Sprawa Macieja T. powraca. Wątpliwości ws. opinii biegłej
W marcu i maju br. odbyły się dwie rozprawy przeciwko biegłej sądowej, której zeznania były kluczowym argumentem dla wyroku skazującego adwokata Macieja T. na 25 lat pozbawienia wolności za umyślne zabójstwo. Wkrótce odbędzie się kolejna, która może zadecydować o dalszych losach mężczyzny.
09.08.2019 | aktual.: 10.08.2019 17:01
Tragedia z 2010 roku
W nocy z 1 na 2 stycznia 2010 roku Maciej T. zadzwonił pod numer alarmowy informując o śmierci Marty K., która wówczas była jego aplikantką. Mężczyzna został zaaresztowany i postawiono mu zarzut zabójstwa. Kobieta zmarła wskutek uduszenia, lecz Maciej T. nie przyznał się do winy. Twierdził, że miał romans z młodą aplikantką, a do jej śmierci doszło wskutek nieszczęśliwego wypadku podczas stosunku.
Początkowo sąd w Lublinie, gdzie toczyła się rozprawa, przychylił się do zeznań oskarżonego. Maciej T. wyszedł na wolność. Sprawa jednak wciąż była w toku, a sąd zmienił zdanie, uznając, że mężczyzna umyślnie zabił kochankę. W grudniu 2013 roku został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
Kluczowym dowodem w sprawie przeciwko adwokatowi była opinia wydana przez biegłą z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku, której zeznania sugerowały, że młoda kobiety zmarła w wyniku celowego działania.
Zobacz też: #11pytań do pielęgniarki SOR-u
Drugie dno
Sprawa zostałaby zamknięta, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy po tragedii w sieci ukazał się artykuł naukowy pt. "Zgony w przebiegu asfiksji wywołanej w celu eskalacji doznań seksualnych. Opisy przypadków", autorstwa orzekającej ws. Macieja T. biegłej i czterech innych pracowników naukowych białostockiego zakładu medycyny sądowej.
W artykule został opisany przypadek nieumyślnego spowodowania śmierci podczas stosunku. Choć z oczywistych względów w tekście nie podano danych osobowych, rok popełnienia przestępstwa województwo, wiek ofiary i sprawcy oraz inne okoliczności były zbieżne ze sprawą Marty K. i Macieja T. Nie zgadzały się jedynie konkluzje - zdaniem biegłej w sprawie doszło zabójstwa, zaś artykuł stawiał tezę dotyczącą nieumyślnego spowodowania śmierci.
"Para miała odbywać stosunek płciowy, kiedy kobieta zwróciła się do partnera z prośbą o chwycenie za szyję i zamknięcie ust. (...) W pewnym momencie mężczyzna zauważył, iż jego partnerka zsiniała i przestała się ruszać. Zaniepokojony rozpoczął masaż serca i sztuczne oddychanie metodą usta-usta" - pisali autorzy.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa
W związku z dwoma sprzecznymi opiniami w marcu 2016 roku do prokuratury Okręgowej w Lublinie wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ekspertkę. Biegła została wówczas przesłuchana przez funkcjonariusza z Białegostoku. Później sprawa stanęła w miejscu.
Mimo zaleceń sądu, śledztwo zostało umorzone, a prokurator z Lublina oświadczyła, że nie chce prowadzić postępowania. Pełnomocnicy Macieja T. złożyli akt subsydiarny oskarżenia, jednak sąd w Lublinie zdecydował, że przekaże sprawę przeciwko biegłej do sądu w Białymstoku, który wcześniej wyłączył się z prowadzenia sprawy.
Z naszych informacji wynika również, że biegła jest żoną białostockiego prokuratora. Ten przekazał sprawę do Sądu w Wysokiem Mazowieckiem, który również wyłączył się z orzekania, przekazując ją do Sądu Apelacyjnego w Łomży, gdzie ostatecznie zdecydowano, że sprawą zajmie się Sąd w Ostrołęce.
To właśnie tam odbyły się dwa posiedzenia - w marcu oraz maju. Zanim pełnomocnik biegłej złożył wniosek o wyłączenie jawności przebiegu procesu, odmówiła ona składania zeznań. Udało nam się jednak dowiedzieć, że przesłuchano już część świadków z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na początek września. Posiedzenie to może okazać się kluczowe, gdyż zeznawać ma jeden ze współautorów artykułu. Na etapie postępowania prokuratorskiego, potwierdził on, że tekst jest naukową analizą okoliczności, w których zmarła Marta K. Jeśli swoje zeznania powtórzy podczas rozprawy, sąd będzie musiał najprawdopodobniej otworzyć sprawę Macieja T. na nowo.
Stawka jest wysoka
- Każda publikacja naukowa musi spełnić szereg rygorystycznych wymogów merytorycznych. Analizowane przypadki nie mogą zostać wymyślone, dlatego ten również musiał być rzeczywisty i naszym przekonaniu dotyczyć Maćka - mówi osoba z rodziny skazanego. - Chcemy udowodnić, że ten artykuł to prawda, a ś.p. Marta nie zmarła wskutek zabójstwa.
Stawka jest wysoka, bo jeśli sąd uzna, że artykuł był prawdziwy, a opinia biegłej fałszywa, Maciej T. może liczyć na zmniejszenie wyroku. Aktualnie mężczyzna skazany jest na 25 lat pozbawienia wolności. Za nieumyślne spowodowanie śmierci, według Kodeksu Karnego, wyrok wynosi od 3 miesięcy do 5 lat. Maciej T. w zakładzie karnym przebywa od ponad sześciu lat, wobec czego domagałby się natychmiastowego zwolnienia.
- Zakład medycyny sądowej nie może upierać się, że wymyślił artykuł naukowy, nie może też zaprzeczać, że nie dotyczy on sprawy Maćka. Wszystkim chyba, łącznie z pracownikami zakładu, nasuwa się na myśl tylko jedno rozwiązanie. Że biegła kłamała w sądzie - mówi osoba z rodziny Macieja T. - Mamy jednak na uwadze, że proces jest bardzo trudny. Przecież zawiadomienie przeciwko biegłej złożyliśmy w 2016 roku, a pierwsza rozprawa odbyła się dopiero w marcu 2019 roku. Wiemy, że wszystko jest możliwe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl