Rozerwało jej pierś, miała poczekać aż zaschnie. Kobiety, nie dajcie się omamić!
Szczeciński szpital. Na oddział trafia kobieta z rozpadającą się piersią. Nie, to nie był wypadek. To nie nagłe zdarzenie ją przywiodło. Krwawi. Według lekarzy nie ma szans na jej wyleczenie. Miała szmat czasu, by móc ratować swoje życie. Odmówiła. Wybrała inną drogę. Teraz ponosi tego konsekwencje.
26.09.2017 | aktual.: 26.09.2017 16:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O całej sprawie informował "Głos Szczeciński". Kobieta trafiła na oddział onkologiczny. W jej piersi był nowotwór, który miał już wielkość pięści. Wiedziała o swojej chorobie, była świadoma, czym jest. 2 lata leczyła się u znachora. Jak informują media, określa on się jako "irydolog" i chwali rozpoznawaniem chorób po tęczówce oka. Gdy tylko wyczuła zgrubienie na sutku, jemu powierzyła swoje życie. A gdy było już naprawdę źle i pierś rozrywało, mówił jej żeby poczekała, że do rana zaschnie.
Przyjmowała zioła – taka była jego terapia. Lekarze ze szpitala Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w tvn24.pl, mówią wprost: "To zbrodnia".
Rak piersi może być całkowicie wyleczony. Obecnie nawet z bardzo trudnymi nowotworami medycyna jest w stanie sobie poradzić. Warunek jest jeden, regularne badania. Wczesne wykrycie, a więc i wczesne rozpoczęcie leczenia, to gwarancja sukcesu.
W tej sprawie prowadzone jest postępowanie. Tymczasem "irydolog" nadal ma pacjentki, nadal leczy.
Apelujemy do kobiet, dziewczyn, córek, matek, przyjaciółek, wnuczek! Nie dajcie sobie wmówić, że zielona herbata wyleczy guza piersi, a czystek raka jajników. Nie bądźmy bierne, nie przytakujmy milcząc. Będąc świadkami tak irracjonalnych wyborów, w których kobiety powierzają życie swoje, partnerów, czy (o zgrozo!) dzieci w ręce przedsiębiorców, mechaników, rolników, czy to z uzdrawiającymi dłońmi, czy posiadających "tajemną wiedzę", reagujmy. Tu chodzi o życie!