Spędziła rok w klasztorze. Mówi, co się działo za zamkniętymi drzwiami
Ewa nie była szczególnie wierząca. Po przyjęciu bierzmowania przeżyła wewnętrzną przemianę. Uczęszczała do katolickiego liceum i postanowiła, że zostanie siostrą zakonną. Nie spodziewała się tego, co zastała w klasztorze.
Po wejściu do szkoły Ewa od razu poczuła, że to "jej miejsce". Choć jej rodzice byli bardzo zamożni i chcieli zapewnić jej mieszkanie, nastolatka postanowiła, że zamieszka w internacie. Chciała być jak najbliższej sióstr.
Już na początku liceum wiedziała, że zostanie zakonnicą. Czuła prawdziwe powołanie. W rozmowie z Moniką Białek, autorką "Siostry. O nadużyciach w żeńskich klasztorach", opowiedziała, jak wyglądało życie w klasztorze. Fragment reportażu został opublikowany na łamach Onetu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czuła powołanie
W internacie panowała przyjazna atmosfera. Siostry troszczyły się o swoje uczennice. Ewa była "oczarowana duchem tego miejsca". Podkreśla, że spędziła w nim najlepsze lata swojego życia.
"Klimat tam panujący sprawił, że szybko doświadczyłyśmy nawrócenia. Nikt od nas tego nie oczekiwał, ale angażowałyśmy się coraz mocniej. Nie miałyśmy obowiązku codziennego uczestniczenia w Eucharystii. Owszem, była modlitwa przed lekcjami, a w internacie jeszcze modlitwa wieczorna" - wyznała w rozmowie z Moniką Białek.
Życie zakonnic wywarło na niej duże wrażenie. Szybko zorientowała się, że w przyszłości chce być taka jak one. Choć żadna z sióstr nie namawiała jej, żeby wstąpiła do klasztoru, Ewa poczuła prawdziwe powołanie.
"Może swoje myślały, ale nigdy nie dały nam tego odczuć. Przeciwnie, czasem żartowały, że nas zniechęcają. Nie dzieliły się z nami żadnymi tragicznymi historiami, choć przyznawały, że nie zawsze jest kolorowo" - dodała.
Zauważyła to jedna z sióstr, która prosiła ją, aby wstrzymała się ze swoją decyzją aż do ukończenia studiów. Tak też zrobiła. Mimo wyraźnego sprzeciwu rodziców po obronie pracy magisterskiej pojechała do klasztoru.
Nie spodziewała się takich warunków
Ewa została przyjęta do dużego klasztoru. Nie spodziewała się luksusów, jednak warunki, w jakich miała mieszkać, bardzo ją zaskoczyły.
"Pokój, który dostałam, był obskurny. Prawie bez okien, z dwoma małymi lufcikami pod sufitem. Chcąc go rano wywietrzyć, musiałam wchodzić po drabinie. Do tego były brudne ściany i stare meble. Wstydziłabym się przyjąć tam swoich rodziców" - mówiła.
Zamieszkała z przyjaciółką. W pomieszczeniu było tak zimno, że kobieta "przytulała się do kaloryfera".
"Naprawdę, Boże? Po ośmiu latach czekania na ten dzień zaczynam życie zakonne w ponurym, ciemnym i brudnym pokoju?" - wyznała.
Źródło: Onet
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl