Straciła 940 tys. zł po randce z Tindera. Oto co słyszała

Był miły, czuły i opiekuńczy. Gdy zdobywał zaufanie kobiet, manipulował i wyłudzał pieniądze. Rekordzistka straciła przez niego 940 tys. zł. Stalker z Tindera usłyszał aż 23 zarzuty.

Stalker z Tindera usłyszał zarzuty
Stalker z Tindera usłyszał zarzuty
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

28.03.2024 | aktual.: 28.03.2024 14:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Robertowi I. Przez lata wyłudzał od kobiet pieniądze. Kiedy żądały zwrotu lub chciały się z nim rozstać - groził im i je szantażował. Sprawę tę po raz pierwszy w 2022 roku nagłośniła "Gazeta Wyborcza".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Człowiek o dwóch twarzach

Na początku miały wrażenie, że znalazły ideał. Robert I. prezentował się jako czuły, miły i pomocny mężczyzna. Nawiązywał kontakty głównie z samotnymi matkami oraz kobietami, które niedawno doświadczyły trudnych chwil w postaci rozwodu lub śmierci męża. Pytał, jak się czują, robił zakupy, łapał dobry kontakt z ich dziećmi.

Aby poznać swoje ofiary, korzystał z różnych kanałów. Wykorzystywał media społecznościowe, aplikacje randkowe, a nawet swoich znajomych. Przedstawiał się im jako człowiek biznesu. Najczęściej mówił, że ma firmę budowlaną, czasem, że pracuje w służbach albo zajmuje się przemytem.

Był dla kobiet wsparciem, oferował im swoją uwagę i bliskość. W ten sposób zyskiwał zaufanie swoich ofiar. Kiedy już wpadły w jego sidła, zaczynał nimi manipulować, wyłudzać pieniądze, szantażować i grozić.

Potrafił wymyślać różne historie. Mówił, że nie dostał na czas wypłaty, że nagle musi spłacić zaległości w urzędzie podatkowym. Czasem twierdził, że jest celem ataku gangsterów. Kiedy kobiety odmawiały mu pomocy finansowej, zaczynał im grozić. Manipulował swoimi ofiarami, wykorzystując ich zaufanie i dobre serce.

Odpowie przed sądem

Gdy sprawa została nagłośniona, organy ścigania bacznie zaczęły przyglądać się Robertowi I. Śledztwo trwało półtora roku. W końcu 20 marca do Sądu Okręgowego we Wrocławiu wpłynął akt oskarżenia.

Mężczyźnie postawiono 23 zarzuty: oszustwa, kradzież, włamanie, groźby, znęcanie psychiczne i ukrycia dokumentów, do których nie miał praw. Dotyczą one siedmiu osób (w tym sześciu kobiet). Zostały one łącznie okradzione i oszukane na ponad milion złotych.

Jedna z kobiet straciła przez niego aż 940 tys. zł. Gdy poznała go na portalu randkowym, uznała, że był inny niż wszyscy, czyli czuły i opiekuńczy.

Pożyczyła mu 200 tys. zł. - Zadzwonił, że jest w niebezpieczeństwie, ma problemy z gangsterami. Pobili go i mu grożą. Słyszałam w tle płacz jego dzieci, młodsze mówiło: "ciociu, ratuj". Robert ostrzegał, że wiedzą też o mnie, znają mój adres. Pokazał mi człowieka, który go zastrasza, robił wrażenie groźnego - opowiadała na łamach "Gazety Wyborczej". Pieniędzy już więcej nie zobaczyła.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (4)