Nowy partner rodzica. Czasem wróg, czasem "najlepszy przyjaciel"
Stają pomiędzy ojcem a dziećmi z poprzedniego związku lub wręcz przeciwnie — przeciągają dziecko na swoją stronę, by zdeprecjonować matkę. Zazdrość o dzieci partnera i jego eks, chociaż w zdrowych granicach jest zrozumiała, często staje się powodem cierpień dziecka i jego rodzica, niszcząc kruche relacje niemieszkającej razem rodziny.
Marta, mama 16-latka, właściwie przez cały okres dorastania syna wychowywała go sama. Częściowo wspierali ją jej dziadkowie i rodzice ojca dziecka. - Nie byliśmy w długim związku, kiedy pojawił się mój syn, ale jego rodzina zachowała się bardzo dobrze, zapewniając wsparcie i ciesząc się z wnuka. Pomimo że się rozstaliśmy, mogłam liczyć na ich pomoc, a dziecko było wielką radością dla wszystkich — opowiada.
Chociaż dziadkowie okazali się pomocni, to sam ojciec jej syna okazał się nierównym rodzicem, pomimo początkowych starań. Wszystko zmieniło się, kiedy poznał nową partnerkę. Przestał odbierać telefony i nie kwapił się do naprzemiennej opieki. Jego kontakty z synem stały się nieregularne. Jak przyznaje Marta, było to spowodowane między innymi tym, że jego partnerka nie radziła sobie z zazdrością zarówno o nią jako matkę, jak i czas, który przeznaczał na syna.
- Była dość atrakcyjną, ale wyniosłą kobietą. Dostawała szału, kiedy ojciec mojego syna poświęcał mu czas, który mógł przeznaczyć na nią. Nie miała własnych dzieci. To również nie pozostawało bez wpływu. Nienawiść ze strony tej kobiety była widoczna gołym okiem. Udzieliła się również jemu i to, że ona była jaka była, nie tłumaczy go wcale — wspomina Marta, dodając, że wiedziała dobrze, co się dzieje po drugiej stronie, ponieważ przyjaźniąc się z siostrą ekspartnera, miała informacje z pierwszej ręki.
Kobieta zaczęła zauważać powtarzające się zrywanie umówionych spotkań z dzieckiem, wrogość pod własnym adresem i deprecjonowanie jej dokonań jako matki i człowieka.
- Tak naprawdę cały obowiązek rodzicielski wzięłam na siebie. Płacił niskie alimenty, ale i to było problemem, bo ciągle spóźniał się z kwotą tysiąca złotych na syna. Sam dużo podróżował, ubierał się na pokaz w markowe ciuchy. Zaczęło się wbijanie igieł, zaczepki słowne. Z początku nie reagowałam, byłam zajęta swoim życiem. Jednak kiedy ta złość i wytykanie "wad" przeniosło się na syna, zaczęłam reagować i tym samym weszłam w otwarty konflikt — Marta wspomina, jak ekspartner zaczął komentować zły ubiór dziecka, jego maniery, które jak sugerował, przekazała mu matka. Nie mogąc się z nim porozumieć bez uszczerbku na własnej godności, kobieta postanowiła iść do sądu, by uporządkować sprawy alimentów.
- On był typem mapeta, wystarczyło pociągnąć za sznurek i robił, co mu kazano. Nowa partnerka robiła, co chciała, krytykowała bezpośrednio mojego syna i bardzo wpłynęła na to, że jego kontakty z ojcem na kilka lat stały się po prostu złe — opowiada.
Na dobrą ciocię
O ile otwarta niechęć lub agresja pod adresem dziecka partnera jest widoczna gołym okiem, to często próby manipulacji są bardziej wyrafinowane i trudne do odnotowania. Zazdrośni partnerzy, chcąc zdeprecjonować matkę lub ojca, często sięgają po technikę zdobycia zaufania i sympatii dziecka, wchodząc w rolę dobrej cioci, która kupuje nowe ubrania i zabawki, a także "nie rozumie" metod wychowawczych ich mamy.
- Byłam dla niej zagrożeniem, bo nie ułożyłam sobie życia z innym, a łączyła nas córka. Była taka passive-agressive. Niby miła, ale było czuć od niej wielką niechęć. Czasami jej się coś za dużo wylało, chociaż obracała to w niewinny żart — Ewa Chojecka, mama 16-letniej Karoliny, opowiada, jak nowa partnerka jej byłego męża, chcąc znaleźć swoją pozycję w zaistniałej sytuacji, postanowiła zająć jej miejsce w relacji z córką.
- Zaczęła się zachowywać jak matka idealna dla mojej córki. Ta z kolei właśnie przechodziła nastoletni bunt i kiedy czegoś od niej wymagałam, potrafiła odburknąć, że u taty i ciotki będzie jej lepiej. Wracała w drogich ubraniach, na które mnie nie było stać i które uważam za niepotrzebny zbytek, bo niczego jej nie brakowało. Nadskakiwała jej i rozmawiała z nią jak najlepsza przyjaciółka, zachęcając do zwierzeń. Też tych prywatnych na mój temat — opowiada kobieta. To właśnie te sygnały doprowadziły do otwartej konfrontacji, w której powiedziała jej, by nie przekraczała granicy, którą ona jako rodzic akceptuje.
- W odpowiedzi usłyszałam, że to ja mam problem i moje dziecko jest zaniedbane i będzie jej lepiej z ojcem. Ta kobieta śmiała się wtrącać i dysponować losem mojego dziecka! Nawet ogłupiały ojciec się skrzywił. Najpierw zdobyła zaufanie mojej córy, a potem namówiła do zwierzeń i zmanipulowała ją — opowiada Ewa.
Na szczęście Karolina, stając przed realną wizją przeprowadzki do ojca i jego partnerki, uznała, że to by było nielojalne względem matki, która wiele lat wychowała ją sama. - Moja córka to mądra młoda kobieta. Poszła po rozum do głowy i szybko się otrząsnęła. O tym, że intrygantka miała złe zamiary, świadczyło to, że po tym, jak córka odmówiła zamieszkania z nimi, natychmiast zmieniła się o 180 stopni i "przyjaźń" się skończyła — kwituje.
Rywalizacja z dzieckiem
Anna Jaworska, pedagożka wczesnoszkolna prowadząca blog MumMe, kiedyś sama była ofiarą niedojrzałego zachowania dorosłych, będąc dzieckiem rozwiedzionej pary. Dziś tłumaczy kobietom, jak ważne są zdrowe relacje pomiędzy byłymi partnerami i doradza, jak unikać wikłania dzieci w szkodliwe rozgrywki dorosłych. - Moja mama nigdy nie prowadziła takich gierek. Zawsze umożliwiała mi spotkania z tatą, mogłam spędzać z nim czas, kiedy tylko chciałam. Nie mówiła o nim źle, on również nie mówił nigdy źle o mamie - wspomina Anna, dodając jednak, że niestety nie mogła liczyć na dojrzałość nowej partnerki ojca.
- Ojciec ożenił się, gdy miałam 14 lat. Jego żona karała mnie milczeniem za wszystko, co nie podobało jej się w zachowaniu ojca. Odwiedzałam ich raz w tygodniu, a ona traktowała mnie jak powietrze miesiącami, by wymusić na nim na przykład to, żeby nie finansował moich wakacji — wspomina.
Sama, będąc ofiarą manipulacji pomiędzy dorosłymi, widzi, że przemoc, jakiej doświadczają dzieci, których rodzice nie są razem, niesie za sobą daleko idące skutki w przyszłości. Podkreśla jednak, że problem dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, którzy nie radzą sobie z zazdrością i wiążącymi zobowiązaniami z poprzedniego związku.
- Niedojrzałość i egoizm kobiet wchodzących w związki z mężczyznami, którzy mają dzieci z poprzednich związków, sprawia, że te dzieci są dla nich jedynie balastem. Do największych błędów zaliczyć można utrudnianie kontaktów partnera z jego dziećmi z poprzedniego związku, pomoc w ukrywaniu dochodów celem niepłacenia alimentów, ograniczanie partnerowi wydatków na jego dzieci, nastawianie ojca przeciwko dzieciom, złe traktowanie dzieci partnera. Nowe partnerki ojców rywalizują z jego dziećmi — o jego miłość, pieniądze, uwagę. To niestety świadectwo niedojrzałości. Druga sprawa to taka, że niestety często ojcowie pozostają bierni, a niejednokrotnie jest im to na rękę, że kontakty z dziećmi ulegają osłabieniu, a czasem zerwaniu.
Takie zachowania fatalnie odbijają się na dzieciach i mają daleko idące skutki w przyszłości. - Dzieci, nawet te nastoletnie, kompletnie nie rozumieją takich rozgrywek i doszukują się winy w sobie. Płacą za błędy rodziców i ich nowych partnerów emocjonalnym rollercoasterem. Ich poczucie bezpieczeństwa chwieje się w posadach, bo rodzina się rozpada, muszą radzić sobie zarówno ze swoją stratą, często poczuciem winy, a dodatkowo zostają wciągnięte w grę, której pionkami stają się nie z własnej woli. Okropne uczucie, dojmujące poczucie niesprawiedliwości, żalu i niezrozumienia. Niestety rzutuje na całe życie człowieka — twierdzi autorka MumMe.
Kim zatem powinna być dla dziecka nowa partnerka ojca? - Po prostu nową partnerką ojca. A nie nową matką, przyjaciółką czy rywalką. Żona mojego ojca traktowała mnie źle, ale trzeba też podkreślić, że mój ojciec na to pozwolił. Dopiero mając 20 kilka lat zdałam sobie z tego sprawę i nie boję się mówić o tym głośno: nie zdali egzaminu dojrzałości i zawiedli na całej linii. Żadne dziecko nie zasługuje na takie doświadczenia. Dorośli powinni swoje sprawy odcinać od dzieci i załatwiać poza ich wiedzą. Żaden ojciec nie powinien pozwolić swojej pani na to, żeby jego dzieci źle czuły się w domu, w którym on mieszka. Żaden nie powinien dać sobą manipulować i odbierać dzieciom tego, co jako rodzic powinien im zapewnić, czyli bezpieczeństwo, miłość i szacunek - podsumowuje specjalistka.