Straciła 940 tys. zł po randce z Tindera. Oto co słyszała
Był miły, czuły i opiekuńczy. Gdy zdobywał zaufanie kobiet, manipulował i wyłudzał pieniądze. Rekordzistka straciła przez niego 940 tys. zł. Stalker z Tindera usłyszał aż 23 zarzuty.
Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Robertowi I. Przez lata wyłudzał od kobiet pieniądze. Kiedy żądały zwrotu lub chciały się z nim rozstać - groził im i je szantażował. Sprawę tę po raz pierwszy w 2022 roku nagłośniła "Gazeta Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Człowiek o dwóch twarzach
Na początku miały wrażenie, że znalazły ideał. Robert I. prezentował się jako czuły, miły i pomocny mężczyzna. Nawiązywał kontakty głównie z samotnymi matkami oraz kobietami, które niedawno doświadczyły trudnych chwil w postaci rozwodu lub śmierci męża. Pytał, jak się czują, robił zakupy, łapał dobry kontakt z ich dziećmi.
Aby poznać swoje ofiary, korzystał z różnych kanałów. Wykorzystywał media społecznościowe, aplikacje randkowe, a nawet swoich znajomych. Przedstawiał się im jako człowiek biznesu. Najczęściej mówił, że ma firmę budowlaną, czasem, że pracuje w służbach albo zajmuje się przemytem.
Był dla kobiet wsparciem, oferował im swoją uwagę i bliskość. W ten sposób zyskiwał zaufanie swoich ofiar. Kiedy już wpadły w jego sidła, zaczynał nimi manipulować, wyłudzać pieniądze, szantażować i grozić.
Potrafił wymyślać różne historie. Mówił, że nie dostał na czas wypłaty, że nagle musi spłacić zaległości w urzędzie podatkowym. Czasem twierdził, że jest celem ataku gangsterów. Kiedy kobiety odmawiały mu pomocy finansowej, zaczynał im grozić. Manipulował swoimi ofiarami, wykorzystując ich zaufanie i dobre serce.
Odpowie przed sądem
Gdy sprawa została nagłośniona, organy ścigania bacznie zaczęły przyglądać się Robertowi I. Śledztwo trwało półtora roku. W końcu 20 marca do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wpłynął akt oskarżenia.
Mężczyźnie postawiono 23 zarzuty: oszustwa, kradzież, włamanie, groźby, znęcanie psychiczne i ukrycia dokumentów, do których nie miał praw. Dotyczą one siedmiu osób (w tym sześciu kobiet). Zostały one łącznie okradzione i oszukane na ponad milion złotych.
Jedna z kobiet straciła przez niego aż 940 tys. zł. Gdy poznała go na portalu randkowym, uznała, że był inny niż wszyscy, czyli czuły i opiekuńczy.
Pożyczyła mu 200 tys. zł. - Zadzwonił, że jest w niebezpieczeństwie, ma problemy z gangsterami. Pobili go i mu grożą. Słyszałam w tle płacz jego dzieci, młodsze mówiło: "ciociu, ratuj". Robert ostrzegał, że wiedzą też o mnie, znają mój adres. Pokazał mi człowieka, który go zastrasza, robił wrażenie groźnego - opowiadała na łamach "Gazety Wyborczej". Pieniędzy już więcej nie zobaczyła.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl