Strój na wesele. Amelia wybrała spodnie i wzbudziła kontrowersje
W naszej tradycji utarło się, że kobiety na wesele zakładają suknie. Amelia postanowiła zerwać z niepisaną tradycją i na wesele założyła spodnie. Gorzko tego żałowała...
Można przyjąć, że spodnie do XIX wieku były wyznacznikiem płci. Wtedy właśnie do ataku ruszyły feministki, dla których stały się one najpotężniejszym orężem w walce o równouprawnienie. Za prekursorkę wyzwolenia z sukni uważa się amerykańską emancypantkę Amelię Bloomer, która od 1848 roku aktywnie udzielała się w Konwencji Praw Kobiet.
W 1849 roku została wydawczynią kobiecego pisma "The Lily", na którego łamach publikowała artykuły dążące do zniesienia restrykcji wobec kobiecego ubioru. Zachęcała m.in. do skrócenia spódnic czy właśnie noszenia spodni. To jej zawdzięczamy model "bloomers", czyli bufiastych pantalonów zwężanych przy kostce. Szczęśliwie dziś widok kobiety w spodniach czy garniturze nie dziwi. Inaczej jest jednak w przypadku takich imprez jak wesele. Na własnej skórze przekonały się o tym Amelia i Marta.
"Za chłopa się przebrała"
23-letnia Amelia w lipcu była na weselu u swojej kuzynki. Jak dla większości kobiet na kilka dni przed uroczystością wybór stroju spędzał jej sen z powiek. – Za sobą mam już trzy wesela i na każdym miałam na sobie okropną sukienkę, którą wciskała mi mama. Jak oglądałam później zdjęcia, chciało mi się płakać. Przez lata trenowałam piłkę nożną, przez co mam bardzo umięśnione i niezbyt estetyczne nogi. Dlatego nie za bardzo lubię je odsłaniać – mówi.
– Na co dzień noszę dżinsy i zwykły T-shirt. Dlatego po długich rozterkach doszłam do wniosku, że w końcu chcę poczuć się komfortowo, więc włożyłam granatowy garnitur – dodaje.
Amelia opowiada, że już na początku musiała zderzyć się z opinią mamy, która uznała, że jej kreacja jest wyrazem braku szacunku dla pary młodej. 23-latka doszła do wniosku, że tym razem posłucha siebie i nie będzie sugerować się tym, czego inni od niej oczekują.
Zobacz także: Nie dają koperty, a i tak idą na wesele. Ekspert od savoir-vivre'u radzi, jak nie popełnić gafy
– Pochodzę z Mińska Mazowieckiego, wesele odbywało się w pobliskiej wsi, skąd jest moja kuzynka. Impreza była w remizie z wiejskim stołem i bimbrem. Kiedy babcia zobaczyła mnie w kościele, to zapytała, co ja mam na sobie. Ciotka wręcz załamała się w czym przyszłam i powiedziała, że "za chłopa się przebrałam". Podczas przyjęcia wielokrotnie padało pytanie, dlaczego nie przyszłam w sukience – żali się Amelia.
W rozmowie ze mną tłumaczy, że chciała po prostu być sobą, a nie przebraną lalką. Ale i tak na weselu czuła się w garniturze gorzej niż w sukienkach, za którymi nie przepada. Najbardziej zabolał ją żart wujka, który oznajmił, że chyba w jednym sklepie kupowali strój. – Halo, to był piękny garnitur z sieciówki. Idealnie dopasowany. Widziałam nawet podobny na okładce magazynu. Jak widać, moja rodzina jest jakaś staroświecka – kwituje.
Spodnie są zarezerwowane dla mężczyzn
Marta na tydzień przed weselem miała wypadek na rowerze. Była cała posiniaczona, ale zamiast myśleć o swoim zdrowiu, wpadła w panikę, co założy na wesele. 31-latka wybrała się na zakupy i szukała takiej kreacji, aby zamaskować swoje poobijane ciało. Mierzyła sukienkę maxi, z dłuższym rękawem, ale we wszystkim nie podobała się sobie. Aż w końcu natrafiła na ciemnozielony kombinezon.
– Zakochałam się w nim, ale miałam obawy, czy nadaje się na taką okazję. Wiem, że one są modne, ale nie widziałam nigdy na weselu kobiety w spodniach. Zadzwoniłam więc do narzeczonego i zapytałam, co sądzi na ten temat. Powiedział, że to dziwny pomysł, żebym nie odbierała sobie przyjemności z bycia kobietą – wyjaśnia Marta.
Zobacz także: W kopercie dała 500 złotych. Z wesela wróciła głodna
Marta doszła do wniosku, że nie chce być jedyną kobietą na weselu w spodniach. Poza tym obawiała się, że popełni faux pas, a potem będzie u całej rodziny na językach. Zdecydowała się w końcu na sukienkę w stylu boho. – Nie podobało mi się jak wyglądałam. Tak nudno, bez fajerwerków, ale udało mi się zatuszować siniaki, a to było moim celem. Ale wiesz co? Faktycznie na całym weselu nie widziałam ani jednej kobiety w spodniach czy kombinezonie. Podczas przyjęcia z ciekawości zapytałam najbliższych, co sądzą na ten temat. Opinie były podzielone. Część uważa, że nie wypada kobiecie pójść na wesele w spodniach, a niektórzy powiedzieli, że czasy się zmieniły – mówi 31-latka.
Czy na wesele wypada pójść w spodniach?
– Jeżeli gospodarze przyjęcia nie zażyczą sobie inaczej, to zaproszona osoba powinna założyć strój wizytowy. Spodnie o charakterze wizytowym również są na miejscu. Nie mogą to być chinosy czy dżinsy – tłumaczy dr Irena Kamińska-Radomska, ekspertka od etykiety.
– Wesele jest tradycyjnym przyjęciem i utarło się, że kobiety wybierają tradycyjnie sukienkę. I to cała filozofia – kwituje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl