Z urlopu wracają już osobno. To dlatego rozwodzą się po wakacjach

W założeniu ma być pięknie i romantycznie. Ostatecznie kończy się na konfliktach, niechęci i decyzji, że nie ma czego ratować. - Po sezonie urlopowym spodziewam się zwiększonej liczby nowych klientów - mówi prawniczka specjalizująca się w rozwodach Agnieszka Kozłowska Dudek.

Rozstają się po wspólnym urlopieWspólne wakacje stają się katalizatorem rozstania
Źródło zdjęć: © Getty Images | jakubzak
Aleksandra Zaprutko-Janicka

Serwisy społecznościowe, takie jak Instagram czy Facebook, zalewają zdjęcia uśmiechniętych urlopowiczów z wakacyjnych wojaży. Jednak za piękną fasadą często rzeczywistość nie wygląda jak z obrazka, a między mężem i żoną pojawiają się konflikty. Dla niejednej pary wspólny wyjazd na wakacje staje się gwoździem do trumny małżeństwa.   

- Po sezonie urlopowym spodziewam się zwiększonej liczby nowych klientów. Może nie od razu będą to osoby zdecydowane na rozwód, ale na pewno pojawią się takie, które chcą się zorientować, jak to w ogóle wygląda, jakie są konsekwencje takiego rozstania. Wiadomo, w każdym związku są kryzysy, ale tutaj trzeba zważyć wszystkie za i przeciw. W okresie wakacyjnym widzimy większe natężenie spotkań w sprawach rozwodowych i rodzinnych - mówi Wirtualnej Polsce prawniczka specjalizująca się w rozwodach i tiktokerka Agnieszka Kozłowska Dudek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Katarzyna Warnke postawiła na szczerość: "Rozstanie i rozwód mnie zmieniło i ponowne stanięcie na nogach BEZ WSPARCIA"

- Zdarza się, że wakacje - które miały być próbą zbliżenia się do siebie – stają się momentem przełomowym. Wiele osób myśli: "pojedziemy, odpoczniemy, może się ułoży", a tymczasem zamknięcie w jednym pokoju czy wspólna podróż może bezlitośnie obnażyć wszystkie napięcia. Znam takie historie zarówno z własnego życia, jak i z pracy z klientami, którzy trafiają do mnie na mediacje rozwodowe – nierzadko po takich właśnie doświadczeniach - mówi mediatorka sądowa Dominika Rosa.

- Czasem pojawia się na przykład problem nierównowagi - kiedy jedno z dzieci w rodzinie patchworkowej zaczyna odgrywać rolę partnera, a inne są pomijane. Te napięcia, które na co dzień można próbować ignorować, stają się nie do zniesienia, gdy wszyscy spędzają ze sobą kilkanaście godzin dziennie w trasie. Zmęczenie, brak przestrzeni i odmienna potrzeba odpoczynku mogą wyostrzyć to, co wcześniej było tylko przeczuciem - podkreśla Rosa.

Pary budują sobie iluzję

Nieco inaczej patrzy na sprawę Agnieszka Iwaszkiewicz, psychoterapeutka związana z Laboratorium Psychoedukacji w Warszawie. Zwraca ona uwagę na to, że pary budują sobie wokół urlopu pewnego rodzaju iluzję.

- Bywają takie pary, które decydują się na wyjazd, bo chcą odtworzyć swój "mit założycielski". Wyobrażają sobie, że jeżeli pojadą gdzieś na wakacje, często bez dzieci, albo rodzinnie, z pociechami, odtworzą tę romantyczną, seksualną, zainteresowaną sobą i odpowiadającą na swoje potrzeby parę, którą kiedyś byli. Podobnie, gdy brakuje czasu, życie jest okropne, a codzienność przytłacza, powstaje myśl czy marzenie: a może pójdziemy z mężem na randkę, pojedziemy gdzieś we dwójkę i znów odzyskamy siebie - wyjaśnia.

- Małżonkowie chcą odtworzyć tamte wydarzenia sprzed lat, które ich połączyły, były fascynujące, wiążące. Myślą, że kiedy tylko magicznie pozbędą się rzeczywistości, to samo w sobie będzie leczące, pozwoli znów zaistnieć jako miłosna para. To iluzja, która często prowadzi do rozczarowania - podkreśla Iwaszkiewicz. Jak zaznacza, nie jest to jedyny miraż tworzony przez pary wokół wspólnego wyjazdu.

Codzienność trzyma ich w pionie. A co kiedy jej zabraknie?

- Oni już wiedzą, że jest między nimi źle, są zarobieni, nie mają czasu dla siebie, bo dzieci, praca zawodowa, rozwój, dbanie o siebie, media społecznościowe, cały ten galimatias bardzo intensywnego życia. Para zaczyna przeżywać codzienność jako problem, czyli umieszcza go na zewnątrz. I myśli, że na wakacjach się go pozbędzie, albo ułoży go sobie w taki bardziej przyjazny sposób. Jak zniknie codzienność, zniknie ich problem. A paradoksalnie ta szara codzienność, to odprowadzanie dzieci do szkoły, zakupy, ogarnianie miliona rzeczy, dają związkom strukturę. Może jest ona nieprzyjazna, być może jest takim gorsetem uciskającym, ale też trzymającym w pionie, który sprawia, że czujemy się przydatni, zaangażowani - mówi terapeutka.

- Na wakacjach tej struktury nie ma. Wtedy para zderza się z tym, że musi stworzyć się na nowo. A często tej roboty nie chce się wykonać, tylko myśli się, że skoro byliśmy kiedyś takim dobrym związkiem, to przecież w nas to zostało, tylko trzeba ten skarb odkopać. Warto mieć świadomość, że w długich małżeństwach mąż i żona są depozytariuszami swojej młodości, mogą sobie przypomnieć siebie jako młodego atrakcyjnego mężczyznę czy piękną kobietę. I to im pomaga trwać razem - podkreśla.

- Jednak część par nie potrafi tego odtworzyć albo tego już po prostu nie ma. I nawet w warunkach wakacyjnych już tego nie odtworzą. Widzą zupełnie innego człowieka, czasami nawet trochę wrogiego, nieprzystępnego, rozczarowującego. A tymczasem jest potrzeba, żeby wróciło tamto. A ono nie wraca i nie wróci, jeśli nie wykona się w tym celu żmudnej pracy - podkreśla Iwaszkiewicz.

Nie ma rozpraszaczy

Pytana o to, czy klienci przychodzą do niej i mówią "pojechaliśmy na urlop i zrozumieliśmy, że tego nie da się uratować", adwokatka wyjaśnia, co dzieje się za kulisami takich wyjazdów.  

- Jadą, przebywają gdzieś ze sobą 24 godziny na dobę, gdzie nie ma codziennych obowiązków, rozpraszaczy, które na co dzień odciągają uwagę od wzajemnych relacji. Oni w tym momencie widzą, w jakich obszarach związek się nie układa. Na co dzień jakoś funkcjonują jako rodzice, jako osoby, które prowadzą wspólnie dom, albo na przykład firmę rodzinną - wylicza Agnieszka Kozłowska-Dudek.

- W wakacje, gdy tych obowiązków jest znacznie mniej, ujawniają się różnice charakterologiczne, braki w intymności, brak tematów do rozmów, brak bliskości fizycznej. Patrzą na siebie z zupełnie innej perspektywy, ale też mają w końcu czas, żeby głębiej się nad tym zastanowić - podkreśla. Dominika Rosa przywołuje sprawę swoich klientów, która doskonale to obrazuje.

- W jednej z historii, którą usłyszałam w swojej praktyce, wspólny wyjazd objazdowy po Polsce - śladami bajkowego Pana Kleksa - miał być przygodą dla wszystkich. Z czasem jednak okazało się, że zamiast wspólnych wspomnień pojawiły się trudne emocje: rozczarowanie, bezsilność, zmęczenie. Dzieci odbierały różne sygnały, a dorośli nie zawsze byli w stanie w danym momencie zareagować. I choć na co dzień można było się mijać, unikać drażliwych tematów, w samochodzie - tej metalowej puszce - nie było już gdzie uciec - podkreśliła.

Moment otrzeźwienia czy gwóźdź do trumny?

- Zdarza się, że takie wakacje stają się dla jednej ze stron momentem otrzeźwienia. Kiedy relacja się chwieje, warto zadać sobie pytanie: czy wspólny wyjazd faktycznie nam pomoże, czy lepiej dać sobie trochę przestrzeni? Dla niektórych par decyzja o osobnych urlopach bywa krokiem w stronę ratowania relacji – dla innych jest to początek nowego etapu. Praca nad związkiem wymaga odwagi i dojrzałości, a wakacje często stają się lustrem, w którym widać, że coś już się skończyło - ocenia mediatorka sądowa.

Czasami wyjazd na drugi koniec świata na wymarzone dwutygodniowe wakacje okazuje się koszmarem. Para nagle zaczyna patrzeć na siebie inaczej, wszystkie punkty, w których dochodzi do tarć, stają się widoczne niczym przez soczewkę powiększającą.

- Nie ma ucieczek i dlatego na te dwa tygodnie trzeba stworzyć sobie nowy system. Dodatkowo tę drugą osobę zaczynamy widzieć inaczej. Na końcu świata nie jest tak zaradna jak w domu, albo jest nadmiernie rozrywkowa, rzuca się na drinki i okazjonalne, lokalne przyjemności, albo się nie odzywa. A tymczasem częściej kobiety potrzebują partnera responsywnego. I na takiego na wakacjach liczą. Mówią mu "porozmawiaj ze mną, popatrz na mnie, poróbmy coś razem" - wylicza Agnieszka Iwaszkiewicz.

- W odpowiedzi słyszą, że on nie chce dyskutować, tylko pomyśleć przez chwilę o sobie, nie chce mówić o emocjach i nie zamierza się tego od niej uczyć, albo – co gorsza – odpowiada pytaniem "ale czemu chcesz teraz, na wakacjach, naprawiać małżeństwo?". Nagle zaczyna pojawiać się coś nieznajomego, co nas zadziwia i często jest nieprzyjemne. To może być ten właśnie gwóźdź do trumny - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską terapeutka.

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Wirtualna Polska

Dołącz do Klubu Świadomej Konsumentki
Dołącz do Klubu Świadomej Konsumentki © WP
Źródło artykułu: WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Tak nie zasypiaj. To najgorsza pozycja dla kręgosłupa
Tak nie zasypiaj. To najgorsza pozycja dla kręgosłupa
Przez lata nie odsłaniała nóg. Powodem były słowa matki
Przez lata nie odsłaniała nóg. Powodem były słowa matki
Na ślubie nie wystąpiła w bieli. Tak jej suknię oceniła stylistka
Na ślubie nie wystąpiła w bieli. Tak jej suknię oceniła stylistka
Pierwszy koncert Jessie J po mastektomii. Na scenę wkroczył jej dwuletni syn
Pierwszy koncert Jessie J po mastektomii. Na scenę wkroczył jej dwuletni syn
Tak Polacy zdradzają na wakacjach. Detektywka ujawnia
Tak Polacy zdradzają na wakacjach. Detektywka ujawnia
Niebywałe sceny w śniadaniówce. Nagle padł na kolana i zadał pytanie
Niebywałe sceny w śniadaniówce. Nagle padł na kolana i zadał pytanie
Jest synem znanego aktora. Nie każdy wie, że są rodziną
Jest synem znanego aktora. Nie każdy wie, że są rodziną
Po jej śmierci znaleziono czerwone pudełko. W środku były dwa listy
Po jej śmierci znaleziono czerwone pudełko. W środku były dwa listy
Walka z glejakiem trwa. Opublikował nowe zdjęcie z żoną
Walka z glejakiem trwa. Opublikował nowe zdjęcie z żoną
Wyszła za znanego dziennikarza. "Zakochałam się na śmierć i życie"
Wyszła za znanego dziennikarza. "Zakochałam się na śmierć i życie"
Jesienią zaleją ulicę. Kurtka Krzan to modna propozycja na chłodne dni
Jesienią zaleją ulicę. Kurtka Krzan to modna propozycja na chłodne dni
Tylko spójrzcie na jej paznokcie. Żugaj już nosi najmodniejszy kolor
Tylko spójrzcie na jej paznokcie. Żugaj już nosi najmodniejszy kolor