Sposób na blondynkę
Ponoć blondynki w życiu bawią się lepiej. Autorstwo hasła "blondes have more fun" przypisywano chyba wszystkim hollywoodzkim seksbombom. W rzeczywistości wymyśliła je pracownica agencji reklamowej, która zajmowała się marką Clairol. W 1955 Shirley Polykoff zachęcała kobiety do domowego farbowania włosów. Wówczas rozjaśnianie włosów było zabiegiem ryzykownym. Dziś jest o niebo łatwiejsze, a genialne kosmetyki do pielęgnacji pozwalają na dłużej zachować świeżość koloru.
Od lat pięćdziesiątych w kwestii blondu zmieniło się wszystko. Podstawowa różnica – produkty używane do rozjaśniania i farbowania włosów oraz multum technik stosowanych w salonach fryzjerskich. Kolor globalny, czyli włosy rozjaśniane i tonowane od nasady aż po same końce, traci na uroku. Daje płaski efekt, mocno niszczy włosy i wygląda nienaturalnie. A jak przekonuje fryzjer i mistrz koloryzacji Christophe Robin, z którym miałam okazję porozmawiać podczas ostatniej edycji imprezy Sephora Open Door, blond to kolor dla każdego, pod warunkiem, że dobierzemy odpowiedni odcień i metodę. Robin wie, co mówi – od lat, co dwa tygodnie gości w swoim salonie Catherine Deneuve, która nie pozwala sobie na nawet najmniejszy odrost. Na szczęście tych z nas, które nie mają czasu i pieniędzy na poprawianie koloru tak często, nadal szalenie modnym rozwiązaniem jest koloryzacja ombre, sombre czy babylights. Słowem – odrobina koloru, która dodaje włosom blasku, rozjaśnia i odmładza cerę.
INSTANT BLOND
Christophe Robin, który jest częstym gościem w Polsce i fanem Kasi Figury, kocha polskie blondy. "Polki mają bardzo zadbane włosy, mimo iż kochają blondy, które kiedyś oznaczały najwięcej zniszczeń na głowie. Gdyby tylko odeszły od globalnego koloru na rzecz bardziej subtelnych rezultatów..." podpowiada i sugeruje, że blond to kolor, który wymaga cierpliwości. "I realizmu. Spójrz na to, jaką masz karnację, jaką kondycję włosów. Możliwe, że truskawkowy blond, choć genialnie wygląda na Tildzie Swinton [Robin jest jej fryzjerem, przyp. red.], na tobie się nie sprawdzi, lub będzie wymagał kilku wizyt w salonie. Zasada jest prosta: jeśli nie masz cierpliwości lub czasu, żeby dojść do danego koloru bez niszczenia włosów, nie będziesz o niego odpowiednio dbać."
Z myślą o zabieganych kobietach XXI wieku marka L'Oreal Professionnel stworzyła system Instant Highlights. To zabieg, który pozwala rozjaśnić kilka do kilkunastu pasemek włosów w ciągu przerwy na lunch. Fryzjer po aplikacji na włosy dedykowanego kremu rozjaśniającego zabezpiecza je specjalną folią. Następnie przechodzi do pracy urządzeniem Instant Highlights, które wygląda jak prostownica, a ma za zadanie nieco podgrzać włosy, dzięki czemu koloryzacja przebiega szybciej, a to oznacza krótszy kontakt z rozjaśniaczem, czyli mniej uszkodzeń.
Kilka lat temu Olaplex zrewolucjonizował sposób, w jaki rozjaśniamy włosy. Preparat stosowany w trakcie zabiegu nie tylko chroni włosy przed uszkodzeniami, a wręcz — pielęgnuje i polepsza ich kondycję. Od tamtego czasu naukowcy współpracujący z laboratoriami topowych marek fryzjerskich szukają kolejnego przełomu. Włoska marka Davines, którą kocham za podejście do urody w duchu "slow", stworzyła system The Century of Light. To dwa rozjaśniające proszki i olejek, które mogą być stosowane przy wszystkich rodzajach profesjonalnej koloryzacji blond. Zawierają składniki, które chronią i wzmacniają mostki keratynowe – jeden z budulców włosów, więc nawet posiadaczki cienkich i zniszonych włosów, mogą je rozjaśnić.
CODZIENNA TROSKA
Po wyjściu z salonu blond włosy zawsze wyglądają spektakularnie: błyszczące, bez śladu żółtych odcieni. Można się zakochać. Schody zaczynają się po kilku myciach, zwłaszcza jeśli w międzyczasie chodziłaś na basen (chlor!), a z kranu w domu leci twarda woda (prawie wszędzie). Włosy szybko robią się żółte, przesuszone i łamliwe. Na tym etapie trzeba wkroczyć z porządną pielęgnacją, inaczej szybko będziesz musiała przejść na ciemniejszą stronę fryzjerskiej mocy, albo wybrać rozwiązanie praktykowane przez Kylie Jenner – peruki.
Jeśli po raz pierwszy zdecydowałaś się na jaśniejszy kolor włosów, najprawdopodobniej czeka cię sporo kosmetycznych wydatków. Po pierwsze, zainwestuj w dobrą, codzienną pielęgnację. Seria L'Oreal Professionnel Série Expert Blondifier to szampony, odżywki, maski i koloryzujące "shoty" stworzone po to, by pielęgnować włosy i podkreślać ich kolor. Do mycia chłodnych odcieni stosuj szampon z fioletowym pigmentem – Blodifier Cool Shampoo (ok. 40 zł/300 ml), który neutralizuje żółte tony. Blond niestety dość szybko traci blask. Dlatego John Frieda, marka, która kocha blondynki (klientką Friedy była księżna Diana, która na koloryzację wydawała fortunę!), stworzyła linię Brilliantly Brighter (ok. 40 zl/250 ml). To fryzjerski odpowiednik rozświetlacza, który dzięki zawartości drobinek pereł przywraca włosom niesamowity blask.
Raz w tygodniu zamiast klasycznego mycia, zafunduj czuprynie oczyszczanie kultową myjącą odżywką Christophe Robin z cytryną (149 zł/250 ml). Dzięki zawartości ekstraktów ze skórki cytryny działa jak peeling – oczyszcza włosy i skórę głowy. Do tego odświeża kosmyki, utrwala kolor i nabłyszcza. Włosy znów wyglądają, jakbyś dopiero wyszła z salonu.
DOMOWA TONACJA
Kolejnym rytuałem, praktykowanym raz w tygodniu powinno być tonowanie włosów. Na rynku jest mnóstwo produktów z pigmentami, które pozwalają odświeżyć kolor. L'Oreal Professionnel stworzyło specjalne "szoty" – małe porcje intensywnych pigmentów, które miesza się z maską Blondifier, nakłada na włosy na 5 minut i już. W ofercie są trzy szoty – Cool Blonde Perfector, który wydobędzie chłodne refleksy, Warm Blonde Perfector – przywraca blask ciepłych blondów, Sun Kissed Blonde Perfector — zneutralizuje miedziane odcienie. Kolorowe "pigułki" kosztują ok. 20 zł i najlepiej zakupić je w salonie fryzjerskim, po konsultacji z ekspertem.
Marka Davines proponuje odżywki koloryzujące z serii Alchemic (silver do chłodnych odcieni, golden – do ciepłych). To genialne rozwiązanie, jeśli z jakiegoś powodu chcesz uniknąć częstego tonowania włosów w salonie fryzjerskim (idealne dla kobiet w ciąży).
EKSPERCKI TRIK
Jeśli w głębi duszy jesteś wodnikiem Szuwarkiem i najchętniej relaksujesz się na basenie, koniecznie zastosuj trik Robina. Radzi, by przed nałożeniem czepka pływackiego (silikonowego, by jak najlepiej chronić włosy przed chlorem), wetrzeć we włosy olejek. Może być arganowy, może być kokosowy, jeśli twoje włosy nie są zbyt porowate. Zasada ma zastosowanie również latem, gdy pływasz w morzu. Wówczas Robin poleca sięgnąć po produkt z filtrami przeciwsłonecznymi, np. lawendowy Christophe Robin (145 zł/150ml). Dzięki temu chronisz powierzchnię włosa przed kontaktem z chemikaliami czy morską solą, nie ryzykujesz ich przesuszenia i zmatowienia, a na dodatek - nie wyrywasz podczas zdejmowania gumowego czepka.
Decydując się na blond pamiętaj, że to nie wybór na całe życie. Gdy zmęczy cię wymagająca pielęgnacja, możesz stopniowo i bezpiecznie przejśc do ciemniejszego kooru włosów. W tym sezonie totalnym hitem będą odcienie czerwieni. Choć znając kobiety, trendy - trendami, a my nadal będziemy marzyły o blondzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl