Sąsiedzi zmienili jej życie w piekło. Koniec dramatu Bożeny Wołowicz
Była prześladowana i zastraszana przez swoich sąsiadów. Dom, który miał być jej azylem, stał się największym przekleństwem. Po 8 latach walki udało się sprzedać nieruchomość. Bożena Wołowicz twierdzi, że to dla niej jak drugie życie.
Bożena Wołowicz pochodzi z okolic Dębicy na Podkarpaciu. Od ośmiu lat jest nękana przez rodzinę K., której w 2010 roku sprzedała dom tuż obok domu, w którym sama mieszka. Po kilku latach nowi właściciele zaczęli utrudniać życie kobiecie. Wyzwiska, dewastowanie podwórka, zatrzymywanie na drodze, donosy na policje, pisma oskarżające kierowane do nadzoru budowlanego, nadleśnictwa – to była codzienność pani Bożeny.
Bożena Wołowicz sprzedała dom
Rozprawy sądowe ciągnęły się w nieskończoność i chociaż oprawcy usłyszeli wyroki, to nic to nie zmieniło w życiu. "Ci ludzie zdewastowali, podeptali, zniszczyli moje życie zawodowe, rodzinne, towarzyskie. Tak naprawdę to każdego dnia muszę ukrywać się przed nimi. Pomimo tego, że wyprowadziłam się z domu i zmieniłam miejsce pracy, to cały czas pilnuję, aby nigdzie nie wyciekły moje nowe dane kontaktowe, żeby nikt nie dowiedział się, co robię, gdzie przebywam" – mówiła w wywiadzie dla WP Kobieta.
Po 8 latach batalii w końcu kobiecie udało się sprzedać dom. Kiedy trzymała w ręku akt notarialny, nie mogła uwierzyć, że uwolni się od tego koszmaru. – Myślałam, że nigdy w życiu nie sprzedam tego domu, dopóki oni tam będą. Pewnego dnia odebrałam telefon od znajomej, która poinformowała mnie, że jest mężczyzna, który wrócił z USA i jest zainteresowany moim domem. Zapytałam go od razu, czy wie, dlaczego sprzedaję ten dom. Potwierdził, że jest wszystkiego świadomy. Ten akt notarialny to przepustka do mojego nowego życia. Dostałam drugie życie! Czekałam na tę chwilę dokładnie siedem lat i siedem miesięcy – mówiła w rozmowie z "Uwaga TVN"
66-latka nie ukrywa, że odetchnęła z ulgą, jednak nadal ma żal do wymiaru sprawiedliwości, który poza wyrokami nie zrobił nic, by pomóc kobiecie. – Wymiarowi sprawiedliwości powinno być wstyd, że nie potrafi opanować trzyosobowej stalkerskiej rodziny – twierdziła.
Pani Bożena zaznacza, że poinformowała nowego nabywcę o powodach, dla których sprzedaje swój dom. Mężczyzna twierdzi jednak, że nie jest to dla niego żadnym problemem. Wychodzi z założenia, że zawsze można się dogadać, a największym plusem tego domu jest towarzystwo lasu.
- Każdy, z kim rozmawiałem, odradzał mi ten dom. Mówili, żebym uciekał. Mnie się tu podoba, kupiłem ten dom i tyle – potwierdza nowy właściciel.
Źródło: Uwaga! TVN