Blisko ludziShannon Dingle przez lata walczyła z prawem do aborcji. Życie zmieniło jej podejście

Shannon Dingle przez lata walczyła z prawem do aborcji. Życie zmieniło jej podejście

Shannon Dingle przez lata była aktywistką pro-life i uważała, że powinno się zakazywać przerywania ciąży. Walczyła z prawem do aborcji aż do lipca 2019. Wtedy zmieniła swoje poglądy.

Shannon Dingle z rodziną
Shannon Dingle z rodziną
Źródło zdjęć: © twitter.com
Aleksandra Sokołowska

Shannon Dingle pochodzi z Karoliny Północnej. Przez lata była aktywistką ruchów na rzecz obrony życia: Focus on the Family i Komisji Etyki i Wolności Religijnej Południowych Baptystów. Sama ma szóstkę dzieci i uważała, że nie powinno się przerywać ciąży. Poglądy zmieniła w lipcu 2019 roku. W jej życiu wydarzyła się tragedia. 37-letni mąż Shannon zginął nad oceanem w Oak Island. W wypadku skręcił sobie kark. Nie przeżył.

Shannon Dingle i jej mąż tworzyli szczęśliwą rodzinę. Byli razem ponad 20 lat. Mieli szóstkę dzieci: dwoje swoich i czwórkę adoptowanych: w tym niepełnosprawną córkę. Po śmierci męża Shannon nie mogła sobie poradzić. Z trudem godziła obowiązki, musiała zadbać o rodzinę, wychować dzieci i je utrzymać. Sama zmagała się z poważnymi chorobami. Wtedy okazało się też, że jest w ciąży i spodziewa się kolejnego dziecka.

Jak relacjonowała w artykule USA Today, stanęła przed trudnym wyborem. Wiedziała, że jeśli urodzi, sama może nie przeżyć. Wtedy jej dzieci zostałyby sierotami.

Zdecydowała, że usunie ciążę: było jej wstyd

Shannon Dingle zdecydowała się na aborcję. Nie powiedziała o tym nikomu. Wstydziła się. Miała przekonanie, że jeśli bliscy dowiedzieliby się o jej decyzji, znienawidziliby ją. W końcu przez lata była przeciwna przerywaniu ciąży, głosiła to i przekonywała innych do swoich poglądów. Jak stwierdziła, w jej głowie było przeświadczenie, że jeśli usunie ciążę, nie będzie zasługiwać na miłość. A jednak sytuacja życiowa zmuszała ją do aborcji. Przekonała się, że w takim kryzysie nie zawsze wszystko jest czarne lub białe.

Dingle była zdecydowana na aborcję

Kobieta nie umówiła się jednak na zabieg ze względu na zamieszanie związane z organizacją pogrzebu i żałobą. Doszło do poronienia. – To było okropne, bolesne i samotne – powiedziała w rozmowie z dziennikarzem USA Today.

Po tej tragicznej sytuacji przestała działać na rzecz ruchu antyaborcyjnego. Dziś uważa, że decyzję o aborcji każda kobieta powinna podjąć sama. Opowiedziała też swoją historię publicznie. Zaczęła dostawać pogróżki. Ludzie pisali jej, że pójdzie do piekła.

Dr Anna Parzyńska chce nadal pomagać kobietom. Ginekolog mówi, jaki ma pomysł na obejście wyroku TK

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (70)