Śmierć Anny Boleyn. Dlaczego Henryk VIII wysłał żonę na szafot?

Henryk VIII walczył o zalegalizowanie związku z Anną Boleyn przez cztery lata, by po zaledwie trzech latach od ślubu skazać ją na śmierć przez ścięcie. Królowa Anglii i Irlandii na szafot szła z podniesioną głową.

XVII-wieczne wyobrażenie egzekucji Anny Boleyn
XVII-wieczne wyobrażenie egzekucji Anny Boleyn
Źródło zdjęć: © Domena publiczna, Wielkahistoria.pl

Henryk VIII zakochał się w dwórce swojej pierwszej żony Katarzyny Aragońskiej. Przyczyn można wyliczyć wiele. Anna Boleyn była przede wszystkim atrakcyjną kobietą. Wbrew temu, co mówili nieprzychylni jej współcześni, wyróżniała się smukłą szyją, dużymi oczami i drobną figurą. Co nawet ważniejsze dla króla, była też znacznie młodsza od Katarzyny.

Oczekiwanie na syna

Poza tym Anna Boleyn mogła pochwalić się dobrym wykształceniem i była w stanie korespondować z królem w języku francuskim. Także jej rodowód robił wrażenie – była córką angielskiego arystokraty Tomasza Boleyna. Wreszcie, potrafiła umiejętnie poprowadzić swoją relację z Henrykiem. Przede wszystkim nie dawała mu wszystkiego, czego żądał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trzymanie zauroczonego monarchy na pewien dystans pomogło Annie nie tylko rozpalić pożądanie Henryka, ale też uniknąć zajścia w nieślubną ciążę. Arystokratka chciała, by wszystko dokonało się zgodnie z zasadami i by syn władcy (bo takiego dziedzica wyczekiwano najbardziej) był dzieckiem z prawego łoża.

Kopia portretu Anny Boleyn wykonanego w pierwszej połowie lat 30. XVI wieku
Kopia portretu Anny Boleyn wykonanego w pierwszej połowie lat 30. XVI wieku© Domena publiczna, Wielkahistoria.pl

Plan udał się tylko w połowie. Faktycznie, pierwsze dziecko pary przyszło na świat już po ślubie w 1533 roku, jednak wbrew przewidywaniom medyków i astrologów, była to dziewczynka. Henryk VIII nie krył rozczarowania, gdy na świecie pojawiła się malutka księżniczka Elżbieta.

Wtedy miał wciąż nadzieję, że Anna będzie w stanie dać mu kolejne dzieci. Niestety, następna ciąża, w którą królowa zaszła błyskawicznie po pierwszej, zakończyła się poronieniem. Relacje między małżonkami zaczęły się pogarszać.

Rywalki na horyzoncie

Wpływ na kłopoty w raju miało także to, że władca nie zamierzał rezygnować z innych miłostek. Najpierw jego uwagę przyciągnęła bardzo ładna, zalotna i zabawna Margaret Shelton (notabene kuzynka królowej). Cieszyła się ona względami Tudora przez około pół roku.

Młoda królowa nie pozostawała ślepa na takie sytuacje. Urządzała mężowi sceny zazdrości i nie przebierała w słowach. Początkowo Henryk cenił sobie silny charakter Anny, z czasem opór połowicy zaczął go jednak coraz bardziej męczyć. Już w 1535 roku zainteresował się Jane Seymour, która w niedalekiej przyszłości miała zostać żoną numer trzy…

Kara boska i kara ziemska

Anna miała jeszcze szanse na odzyskanie względów króla, zaszła bowiem w kolejną ciążę. Poród miał nastąpić latem 1536 roku. I tym razem doszło jednak do poronienia. Lekarze poinformowali, że gdyby wszystko przebiegło prawidłowo, urodziłby się chłopiec, co było dla królowej podwójnym ciosem. Pogrążyła się w czarnej rozpaczy.

Henryk odmawiał nawet spotkania z małżonką. Oznajmił, że z Anną syna mieć już nie będzie. Przyczyn poronień upatrywał w karze boskiej. Zaczął rozgłaszać, że panna Boleyn uwiodła go przy pomocy sił nieczystych, rzuciła nań urok i dosłownie – przymusiła go do ślubu. W rzeczywistości chciał się pozbyć jednej żony, by poślubić kolejną.

