Blisko ludziSprawa Madeleine McCann. Niemiecka prokuratura ma nowe poszlaki

Sprawa Madeleine McCann. Niemiecka prokuratura ma nowe poszlaki

Od zaginięcia dziewczynki minęło 14 lat, ale sprawa cały czas jest niewyjaśniona. Niemieckie służby intensywnie pracują nad ustaleniem faktów i cały czas uważają, że główny podjerzany - Christian B. - jest winny.

Policja ma nowe dowody
Policja ma nowe dowody
Źródło zdjęć: © Getty Images
oprac. KSA

13.05.2021 09:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Madeleine McCann zniknęła w tajemniczych okolicznościach z portugalskiego kurortu w Praia da Luz 3 maja 2007 roku, gdzie spędzała czas z rodzicami. Ci zostawili ją w pokoju i udali się do hotelowej restauracji. Po powrocie dziewczynki nie było. Miała wtedy 3 lata.

W sprawie zaginięcia Madeleine nadal trudno o niezbywalne dowody. Jedno jest pewne, Christian B. mieszkał w pobliżu hotelu, w którym zatrzymała się rodzina McCann, a dzień po zniknięciu 3-latki zmienił rejestrację jednego ze swojego samochodu.

Nowe poszlaki

Prokuratura w Niemczech bada sprawę od lat i właśnie poinformowała, że pojawiły się nowe dowody. "Nie mogę powiedzieć co konkretnie, ale na pewno nie są to dowody wskazujące na popełnienie konkretnego czynu, ale poszlaki uzupełniające teorię, że podejrzany jest sprawcą zaginięcia dziecka" - wyjawił Hans Christian Wolters.

"Zawsze podkreślaliśmy, że człowiek, którego zidentyfikowaliśmy jako głównego podejrzanego, jest człowiekiem, który według nas popełnił przestępstwo, a my nie szukamy nikogo innego. Jestem optymistą, wierzę, że rozwiążemy tę sprawę" - dodał prokurator.

Wkrótce odbędzie się rekonstrukcja wydarzeń w Praia da Luz. Władze Niemiec mają nadzieję, że do końca lata uda im się postawić zarzuty Christianowi B. Nadzieja nie gaśnie również w rodzicach dziewczynki. Gdyby nie to tragiczne zdarzenie, Madeleine obchodziłaby właśnie swoje 18. urodziny. "Każdy maj jest trudny - to przypomnienie minionych lat, wspólnych lat utraconych lub skradzionych" - przyznali rodzice na swojej stronie internetowej.

Komentarze (5)