwości pogłosek o zdradach Filipa – żadna z domniemanych kochanek księcia Edynburga:

(…) niepokwapiła się jak dotąd, żeby opowiedzieć światu o miłosnej intrydze lub minionych związkach z księciem Filipem, i to mimo kuszących zachęt w postaci sławy i fortuny oferowanej przez wydawców i ghostwriterów. (…)

Ten całkowity brak świadków romansów, listów miłosnych, dzienników, wyznań zainteresowanych kobiet czy samego księcia, a także kompromitujących fotografii z pewnością nie powstrzyma niektórych pomysłowych autorów przed produkowaniem na wpół zmyślonych, rynsztokowych opowieści.

Tytuł książęcy przyciągał kobiety

(…) No cóż, w tej drażliwej kwestii romansów i zdrad w królewskim stale zdani jesteśmy wyłącznie na domysły i bardzo wątpię, czy kiedykolwiek poznamy prawdę.

Z całą pewnością Filipowi daleko było do rozwiązłości, ale był bardzo przystojny i z pewnością podobał się niejednej kobiecie, nawet kiedy młodość miał już dawno za sobą. Już jako starszy pan roztaczał swoisty urok "podstarzałego Casanovy", a książęcy tytuł przyciągał płeć piękną jak magnes.

Nie możemy więc wykluczyć, że korzystał z okazji, bo raczej nie wpadał do Klubu Czwartkowego po to, by patrzeć na atrakcyjne kelnerki. Można też wątpić, że do Rzymu, gdzie akurat odbywały się dionizyjskie, orgiastyczne przyjęcia dla elity, latał, by podziwiać dzieła sztuki w tamtejszych muzeach.

Tekst stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Elżbieta II. Niezwykła królowa
Tekst stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Elżbieta II. Niezwykła królowa © Materiały prasowe

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (57)