Spadła na nią fala krytyki. Agnieszka Włodarczyk reaguje: Nie pytałam nikogo o rady
Ostatnio na Agnieszkę Włodarczyk spadła w sieci fala krytyki. Wszystko dlatego, że postanowiła kupić swojemu synkowi chodzik. Internautki od razu zwróciły jej uwagę, że jest to szkodliwy dla rozwoju malucha gadżet. Aktorka postanowiła odpowiedzieć na te głosy w bardzo stanowczy sposób.
Agnieszka Włodarczyk i jej partner Robert Karaś w lipcu zeszłego roku powitali na świecie synka, któremu dali na imię Milan. Od tamtej pory aktorka relacjonuje macierzyństwo w mediach społecznościowych. Treści publikowane przez nią na Instagramie kręcą się w głównej mierze wokół tematów dziecięcych. Niektóre z nich wywołują u internautek spore poruszenie.
Agnieszka Włodarczyk nie wytrzymała i stanowczo odpowiedziała internautkom
Ostatnio Agnieszka Włodarczyk oznajmiła, że planuje kupić swojemu 10-miesięcznemu synkowi chodzik. Obserwatorki aktorki szybko skrytykowały ten pomysł, tłumacząc, że jest to gadżet, który zaburza prawidłowy rozwój dziecka. Głosów krytyki było na tyle dużo, że Włodarczyk postanowiła odpowiedzieć na nie w osobnym, obszernym poście.
"Ostatnio pojawiła się u mnie na profilu gorąca dyskusja o tym, czy korzystać z chodzika czy też nie. Najlepsze jest to, że nie pytałam nikogo o rady co do posiadania wyżej wymienionego produktu. (...️) Ja wszystko rozumiem i doceniam, ale na miłość boską – czy ja kiedykolwiek ‘kreowałam’ się na matkę idealną? Czy piszę do was z pozycji eksperta w jakimkolwiek temacie? Raczej pytam o rady dotyczące tego, co mnie interesuje. Ale w tym przypadku poprosiłam o polecenie fajnego chodzika, a nie pytałam, czy mogę z niego korzystać (…)" – napisała stanowczo aktorka.
Zobacz też: Agnieszka Włodarczyk o trudach macierzyństwa. "Wyobrażam sobie, że jestem w jakiejś grze"
Agnieszka Włodarczyk tłumaczy się z chęci zakupu chodzika dla syna
Agnieszka Włodarczyk nie wytrzymała i choć, stwierdziła, że nie pytała nikogo o zdanie, postanowiła wytłumaczyć się ze swojej decyzji. Napisała, że mały Milan nie ma żadnego problemu z chodzeniem, a dzięki chodzikowi może spuścić go na moment z oka, bo wie, że jest w nim bezpieczny.
"Większość z was oczywiście pisała z troski o mojego synka, ale uwierzcie mi, ja się o niego troszczę najlepiej i to każdego dnia i to z ogromną przyjemnością. Chcę za to odetchnąć 15 minut dziennie i włożyć go do chodzika, który sprawi mu ogromną frajdę, a mnie pozwoli zrobić cokolwiek (np. śniadanie), nie martwiąc się, że nabije sobie guza. Kompletnie nie chodzi w tym o naukę chodzenia, bo akurat z tym kłopotu nie ma. Tak więc moje stanowisko jest takie. Jeśli jest coś, co pomoże mi żyć, czego będę używać z umiarem i co jednak nadal jest w sprzedaży (nikt tego nie wycofał) dla dzieci – będę sobie pomagać. Koniec kropka" – skwitowała Włodarczyk.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl