Stop seksualizacji dzieci, czyli jak Kościół "niechcący" uczy 9‑latków o masturbacji
Od kilkunastu dni nic tak nie rozpala umysłów polityków, rodziców, księży i prezesa Kaczyńskiego jak temat seksualizacji dzieci. Hasło "chrońmy rodzinę" brzmi jak podwaliny nowostarego systemu. Tymczasem katecheci, pod okiem wszystkich zainteresowanych, rokrocznie edukują dzieci w przyspieszonym tempie.
12.03.2019 | aktual.: 14.03.2019 13:23
Biskup Ignacy Dec grzmiał z ambony w minioną niedzielę: "Jak zatem strzeżecie wiary swoich dzieci? W jakim duchu je wychowujecie? Czy przyzwalając na demoralizujące działania w przedszkolach i szkołach nie sprzeniewierzacie się swoim przyrzeczeniom?".
Można się złościć, można irytować, szydzić i śmiać. Można protestować, oburzać się i podpisywać petycje w obronie nieskalanych ciał i dusz naszych dzieci. Ale, jak to się najczęściej zdarza, najciemniej jest pod latarnią. Dzieci uczęszczające na religię w szkołach mogą być - paradoksalnie - bardziej wyedukowane seksualnie niż dzieci ateistów, grzecznie chodzące na etykę i uczące się filozofii świata. Może to śmiała teza, niczym nie potwierdzona, ale też i nie taka nierealna.
Oto dowód. Przygotowania do komunii świętej – czyli rachunek sumienia dla 9-latka. To właśnie w tym wieku dzieci stają przed obowiązkiem dowiedzenia się, czym są miejsca intymne, masturbacja i dotykanie się. O tym, w jaki sposób dzieci przygotowywane są do komunii, decyduje zazwyczaj katecheta.
I to tu pojawiają się często rozbieżności. O ile w niektórych szkołach przygotowania do komunii kończą się wyłącznie na nauce modlitw, o tyle w niektórych szkołach wygląda to niepokojąco. Tak jak np. tej, do której chodzi córka znajomej i gdzie trafiła książka z Wydawnictwa Jut. Jej zawartość szerokim echem poniosła się w mediach społecznościowych. "Czy nie wyobrażałem sobie siebie lub innych osób w scenach pornograficznych?" – to tylko jedno z wielu pytań zadanych dzieciom w ramach rachunku sumienia.
Skąd ty wiesz o pornografii?
Magda mieszka z rodziną w podwarszawskiej miejscowości i była zszokowana, gdy jej 9-letnia córka Karolina przyszła do niej po szkole i ze wstydem zapytała: "Mamo, co to są sceny pornograficzne?".
– Nie byłam przygotowana na to i zaczęłam zdenerwowana pytać, gdzie usłyszała takie słowa, i straszyć, że zabiorę jej tablet, skoro wchodzi na jakieś strony dla dorosłych. Potem ochłonęłam i dowiedziałam się, że to na lekcji religii pani z nią o tym rozmawiała – dodaje.
Córka pokazała jej kartkę xero, na której były 3 pytania: "Czy nie wyobrażałem sobie siebie lub innych osób w scenach pornograficznych?", "Czy nie bawię się swoim ciałem, dotykając miejsc intymnych?", "Czy nie oglądam w internecie stron przeznaczonych dla dorosłych?". Magda zapytała córkę, co im pani wyjaśniała, ale ta nie chciała zbyt wiele mówić. Powiedziała tylko, że niczego nie zrozumiała i głupio jej było pytać, bo wszystkie dzieci się śmiały, a pani dodała, żeby dzieci najlepiej "dopytały rodziców".
Kobieta wraz z mężem spokojnie usiadła i wyjaśniła córce w miarę możliwości, czym są te intymne miejsca, nie demonizując sprawy, ale też nie wchodząc w szczegóły. Niesmak jednak pozostał.
Rodzice stawiani są pod ścianą. To oni muszą się zmierzyć z sytuacją i niewygodnymi pytaniami. I o ile dla wielu nie będą one problematyczne, to pewna grupa przemilczy je albo – co gorsze - powie: to nie są sprawy dla małych dzieci, utrwalając błędne przekonanie, że sprawy związane z cielesnością są tematem tabu.
Zobacz także
Darł się, że pójdzie do piekła
Maria, 42-latka z Poznania, także wspomina przygotowania do komunii. - Maciek miał komunię 5 lat temu. Do dziś nie mogę wyjść z oburzenia. Ksiądz na lekcji religii zaczął dzieciom tłumaczyć, co to jest masturbacja. Maciej przyszedł do domu w takich emocjach, że trudno było nad nim zapanować. Ciągle pytał o różne sprawy związane z ciałem, penisem i zwiększyła się jego ciekawość odnośnie do dziewczynek. Myślałam, że mu szybko przejdzie ciekawość, ale nie. Po kilku dniach zauważyłam, że w czasie kąpieli łapie się często za penisa. Zapytałam go, po co to robi, a on, że był ciekawy - wyjaśnia Maria.