2 maja 1536 roku królowa została aresztowana. Oskarżono ją nie tylko o cudzołóstwo (już za nie groziła kara śmierci), ale też o wzięcie udziału w spisku na życie króla. Wkrótce potem Anna trafiła do niesławnej Tower w Londynie.

Towarzyszyły jej damy dworu i przebywała we względnie dobrych warunkach, jednak bardzo lękała się o swój los. W czasie procesu zachowała jednak spokój i do samego końca nie przyznawała się do winy. Nie miało to jednak żadnego znaczenia. Wyrok mógł być tylko jeden – śmierć.

Pochwała króla z szafotu

Egzekucję zaplanowano na poranek 19 maja 1536 roku. By uniknąć gromadzących się tłumów, na miejsce stracenia wybrano dziedziniec Tower. Była królowa (przed śmiercią pozbawiono ją tytułu) zachowywała się ponoć spokojnie, wyrażała nawet ulgę na myśl, że śmierć jest blisko. W drodze na ścięcie miała na sobie szarą suknię z adamaszku, na którą narzuciła gronostajowy płaszcz.

Gdy wspięła się na szafot, wypowiedziała jeszcze ostatnie słowa do niegdysiejszych poddanych. Oświadczyła zebranym, że przyszła po to, by ponieść śmierć, co zostało zasądzone zgodnie z prawem. Prosiła Boga o długie panowanie dla króla. Mimo tego, jaki los zgotował jej Henryk VIII, określiła go jako miłosiernego władcę, który zawsze był dla niej dobry i delikatny.

Anne Boleyn w londyńskiej Tower
Anne Boleyn w londyńskiej Tower © Domena publiczna, Wielkahistoria.pl | Édouard Cibot

Kat-fachowiec

Ostatnim przejawem tej "delikatności" było sprowadzenie przez Henryka kata aż z Calais, by ten przeprowadził egzekucję szybko i przy użyciu miecza, nie zaś topora (co miało być mniej bolesne).

Fachowiec obawiał się, że drobna szyja byłej władczyni może stanowić zbyt mały cel. To dlatego na chwilę przed egzekucją odwrócił jej uwagę, tak by przesunęła głowę w bok i dopiero wtedy dokonał skutecznego, śmiertelnego cięcia.

Było ono niezwykle precyzyjne, a przecież skorzystano z trudniejszej techniki – skazana klęczała z zasłoniętymi oczami, nie była w żaden sposób skrępowana, nie kazano jej też położyć głowy na pieńku, co znacznie ułatwiało katom pracę. Nim zginęła, eks-królowa zdążyła jeszcze wypowiedzieć ostatnie słowa, w których powierzała swą duszę Bogu.

Kat Anny Boleyn okazał się zresztą prawdziwym mistrzem ceremonii. Ponoć wcześniej ukrył miecz w słomie po to, by jego widokiem dodatkowo nie zdenerwować kobiety. Zadbał także o własny wizerunek. Miał na sobie czarny, obcisły strój, maskę zasłaniającą część twarzy i stożkowaty kapelusz. Za wykonanie zadania otrzymał 24 funty, bardzo wysoką jak na tamte czasy kwotę.

Pochówek w zbiorowej mogile

Po dekapitacji zwłokami Anny Boleyn od razu zajęły się wierne dwórki. Jedna z nich zabrała z sobą owiniętą w płótno głowę swojej pani, która ponoć po ścięciu jeszcze lekko mrugała. Pozostałe trzy podniosły z kałuży krwi bezwładne ciało. Kobiety przeniosły szczątki do kaplicy św. Piotra.

Była władczyni została złożona w skrzyni na strzały. Czemu nie zadbano o normalną trumnę? Ta kwestia nie jest jasna – być może Henryk VIII chciał pokazać w ten sposób, że zmarła żona nic już dla niego nie znaczyła. Możliwe jednak, że gest stanowił wyraz wyjątkowego cynizmu. Było przecież powszechnie wiadomo, że Tudor uwielbiał polowania.

Annę Boleyn pochowano w bezimiennym grobie, jak wielu innych straconych w Tower. Jej los podzieliła również piąta żona Tudora, Katarzyna Howard, zdekapitowana w 1542 roku przy pomocy topora.

Bibliografia:

  1. Antonia Fraser, "Sześć żon Henryka VIII", Świat Książki 1996.
  2. Eric Ives, "The Life and Death of Anne Boleyn", Wiley-Blackwell 2005.
  3. Jonathan J. Moore, "Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować", Znak Horyzont 2019.
Źródło artykułu:WielkaHISTORIA.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (93)