Sasza miał zostać adoptowany przez Rosjan. Uratował go jeden telefon
12-letni Sasza wraz z mamą znalazł się w obozie filtracyjnym. To właśnie w tym miejscu chłopiec i jego rodzic zostali rozdzieleni. To, co 12-latek usłyszał od Rosjan, napawa przerażeniem.
06.03.2023 | aktual.: 06.03.2023 21:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W wyniku wojny w Ukrainie wiele rodzin musiało opuścić swoje domy w poszukiwaniu schronienia. Niestety pojawiają się opisy traumatycznych przeżyć obywateli napadniętego kraju. 12-letni Sasza wraz z mamą dostał się do rosyjskiej niewoli. Jak dowiedział się Mateusz Mikowski, dziennikarz serwisu PAP, cudem uniknął adopcji przez Rosjan i wywiezienia w głąb kraju wroga.
To tam znaleźli ich Rosjanie. Zostali zakładnikami
Sasza mieszkał w Mariupolu. Na miasto 12-latka spadł deszcz pocisków, który zniszczył wiele budynków, w tym bloki mieszkalne. W wyniku rosyjskich nalotów dom Saszy został odcięty od wody, gazu oraz prądu. Przy kolejnym bombardowaniu chłopiec został zraniony w oko. Gdy tylko sytuacja nieco się uspokoiła, mama zabrała syna do mariupolskiego szpitala kombinatu metalurgicznego, gdzie znajdowali się wojskowi lekarze, którzy opatrzyli 12-latka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Zostaliśmy w tej fabryce, jednak nasi żołnierze nie mieli już więcej amunicji i nie mogli walczyć. Wszyscy zostaliśmy wzięci jako zakładnicy. Rosjanie wrzucili nas do ciężarówek jak zwierzęta i przewieźli nas do jakiegoś hangaru we wsi Bezimenne pod Nowoazowskiem. Siedziałem w tym obozie i czekałem na mamę, którą gdzieś zabrali. Jednak nie wracała. Żołnierze powiedzieli mi, że zabiorą mnie do domu dziecka, a potem weźmie mnie do siebie rosyjska rodzina - wspominał Sasza.
Został porwany przez wojsko wroga. To powiedzieli mu Rosjanie
Rosjanie zabrali 12-latka do Doniecka, samozwańczej prorosyjskiej republiki. Został rozdzielony z mamą, a rosyjscy żołnierze próbowali wmówić mu coś strasznego.
- Od marca ubiegłego roku szukam swojej mamy. Zostaliśmy rozdzieleni w obozie filtracyjnym. Rosjanie powiedzieli mi, że moja mama już mnie nie chce. Mówili, że wyślą mnie do rodziny zastępczej w Rosji. Nie pozwolili mi nawet pożegnać się z moją mamą - wyznał chłopiec podczas konferencji "Zjednoczeni dla sprawiedliwości", która odbyła się we Lwowie.
Chłopiec zdecydował się na akt niezwykłej odwagi. W pewnym momencie udało mu się zdobyć telefon komórkowy. Szybko zadzwonił do swojej babci i powiedział, co mu się przytrafiło. Starsza kobieta z miejsca podjęła decyzję o podróży do niebezpiecznego miejsca, aby uratować wnuka.
- Płakaliśmy ze szczęścia, że udało nam się w końcu odnaleźć. Zabrałam Saszę do siebie. Nadal jednak czekamy na Śnieżanę (matka chłopca, przyp. red.). - Mamy nadzieję, że nadal żyje. Mamy nadzieję, że gdziekolwiek teraz jest, to wróci do nas, wróci do Saszy - relacjonowała babcia 12-latka w trakcie wspomnianej wcześniej konferencji.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl