Sprzedaje chryzantemy. Mówi, czego nie lubi słyszeć od klientów

Sprzedaje chryzantemy. Mówi, czego nie lubi słyszeć od klientów

Cmentarz przed Wszystkimi Świętymi
Cmentarz przed Wszystkimi Świętymi
Źródło zdjęć: © FORUM | Cezary Pecold
Agnieszka Woźniak
31.10.2023 06:00, aktualizacja: 06.11.2023 11:20

Przy cmentarzach ustawiają się już kolejki chętnych do zakupu zniczy i kwiatów. Jedna ze sprzedawczyń przyznaje, że klienci w tym roku nie oszczędzają na cmentarnych dekoracjach. - Jak już przyjdą raz do roku, to się trzeba przed rodziną pokazać - komentuje.

Przycmentarne stoiska przeżywają obecnie prawdziwe oblężenie. Jest w czym wybierać. Od zwykłych małych zniczy po lampiony sułtany, które w tym roku stały się hitem.

Sprzedawcy nie ukrywają, że okres Wszystkich Świętych to dla nich najbardziej dochodowy czas w roku. Jest to jednak czas pełen wyzwań. Na cmentarzach robi się coraz tłocznej. Przy sklepach ze zniczami i kwiatami panuje coraz większy chaos.

Dzień rocznego utargu

- Ale ma tu pani ruch - zagaduję do jednej ze sprzedawczyń chryzantem przy krakowskim cmentarzu "Batowice".

- No jest dużo ludzi. Na szczęście - przyznaje.

- To utarg chyba będzie dobry? - pytam.

- Niby tak. Ale wie pani, to nie to, co w poprzednich latach - stwierdza. - Kiedyś ludzie chodzili na groby częściej. Wszyscy z rodziny kupowali nowe znicze co miesiąc. Dziś tylko na Wszystkich Świętych, czasem Boże Narodzenie. Tak to przychodzą pojedyncze osoby. Jeśli więc nie zrobimy teraz utargu, to nie mamy co liczyć na to w kolejnych miesiącach.

- Młodzi to rzadko przychodzą - dodaje pan ze straganu obok, który przysłuchuje się naszej rozmowie. - Prawie wszystkich, którzy tu dzisiaj są, widzę pierwszy raz na oczy, a jestem tu codziennie - dodaje.

- Ale grosza nie szczędzą - wtrąca z uśmiechem pani z pierwszego stanowiska. - Jak już się przyjdzie raz do roku, to się trzeba przed rodziną pokazać. Pytają, wymyślają i ostatecznie biorą coś, czego nie ma nikt inny. Byle się tylko wyróżnić.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obserwując ludzi robiących zakupy, można stwierdzić jedno - tu nie ma przypadkowości. Znicze i kwiaty wybierane są bardzo skrupulatnie. Niektórzy na jednym stoisku potrafią spędzić kilkanaście minut.

- A innego koloru pani nie ma? Trochę większe, takie półkoliste - dopytuje jedna z kobiet, która trzyma w ręce duży, amarantowy znicz. - To, co widać - mówi sprzedawczyni, pokazując półki pękające w szwach od kolorowych lampionów. - A to ja podziękuję w takim razie - stwierdza klientka i odkłada towar na miejsce. W drugiej ręce trzyma reklamówkę pełną turkusowych i bordowych zniczy oraz ogromny, kolorowy bukiet chryzantem.

100 zł za znicze solarne

- Szaleństwo zakupowe już się zaczęło. Tak naprawdę kolejki są już od zeszłego poniedziałku. Ludzie dbają o te cmentarze - mówi Wirtualnej Polsce Angelika Grams z kwiaciarni "Kochanowice". - Królują sztuczne kwiaty w kolorze bordo i amarantowym. Modne są również sztuczne stroiki z naturalną jedliną - dodaje.

O niskich cenach kwiatów, znanych nam sprzed kilku lat, możemy już raczej zapomnieć. Ale wszystko wskazuje na to, że klienci przyzwyczaili się do wyższych cen.

