SMS-owa antykoncepcja!
Nastolatki z Anglii po wysłaniu SMS-a otrzymają tzw. tabletkę "po". Odsetek niechcianych ciąż wśród nastolatek na Wyspach Brytyjskich jest wciąż najwyższy w Europie.
24.04.2009 | aktual.: 31.05.2010 23:18
Nastolatki z Anglii po wysłaniu SMS-a otrzymają tzw. tabletkę "po". Takie rozwiązanie zostanie wprowadzone od lipca w kilku szkołach w Anglii - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Odsetek niechcianych ciąż wśród nastolatek na Wyspach Brytyjskich jest wciąż najwyższy w Europie.
Program opracowany przez władze samorządowe hrabstwa Oxfordshire ma wystartować od lipca. Zakłada, że uczennice już od 11 lat wzwyż mogą za pomocą SMS-a zamówić u pielęgniarek z ośrodka zdrowia pigułki "po", czyli środki hormonalne zapobiegające ciąży przyjmowane po stosunku. Do tej pory wiązało się to z koniecznością wizyty u ginekologa, o czym wcześniej czy później dowiadywali się rodzice. Program pilotażowy wszystko to upraszcza.
Program z Oxfordshire wywołuje wielkie kontrowersje. Władze hrabstwa tłumaczą, że nie chodzi o wciskanie młodzieży tabletek antykoncepcyjnych, ale o powszechny dostęp do porady i pomocy w razie podejrzenia o niechcianą ciążę. Urzędnicy zapewniają, że w przypadku dziewczynek w wieku 11-13 lat nie ma mowy o automatyzmie: pigułka za SMS. Warunkiem jej otrzymania będzie wcześniejsza konsultacja medyczna.
Program jest częścią większej strategii zapobiegania niechcianym ciążom wśród nastolatek z hrabstwa. W 2006 roku odnotowano tu 320 takich przypadków, w 2007 było ich już 350.
- To wspaniały pomysł, ale oprócz pigułek trzeba pomyśleć o dobrej edukacji seksualnej - mówi Hilary Pannack ze Straigth Talking, organizacji zajmującej się ciążą wśród nieletnich. - Chodzi o to, by dziewczyny nie musiały przechodzić przez traumę aborcji. Innego zdanie jest Norman Wells z prorodzinnego Family Education Trust. - Międzynarodowe badania dowodzą, że szeroka dostępność pigułek "po" nie zapobiega niechcianym ciążom - mówi Wells.
Najbardziej oburzeni są hierarchowie katoliccy. Tym bardziej, że wśród sześciu szkół średnich wytypowanych do objęcia programem znalazła się katolicka szkoła St Gregory The Great.
Władze szkoły uważają, że samorząd posunął się za daleko. - To wykracza poza centralne dla Kościoła pojmowanie istoty życia ludzkiego - mówi o programie William Kenney, biskup pomocniczy Oxfordshire, Warwickshire i Coventry w archidiecezji Birmingham. - Ponadto program odbiera rodzicom część odpowiedzialności za dzieci. Bo wysyłając SMS-a z prośbą o pigułkę "po", nastolatki nie będą musiały tłumaczyć się rodzicom.
Laburzystowski rząd wpompował miliony w edukację seksualną, a odsetek niechcianych ciąż wśród nastolatek na Wyspach Brytyjskich jest wciąż najwyższy w Europie. Wynosi on 27 na 1 tys., podczas gdy w Hiszpanii 8 na 1 tys., a we Francji 5 na 1 tys. W 2006 r. w ciążę w Wielkiej Brytanii zaszło 39 tys. dziewcząt poniżej 18. roku życia, z czego 7 tys. nie miało skończonych 16 lat. W 2007 r. aborcję przeprowadziło 21 tys. dziewcząt poniżej 18. roku życia.
Brytyjskie prawo aborcyjne obowiązuje od 40 lat i uchodzi za najbardziej liberalne w Europie. Zezwala na przerywanie ciąży do 24. tygodnia, o ile dwóch lekarzy oświadczy zgodnie, iż taki zabieg w mniejszym stopniu wpłynie na zdrowie psychiczne bądź fizyczne kobiety niż kontynuowanie ciąży. Bezpłatna aborcja jest dostępna po skierowaniu z brytyjskiego NHS (odpowiednik ZUS). Można też dokonać zabiegu w lepszych warunkach w prywatnych klinikach czy szpitalach.
Według brytyjskiej prasy pigułki "po" są rozdawane nastolatkom przez pielęgniarki w co trzeciej brytyjskiej szkole, często bez wiedzy rodziców. W 1969 r., w pierwszym roku legalizacji aborcji, w Wielkiej Brytanii odnotowano 55 tys. zarejestrowanych zabiegów przerwania ciąży. W 2007 roku było to już 216 tys.