Caryca Katarzyna I. Trafiła w rubaszne gusta cara
Córka biednego chłopa władczynią jednego z największych światowych imperiów? Chociaż wydaje się to zupełnie nieprawdopodobne, właśnie taką drogę przeszła Marta Skowrońska. Co więcej, przyszła caryca Katarzyna I miała najprawdopodobniej polskie korzenie.
15.11.2024 11:24
Przyszła caryca Katarzyna urodziła się w 1684 lub 1686 roku w odebranych przez Szwedów Rzeczpospolitej Inflantach. Otrzymała imię Marta, a jej ojcem był Samuel Skowroński, prosty chłop bądź bardzo zubożały szlachcic, który poślubił kobietę z gminu.
Trudne dzieciństwo przyszłej carycy
Niezależnie od tego, która z wersji jest prawdziwa, można z całą pewnością stwierdzić, że wielodzietna rodzina klepała biedę. Marta nie miała żadnych widoków na świetlaną przyszłość, tym bardziej, że już jako kilkulatka została sierotą.
Po śmierci rodziców Marta trafiła na wychowanie do pewnego duchownego w Marienburgu. Gdy i on zmarł na dżumę, sierotą zajął się pastor Ernest Glück.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziewczyna pracowała u niego jako służąca, ale nie w smak jej były ciężka harówka i cnotliwe życie. Dlatego też jako kilkunastolatka została prostytutką, świadczącą usługi dla żołnierzy miejscowego garnizonu.
Kochanka cara
Jej życie wywróciło się do góry nogami w 1702 roku. Wszystko za sprawą Rosjan, którzy zdobyli Marienburg i potraktowali Martę jak łup wojenny. Michael Farquhar w książce "Sekrety carów. Intrygi, skandale i zbrodnie Romanowów" stwierdza, że:
"Nastolatka, wojenna branka, była przekazywana z rąk do rąk, mając na sobie li tylko okrywający jej nagość żołnierski mundur, aż w końcu została sprezentowana pięćdziesięcioletniemu marszałkowi polnemu Borysowi Szeremietiewowi.
U boku marszałka, służąc jako praczka lub kochanka, a być może jedno i drugie, wpadła w oko Aleksandrowi Mienszykowowi".
Mienszykow był bliskim przyjacielem i doradcą Piotra Wielkiego. Gdy car zobaczył dziewczynę, ta od razu zawróciła mu w głowie. Jak pisze jeden z biografów monarchy "zawsze podobały mu się kobiety niezbyt urodziwe, pulchne, z dużym biustem, prymitywne, posłuszne, lubiące zabawę i alkohol". Nic zatem dziwnego, że "Marta, zapewniająca, że woli wódkę od herbaty, spełniała wymogi rubasznego gustu Piotra".
Początkowo nikt nie zwracał uwagi na nową miłostkę cara. Uważano, że będzie ona po prostu kolejną z wielu kochanek, ale Marta – jak później donosił pruski rezydent – "miała taką władzę nad zmysłami Piotra, że czyniła ona cuda".
Sekretny ślub
Władca zapragnął poślubić chłopską córkę i byłą prostytutkę. Pierwsza żona Piotra nie stała już na drodze planowi, bo właśnie zesłano ją do zakonu. W 1705 roku Marta przeszła na prawosławie, przyjmując imię Katarzyna. Dwa lata później odbyła się sekretna ceremonia ślubna.
Car nie afiszował się z nowym związkiem, ponieważ "nawet tak potężny władca jak Piotr Wielki miałby trudności z narzuceniem inflanckiej chłopki narodowi rosyjskiemu w charakterze pani".
Dopiero pięć lat później – przed wyruszeniem na wojnę z Turcją – monarcha oficjalnie potwierdził, że Katarzyna jest jego żoną i matką carówien Anny oraz Elżbiety. W marcu 1712 roku doszło zaś do formalnego ślubu w petersburskim soborze Isaakijewskim.
Niespodziewany awans społeczny nie sprawił, że władczyni zapomniała o swoim pochodzeniu. Katarzyna sprowadziła do stolicy imperium swojego ukochanego brata Karola, którego "szczerze wspierała". Dzięki protekcji władczyni jej bratanek Karol zrobił karierę w carskiej armii. Dosłużył się nawet stopnia generalskiego i został senatorem.
Zobacz także
Dzięki niej odzyskiwał równowagę
Co do samego małżeństwa Piotra i Katarzyny, to nie było ono idealne. Car wdawał się w liczne romanse, a i jego wybranka nie unikała męskiego towarzystwa. Mimo wszystko – jak trafnie zauważa Robert K. Massie – Katarzyna:
"Dzięki niezwykłym przymiotom serca i umysłu umiała nie tylko go koić, bawić się z nim, kochać go, ale także uczestniczyć w jego życiu wewnętrznym, rozmawiać o poważnych sprawach, omawiać zamysły i zapatrywania, dodawać nadziei i wspierać aspiracje.
Jej obecność dodawała mu otuchy, a rozmowy z nią podnosiły go na duchu i sprawiały, że odzyskiwał równowagę".
Nic więc dziwnego, że w grudniu 1721 roku Katarzyna została ogłoszona oficjalnie carycą. Na uroczystą koronację musiała, co prawda, poczekać do maja 1724 roku, ale było warto:
"Gdy ceremonia sięgała punktu kulminacyjnego, Piotr ujął wykonaną specjalnie na tę okazję koronę, którą zdobiły tysiące pereł, diamentów i innych szlachetnych kamieni (w tym rubin wielkości gołębiego jaja), i, zwracając się do zgromadzonych, oznajmił: 'Jest naszą wolą dokonać koronacji naszej ukochanej małżonki'.
Następnie włożył koronę Katarzynie na głowę i wręczył jej jabłko. Co ciekawe, nie przekazał jej berła, ostatecznego symbolu monarszej władzy".
Osiem miesięcy później Piotr Wielki już nie żył. Zabiła go gangrena lub – jak chcą niektórzy – choroba weneryczna. A jako że nie posiadał męskiego potomka, to właśnie Katarzyna została jego następczynią. Nie cieszyła się jednak długo koroną. Hulaszczy tryb życia i picie na umór sprawiły, że 17 maja 1727 roku ona również wyzionęła ducha.
Bibliografia:
- Andrzej Andrusiewicz, "Piotr Wielki. Prawda i mit", Świat Książki 2011.
- Michael Farquhar, "Sekrety carów. Intrygi, skandale i zbrodnie Romanowów", Wydawnictwo Dolnośląskie 2016.
- Władysław Serczyk, "Piotr Wielki", Ossolineum 2003.