- Chryzantema kosztuje 24 zł, stroiki od 50 do 60 zł - wymienia Angelika Grams. - Bardzo zależy nam na tym, żeby nasze chryzantemy postały trochę dłużej na tym cmentarzu i żeby klient był zadowolony.

W przypadku zniczy wachlarz cenowy jest naprawdę rozległy. - Za najtańsze zapłacimy trzy i pół złotego. Ale już znicze solarne (ekologiczne znicze zasilane energią słoneczną - przyp. red.) to koszt 100 zł - przyznaje właścicielka kwiaciarni "Kochanowice".

"A złotóweczkę pan opuści?"

W dobie inflacji liczy się każdy grosz. Niektórzy biorą to jednak zbyt poważnie. W efekcie niektórzy sprzedawcy powoli tracą już cierpliwość.

- Najbardziej nie lubię, jak ktoś kupuje dwa lub trzy znicze i chce się targować. 'Może złotóweczkę pan opuści?' - pyta. Jak ja opuszczę chociaż złotówkę, to będę na tym stratny. Nie ma już parafiny z Rosji, koszty produkcji wzrosły, więc w hurtowni nie da się ich kupić tak tanio, jak kiedyś - mówi sprzedawca z Cmentarza "Prądnik Czerwony" w Krakowie.

Tłumaczy, że kiedyś jedna tona parafiny kosztowała około trzech tysięcy złotych. Teraz waha się między pięć a sześć i pół tysiąca.

Dodaje, że jemu samemu "głupio byłoby targować się o kilka złotych". - Oczywiście cena może być do negocjacji, ale w przypadku naprawdę dużych zakupów - stwierdza.

O klientach, którzy zakupy zaczynają od pytania "ile pani opuści" negatywnie wypowiada się również Joanna z krakowskiej kwiaciarni.

- Gdy ktoś pyta, czy sprzedam wiązankę wycenioną na 250 zł za 180 zł parskam śmiechem. Włożyłam w nią naprawdę dużo pracy i zawiera wiele kosztownych elementów. Pytanie jest tym bardziej niezrozumiałe, że w swojej ofercie mam wiązanki za 100, 150 czy 180 zł, które są po prostu mniejsze i nieco skromniejsze. Ale jak widać, niektórzy chcieliby mieć najlepszą jakość za najmniejsze pieniądze - podsumowuje kwiaciarka.

Oprócz targowania są jeszcze inne sposoby, aby nieco zaoszczędzić.

- Zamiast pierwszego listopada, przychodzę dzień później. Wiązanki są wtedy tańsze o 50 proc. albo i więcej - stwierdza Maria.

Ewa z kolei kupuje wszystko w hurtowni. - Mam aż pięć grobów do udekorowania. Przy takich ilościach zwraca mi się nawet za paliwo - wyjaśnia. - Przy samych cmentarzach sprzedawcy strasznie dużo sobie liczą, a ja nie lubię przepłacać.

Jan od dwóch tygodni zbiera już gazetki z ofertami. - Byłem w czterech supermarketach i porównywałem ofertę zniczy. Ale jak się ma już tyle rodziny na cmentarzu, to każdemu trzeba coś dołożyć, a mój budżet emeryta to nie na jakieś wydziwiane lampiony - mówi. I dodaje, że w tym roku 1 listopada odwiedzi aż trzy krakowskie cmentarze.

Takich kwiatów nie kupuj

Pośpiech, chaos i tłok... To wszystko sprawia, że kupując kwiaty na cmentarz, łatwo o pomyłkę. Na co zwrócić uwagę, aby służyły nam długi czas?

- Trzeba zawsze patrzeć na kolor - mówi mi kwiaciarka z Prądnika Czerwonego. - Zbrązowiałe części kwiatów to znak, że nie są świeże - tłumaczy.

- Świeżo ścięte chryzantemy mają jędrną główkę i łodygi - mówi pokazując mi dorodne kwiaty. - Najlepiej, jak pani jeszcze kupi takie "śpiące", lekko zwinięte, to postoją aż do mrozów - doradza.

Agnieszka N. Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (423)
Zobacz także