Kobieta wspomina, że po killku tygodniach temat umarł śmiercią naturalną. Aż do pierwszej spowiedzi. Wtedy chłopiec wpadł w histerię. - Darł się i krzyczał, że pójdzie do piekła, bo dotykał susiaka. Nie chciał iść do spowiedzi i kazał mi wypisać go z religii. Teraz już nie chodzi, ale wtedy był dramat. Na szczęście udało się mu wszystko wyjaśnić i uspokoić. Na spowiedź świętą pojechałam z nim aż do Warszawy, bo mam tu znajomego księdza, który porozmawiał z synem - tłumaczy.
Jak nie ma patologii w domu, to rodzice mogą spać spokojnie
- Moje dziecko w tym roku idzie do komunii świętej. Trochę się obawiałam, jak to będzie, bo w zeszłym roku tyle się mówiło, że w tych książeczkach przed komunią tyle rzeczy o seksie jest – opowiada 35-letnia Beata z Warszawy. – U nas też pojawiło się kilka pytań trudniejszych, ale dzieciom wszystko pani wyjaśniła na lekcji, więc nawet nie trzeba było w domu omawiać – dodaje.
Katechetka, przygotowując dzieci, tłumaczyła dziesięć przykazań bożych. Mowa była o kradzieży, obmawianiu kolegów w szkole, kłamstwie. Dużo czasu poświęciła lenistwu, z którego wynika brak chodzenia do kościoła i nieodmawianie modlitwy. Pytania dotyczące seksu były trzy: "Czy myślałem chętnie o sprawach nieczystych?", 'Czy mówiłem lub myślałem nieskromnie?", "Czy robiłem coś bezwstydnego sam..., z kimś?".
- Podobno te tematy są zalecane przez Fundację Opoka, a my mamy zaufanie do nich, bo to przecież Episkopat ma nad nimi pieczę - wyjaśnia Beata. - Moje dziecko nie miało więcej pytań, katechetka nie zrobiła mu sieczki w głowie. Ludzie się oburzają, a prawda jest taka, że jak dziecko ma spokój w domu i nie żyje w patologii, to nie będzie wcale dociekało, co to są te bezwstydne rzeczy – puentuje.
Fundacja Opoka rzeczywiście została powołana przez Konferencję Episkopatu Polski w dniu 5 czerwca 1998 r. Jej zadaniem jest służenie Kościołowi katolickiemu w Polsce w zakresie tworzenia systemu elektronicznej wymiany informacji oraz serwisu internetowego www.opoka.org.pl. Na stronie serwisu pojawiają się jednak wytyczne, jak przygotować dziecko przed pierwszą spowiedzią i jak przeprowadzić sakrament pokuty.
Najważniejsze to odpowiednio zareagować
Justyna Filipiuk jest psychologiem dziecięcym i, jak twierdzi, nie spotkała się z traumą związaną z przygotowaniami dzieci do pierwszej spowiedzi. Widzi jednak problem, że jeżeli katecheci poruszają na lekcjach takie tematy, jak choćby te zalecane w serwisie katolickim Opoka, to część 9-latków może być edukowana za szybko i wbrew rodzicom.
Nie jesteśmy w stanie zapanować nad tym, że pewne treści przenikają do dzieci, bo one nas zalewają ze wszystkich stron. Nie są one często dostosowane do możliwości dziecka. Najważniejsze jest jednak to, by nie tworzyć tabu, co odbija się często w przyszłości na relacjach rodzic-dziecko w kontekście utraty zaufania. - Rodzic musi się przygotować do takich rozmów i przedstawić dziecku na przykładach z życia pewne terminy. Jeżeli nie czuje się na siłach, powinien sam się dokształcić i sięgnąć po lekturę. Jego niepewność i skrępowanie sprawiają, że dziecko będzie podchodziło do tych tematów w ten sam sposób. Mało tego, nie przyjdzie do rodzica z problemem, tylko zwróci się do kolegów - wyjaśnia psycholożka.
- Nie ma granicy wieku, kiedy dziecko zaczyna się interesować swoim ciałem w kontekście seksualnym. To zależy w dużej mierze od środowiska, w którym dorastało. Jest jednak prawdą, że podejmowanie takich tematów z 9-latkami może wzbudzić ekscytację dziecka. Gdy do tego dodamy nieprawidłową reakcję rodzica na takie rewelacje i brak podjęcia rozmowy, może to sprowokować dziecko do jeszcze większego zainteresowania - bo owoc zakazany smakuje przecież lepiej - dodaje.
A jak wyglądają przygotowania do pierwszej spowiedzi w szkołach waszych dzieci? Prześlijcie nam spostrzeżenia przez dziejesie.wp.pl