Stwierdziła, że bardziej pomoże, będąc na miejscu. Anja Rubik właśnie wróciła z Ukrainy
Anja Rubik nie od dziś angażuje się w ważne sprawy społeczne. Nic dziwnego zatem, że obecnie robi, co może, by wesprzeć obywateli Ukrainy. Modelka stwierdziła także, że pomoże bardziej, będąc na miejscu. Dlatego udała się najpierw na przejście graniczne w Hrebenne, a następnie do Lwowa. Teraz opowiedziała o swoich doświadczeniach.
20.03.2022 | aktual.: 20.03.2022 12:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Anja Rubik od zawsze angażuje się w ważne sprawy społeczne, nie tylko za pomocą słów, ale również czynów. Dlatego teraz nie mogła przejść obojętnie wobec dramatycznych wydarzeń rozgrywających się w Ukrainie. Modelka postanowiła nawet pojechać na miejsce, ponieważ stwierdziła, że wtedy będzie mogła udzielić bardziej realnej pomocy.
– Wiedziałam, że potrzebują wsparcia finansowego. Wiedziałam, że jak będę na miejscu, będę mogła im mocno pomóc, bo mam wielu znajomych w Nowym Jorku, w Paryżu, w Londynie, którzy chcą wspierać – mówiła Anja Rubik w rozmowie z "Dzień Dobry TVN".
Anja Rubik opowiedziała o swojej wizycie w Ukrainie
Modelka w pierwszej kolejności udała się na przejście graniczne w miejscowości Hrebenne. Tam zawiozła potrzebne rzeczy. Na własne oczy zobaczyła smutek obywateli Ukrainy, uciekających ze swojej ojczyzny, ale również działania wolontariuszy i przedstawicieli służb o wielkich sercach.
– Na początku pojechałam na granicę [...], zawiozłam rzeczy, też chciałam zobaczyć, co jest potrzebne, kogo i jak mogłabym wspierać. Było to niesamowite przeżycie. Osoby, które przechodzą przez granicę, mają smutek wypisany na twarzy. Wiadomo, jest to tragiczna sytuacja. Zarazem wolontariusze, ratownicy są wspaniali. Policja chodzi i rozdaje maskotki dzieciom, tak naprawdę czekają na osoby, które przechodzą granicę z ciepłym kakao – relacjonowała modelka w tej samej rozmowie.
Anja Rubik wróciła z Lwowa
Następnie Anja Rubik pojechała do Lwowa, gdzie doświadczyła zupełnie innego rodzaju przeżyć. Powiedziała, że z jednej strony miasto żyje w normalnym trybie, a z drugiej czuć ogromne napięcie związane z wojną.
– Tak naprawdę jest to bardzo dziwne, bo Lwów [...] jeszcze tam walki nie ma, więc jest miasto, które funkcjonuje normalnie. Ludzie są na ulicach, restauracje otwarte, kawiarnie. Widać, że jest niepokój. Poza tym jest dużo uchodźców ze wschodu Ukrainy. Jest takie napięcie. I nagle zaczynają wyć syreny i miasto zaczyna się robić całkowicie puste, ludzie uciekają. Po czym syreny przestają wyć, znowu wszyscy wychodzą na ulicę – opowiedziała w wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl