Śląsk: ksiądz wykorzystywał go seksualnie. Po latach zdecydował się o tym opowiedzieć
Janusz Szymik z Międzybrodzia Bialskiego na Śląsku zdecydował się opowiedzieć o swoim koszmarze z dzieciństwa. Wyznał, że jako nastolatek był molestowany przez proboszcza z parafii w Międzybrodziu Bialskim. To, co mówi, jest wstrząsające.
10.09.2020 10:05
Janusz Szymik z Międzybrodzia Bialskiego dziś ma 48 lat. Z ogromnym trudem, wraca do wspomnień z dzieciństwa. A to był prawdziwy koszmar. Przez pięć lat był molestowany przez proboszcza ze swojej parafii.
Miał 12 lat, kiedy wydarzyła się tragedia. Ponieważ rodzina się nim nie interesowała, większość czasu spędzał w kościele, był ministrantem. Był pod wrażeniem proboszcza. - Ksiądz proboszcz jawił mi się niczym jakiś półbóg, były sekretarz kardynała, wielka osobistość, odwiedzał nas, zaskarbił sobie sympatię i zaufanie mojej rodziny – wyznał w rozmowie z portalem Beskidzka24.pl.
Piekło u proboszcza
Ksiądz zaprosił go do siebie. Poczęstował go herbatą i ciastkami. Był wesoły i żartował. Janusza posadził na obrotowym fotelu. - W pewnym momencie wstał, podszedł, zakręcił tym fotelem, aż zakręciło mi się w głowie, a później nagle złapał mnie za rękę, przyciągnął i zaczął całować. Najpierw w czoło, policzki, w końcu w usta. A później przytulił mnie i wtedy to poczułem – jego wzwód. Byłem przerażony i niezdolny do niczego. Nie wiedziałem, co się dzieje - opowiada dziś pan Janusz.
Zobacz także
Między 12-latkiem i proboszczem doszło do seksu oralnego i stosunku analnego. Po wszystkim usłyszał, że proboszcz go kocha i że nic złego nie robią. Podkreślał, aby zachował w tajemnicy to, co się wydarzyło. Ksiądz wykorzystywał go przez pięć lat. Szymik wyliczył, że przynajmniej kilkaset razy. Jako 17-latek zwierzył się koledze. Później trafił do duchownego z Kęt, który doradził mu, aby zerwał kontakt z księdzem. Przez pewien czas przebywał też w jednym z podwarszawskich ośrodków.
Kuria wydała oświadczenie
Do sprawy odniosła się Kuria w Bielsku-Białej. W oświadczeniu napisano, że biskup Roman Pindel przeprowadził 6 spotkań z pokrzywdzonym "wsłuchując się ze współczuciem w jego przeżycia, zachęcając do wskazania innych pokrzywdzonych oraz oferując pomoc min. psychologa". Napisano też, że pan Janusz był informowany o postępach toczącej się sprawy i rezultatach procesu. "Trzeba też zauważyć, że osobista odpowiedzialność za popełnione czyny ciąży na sprawcy" - stwierdziła kuria w oświadczeniu.
Janusz Szymik do dziś nie otrzymał zadośćuczynienia ani przeprosin.