Sonka Holszańska. Do czterech razy sztuka
Życie królowej Sonki bynajmniej nie było królewskie. Czwarta żona Jagiełły urodziła mu upragnionych synów. W zamian spotkały ją... oskarżenia o cudzołóstwo.
02.11.2023 15:32
Dla Władysława Jagiełły młodziutka litewska księżniczka była ostatnią nadzieją. W 1420 roku został potrójnym wdowcem, miał (co najmniej) 60. na karku i doczekał się zaledwie jednej córki, która przeżyła niemowlęctwo. Jadwiga miała jednak zasadniczą wadę – nie była chłopcem. Kolejne małżeństwo króla było więc sprawą wagi państwowej. Jak komentuje prof. Jerzy Sperka:
"Dwa lata po śmierci Elżbiety Zygmunt Luksemburski próbował podsunąć Jagielle Zofię Bawarską, wdowę po swoim bracie, zmarłym królu Czech. Była już po czterdziestce, ale Zygmunt obiecywał w posagu Śląsk. Polscy panowie oczywiście uznali to za świetny pomysł, jednak Jagiełło chyba zdawał sobie sprawę, że Zygmunt mydlił mu oczy, bo przyłączenie tak ważnych ziem nie zależało wyłącznie od władcy. Kazał kontynuować kontakty z dworem czeskim w sprawie Zofii Bawarskiej, ale jednocześnie szukał innych kandydatek. I tak narodził się pomysł małżeństwa z Sonką, córką księcia litewskiego Andrzeja Holszańskiego".
Piękna i stara bestia
Dziewczyna spełniała wszystkie warunki. Była młoda (miała zaledwie 17 lat), zdrowa, krzepka i tryskała energią. Biskup poznański Stanisław Ciołek wychwalał jej urodę, pisząc: "Patrzysz na królowej lica / I jej piękność cię zachwyca, / Co starości nie zna, ale / W uczciwości świeci chwale / Jako wiosna mknąc ku latu / Daje przedsmak majestatu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawet nieprzychylnie do niej nastawiony Jan Długosz przyznawał, że Sonka Holszańska była ładna, acz nie omieszkał się dodać, iż "urodą przewyższała obyczaje". Karolina Stojek-Sawicka dodaje:
"Po dokonaniu ekshumacji przypadkowo odnalezionych szczątków kostnych Sonki na cmentarzu przykatedralnym okazało się, że królowa mierzyła około 179 cm wzrostu i w chwili śmierci (czyli w wieku około pięćdziesięciu sześciu lat) miała jeszcze bujne, ciemne włosy. (…) nowa wybranka podstarzałego Jagiellona była młoda, energiczna, wnosiła trochę radości, pogody ducha, wdzięku i dziewczęcej niefrasobliwości w życie starego króla. A ten raczej traktował ją jak wnuczkę. I nareszcie mógł bez przeszkód porozumiewać się w swoim rodzimym języku, bo nowa małżonka jako jedyna z czterech posługiwała się ruskim i litewskim".
Na niedostatki w jej wykształceniu można było przymknąć oko. Zwłaszcza że sam Jagiełło nigdy nie był księciem (królem) z bajki – choć dla młodej księżniczki pod względem praktycznym stanowił wymarzoną partię. Zasłonę milczenia spuszczono również na fakt, że istniały poszlaki, iż przyszłych małżonków łączy bliskie pokrewieństwo. Podejrzewano bowiem, że Sonka może być bratanicą Jagiełły. A że i ona sama była córką blisko spokrewnionych rodziców… Cóż, o genetyce niewiele jeszcze wówczas wiedziano. Za to święcie wierzono, że z małżeństwa młodej kobiety ze starcem można się spodziewać licznego potomstwa – a to było w tamtym momencie priorytetem. Dlatego w lutym 1422 roku Sonka i Władysław stanęli na ślubnym kobiercu.
Matka królów
Na potrzeby mariażu Sonka przyjęła chrzest i nowe imię: Zofia. Bardzo szybko przekonała się, że bynajmniej nie będą z Jagiełłą żyli specjalnie długo i szczęśliwie. Cóż, pan młody (!) miał swoje lata. W czasie nocy poślubnej wprowadził młodą żonę do sypialni, po czym… zasnął. Na dodatek już wkrótce wrócił do swojego zwyczajnego trybu życia – w rozjazdach. W ciągu pierwszego roku małżonkowie spędzili ze sobą zaledwie 8-9 tygodni. Wprawdzie w czasie podróży Władysława wymieniali czułe listy, ale ciężko o korespondencyjne poczęcie.
Jednak Jagiełło ostatecznie znalazł czas i energię, by skonsumować związek. Pod koniec października 1424 roku Sonka urodziła mu wreszcie wymarzonego syna – Władysława. Na dodatek niemal od razu zaszła w kolejną ciążę. Niestety drugi syn królewskiej pary Kazimierz zmarł przed drugimi urodzinami. Sonka była zdruzgotana. I choć wkrótce okazało się, że znów jest w stanie błogosławionym (w listopadzie 1427 roku powiła następnego syna, znów Kazimierza), jej sytuacja była trudna. Gdy bowiem minęła euforia w związku z pojawieniem się następcy tronu, uruchomili się przeciwnicy Holszańskiej – stronnictwo proluksemburskie ze Zbigniewem Oleśnickim na czele. Niechętna macosze była również córka Jagiełły z drugiego małżeństwa, Jadwiga. Zresztą z wzajemnością – Sonkę oskarżano nawet później o otrucie pasierbicy.
Poniżona królowa
Wkrótce na Wawelu zaczęło huczeć od plotek, jakoby królowa utrzymywała niestosowne kontakty z dworzanami. Prof. Spyrka komentuje: "Trudno jednak powiedzieć, czy do czegoś doszło. W każdym razie wybuchł skandal, bo o sprawie dowiedział się król. Witold napisał do niego, że do podejrzanych kontaktów doszło na Litwie. (…) Pojawiły się nawet pytania o legalność królewskiego potomstwa, zwłaszcza ostatniego syna, Kazimierza. Jagiełło z doradcami spotkał się z Witoldem w Horodle nad Bugiem, gdzie postanowili ukarać winnych. Część dworzan wtrącono do wieży, część uciekła na Węgry pod skrzydła Zygmunta. Dwórki Zofii przesłuchano i te, które potwierdziły, że dochodziło do niestosownych zachowań, powydawano za mąż za bojarów mieszkających w głębi Litwy".
Samą Sonkę zmuszono do oficjalnego oczyszczenia się z zarzutów. Ba, zorganizowano nawet postępowanie sądowe, by pokazać, że nikt – nawet królowa – nie stoi ponad prawem. Jak bardzo poniżające były dla niej te oskarżenia, opisuje w swojej najnowszej powieści "Niechciane dziedzictwo" z serii Jagiellonowie Maria Paszyńska:
"Ostatniego dnia listopada wydałam na świat Kazimierza – podjęła opowieść Sonka. – Obolałą, wciąż krwawiącą, oddano mnie pod sąd i upokorzono, by sprawdzić, czy nie dopuściłam się małżeńskiej zdrady. Słyszałeś pewnie wszystko o moim procesie i o przysiędze oczyszczającej, którą złożyłam wraz z siedmioma kobietami: sześcioma matronami i wdowami oraz jedną panną przed Oleśnickim, kasztelanem krakowskim, wojewodą sandomierskim, starostą krakowskim, wojewodą krakowskim i całym mnóstwem innych mężczyzn, łaknących mego upadku – rzekła (…)".
Czytaj też: Znienawidzona królowa Bona
"Wszystkim mężczyznom przebaczono – mówiła dalej. – Nic dziwnego, byli niewinni. Wrócili do łask, pozostali na dworze i wciąż pełnili swoje funkcje. Zaręba objął kasztelanię sieradzką, a Taszka Koniecpolski w kilka lat później dostał najważniejszy urząd koronny – kanclerstwo. Niewiele gorzej powiodło się pozostałym. Później winą za całe zamieszanie i szerzenie tych ohydnych plotek obarczono Witolda".
Niedoszła regentka
Majestat rodu Jagiellonów udało się ocalić. Acz na zawsze miał pozostać cień podejrzeń odnośnie do pochodzenia najmłodszego syna Sonki i Władysława. Nic dziwnego, że gdy przyszło co do czego, niespieszno mu było do zaakceptowania swego dziedzictwa i przyjęcia polskiej korony. A miało to nastąpić już niebawem…
Oto bowiem w 1434 roku Władysław Jagiełło zmarł. W zasadzie nikt się temu nie dziwił – władca miał już swoje lata. Za to brakowało ich jego synom: Władysław był 10-latkiem, Kazimierz miał lat siedem. Sukcesję dla starszego chłopca zapewniał mu wprawdzie przywilej jedlneński, ale pozostawała kwestia tego, kto będzie sprawował rządy do osiągnięcia przez niego pełnoletniości. Aspiracje do zostania regentem miał zarówno biskup Oleśnicki, jak i Sonka. Ostatecznie jednak możnowładcy z otoczenia Jagiełły zablokowali obie kandydatury i zdecydowali, że władzę przejmie rada królewska, która będzie rządzić za pośrednictwem tutorów wyznaczonych dla poszczególnych prowincji.
Sonka nie usunęła się jednak w cień. Miała pewne wpływy w polityce – m.in. wzięła udział w zawiązaniu konferencji korczyńskiej. Zarządzała też ziemią sanocką, którą otrzymała jako tzw. wdowią oprawę. Tymczasem jej synowie rozjechali się po świecie. Władysław otrzymał koronę Węgierską i wyjechał do swojego drugiego królestwa, a w 1444 roku zginął w bitwie pod Warną podczas antytureckiej krucjaty, którą sam prowadził. Kazimierz został wielkim księciem litewskim. Kiedy odmówił przyjęcia polskiego tronu, to właśnie Sonka usiłowała go przekonać do zmiany zdania. Osobiście namawiała syna do powrotu do Polski i wybłagała polskich możnych, by nie pozbawiali go korony. W końcu doczekała się chwili, gdy pozycja jej młodszego syna była zabezpieczona.
Śmierć z przejedzenia
Karolina Stojek-Sawicka tak podsumowuje postać królowej: "Okazała się silną osobowością, potrafiła odnaleźć się w zawiłościach politycznych tamtych czasów i nie dała się odstawić na boczny tor. A do tego nalazła czas i chęci, by zaangażować się w działalność dobroczynną, nie szczędziła grosza dla ubogich i na fundacje kościelne. Ale – według relacji Długosza – była kłótliwa, popędliwa i do gniewu zawsze skora".
Trudno jednak w pełni ufać słowom naszego najsłynniejszego kronikarza, ponieważ nie krył swojej niechęci do czwartej żony Jagiełły. Ba, oskarżył ją nawet, że sama sprowadziła na siebie śmierć z powodu… niestrawności wywołanej zjedzeniem zbyt dużej liczby melonów. Miało to wywołać u królowej febrę, z którą zmagała się od lata 1461 roku. Sonka odmówiła jednak przyjmowania leków. We wrześniu jej stan mocno się pogorszył – została jednostronnie sparaliżowana, co sugerowałoby, że doznała udaru. Zmarła 21 września 1461 roku w wieku 56 lat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl