Rośnie nam apetyt na superfoods. Zwłaszcza, że wciąż słyszymy o kolejnych bogatych w wartości odżywcze pokarmach z różnych stron świata, które zapewnią nam zdrowie i młodość. Choć czasem dodatkowo zrujnują nasz budżet. Ale czy dodatkowe wydatki są konieczne, żeby kupić superprodukty?
Niektórym superfoods skojarzy się z produktami z odległych miejsc, innym ze zwykłym chwytem marketingowym, wabiącym konsumentów szukających w zalewie niezdrowej żywności czegoś, co nie podtruwa. Niezależnie od naszych podejrzeń czy wątpliwości, badacze potwierdzają, że superfoods, czyli superżywność istnieje. Tym mianem określa się jedzenie o ponadprzeciętnych właściwościach odżywczych, mające duże ilości wartościowych składników, minerałów, witamin, antyoksydantów, aminokwasów czy błonnika. Co ważne, musi to być żywność naturalna i nieprzetworzona. Włączenie jej do codziennego jadłospisu wzmocni nasz układ odpornościowy i pomoże zachować zdrowie, bo - jak mawiają specjaliści - naszym najlepszym lekarstwem wciąż jest dieta.
Tekst: Monika Ślizowska, miastokobiet.pl
Zobacz także: Naturalne wspomagacze spalania tłuszczu. Co jeść?
Zainspiruj się
Nasiona chia
Co jakiś czas pojawia się nowa moda - a to na młody jęczmień, spirulinę (lub inne algi), tybetańskie jagody goji czy brazylijskie acai, a to na nasiona chia (szałwii hiszpańskiej) lub quinoę (komosę ryżową), czyli święte zboże Inków. Specjaliści od trendów kulinarnych donoszą, że depczą im już po piętach m.in. maca - korzeń rosnącej w Andach rośliny z rodziny kapustowatych, amazońskie nasiona sacha inchi czy pierzga pszczela - mieszanka miodu, pyłku i śliny pszczół. Spożywanie tych specyfików według niektórych reklam uczyni z nas wręcz gwiazdy rodem z Hollywood. Brzmi zachęcająco? Być może tak, jednak przy doborze superżywności do naszego jadłospisu warto pomyśleć o kilku sprawach. Przede wszystkim samo jedzenie cudów nie uczyni. Trzeba pamiętać o zróżnicowanej diecie oraz oczywiście o ruchu i higienie umysłu.
Jagody goji
Poza tym nie każda superżywność będzie nam koniecznie potrzebna. Jeśli np. nasza dieta jest bogata w błonnik pokarmowy, nie musimy dodatkowo karmić się nasionami chia, bo nadmiar błonnika może powodować dolegliwości takie jak wzdęcia i gazy. Oczywiście warto jeść jak najwięcej superfoods, ale proporcje dostosowywać do indywidualnych potrzeb.
Kolejna rzecz to kwestia nieprzetworzenia żywności. I tu tracą nieco np. jagody goji, które docierają do nas suszone, a najwięcej wartości mają świeże. Przy okazji superżywności z dalekich zakątków świata porusza się też takie kwestie jak konieczność długiego transportu i konserwacji czy pogarszające się warunki uprawy. Warto się zatem bliżej przyjrzeć temu, co jest superżywnością na naszym podwórku.
Miód
Okazuje się, że superjedzenia mamy całkiem sporo. W naszym rejonie od wieków był nim chociażby działający jak lekarstwo miód. Jeśli więc nowozelandzki miód manuka jest dla nas za drogi, warto sięgać po rodzimy. Cebula i czosnek, jak mówiły nam babcie, wciąż działają jak naturalny antybiotyk i też mają status superżywności. Tym, którzy potrzebują wzbogacenia diety w błonnik, zamiast dość drogich nasion chia, poleca się siemię lniane. Oprócz błonnika ma ono dużo kwasów tłuszczowych omega-3 (więcej niż chia!) oraz witamin i minerałów, a także wykazuje działanie antynowotworowe.
Pestki słonecznika i dyni
Dieta każdego człowieka powinna zawierać orzechy (zaliczane do brain food, czyli żywności wspomagającej mózg), nasiona i pestki. Także w tym wypadku możemy wybierać te bliższe naszemu regionowi. Niekoniecznie musimy sięgać po uznane za wyjątkowo zdrowe (i drogie) orzechy macadamia, bo podobny jak one zdrowy tłuszcz mają też orzechy włoskie. Zamiast migdałów możemy sięgać po tańsze pestki dyni czy słonecznika. Wiemy o dobrodziejstwach kaszy jaglanej, która także jest dostępną u nas superżywnością i z powodzeniem może zastąpić pokonującą daleką drogę quinoę.
Śliwki
W zasięgu mamy też dużo superowoców. Zamiast jagód goji spożywajmy regularnie chociażby żurawinę - również jest bogata w przeciwutleniacze i witaminy oraz chroni układ moczowy. Zamiast soku z owoców noni (morwy indyjskiej), pijmy sok z malin lub aronii, uznawanej wręcz za najzdrowszy owoc jagodowy. Napój z niej również jest bardzo bogaty w witaminy i przeciwutleniacze. Zamiast jagód acai, których wartości nie zostały stuprocentowo potwierdzone badaniami, sięgajmy po jagody leśne, zwłaszcza w sezonie. Superowocami są też dobrze nam znane śliwki, które działają antynowotworowo, chronią naczynia krwionośne i serce, oraz najzwyklejsze jabłka. Według angielskiego powiedzenia, jedno jabłko dziennie pomoże nam trzymać się od lekarzy z daleka.
Kapusta kiszona
Nie ma jednej pewnej listy superfoods, wciąż pojawiają się na niej nowe przeboje, a wartości pewnych hitów mogą zostać podważone. Amerykańscy naukowcy zgadzają się jednak, że pewnikiem są zielone warzywa, a te są u nas łatwo dostępne. Zwłaszcza w sezonie jedzmy szpinak, brokuły, brukselkę, kapustę i koniecznie jarmużtu wstaw treść oraz dużo natki pietruszki zmniejsza zagrożenie nowotworami i zawałem serca. Doceńmy też buraki, marchew i dynię.
Moda na kimchi, czyli tradycyjne koreańskie kiszone, fermentowane warzywa, przypomniała z kolei o naszych kiszonkach. Zwłaszcza o uznanej za skarb medycyny ludowej kapuście kiszonej, która oczyszcza z toksyn, zwiększa odporność oraz dostarcza licznych witamin i składników mineralnych.
Fasola
Do superżywności należą też obecne od dawna w naszej kuchni strączki, wyznaczające także obecnie kulinarne trendy, ponieważ ONZ ogłosiła 2016 rok Międzynarodowym Rokiem Roślin Strączkowych. Dostarczają nam one cennych białek roślinnych, błonnika, zapobiegają też chorobom serca i cukrzycy. Równie zdrowa jak hummus z oliwą będzie więc pasta z fasoli Jaś z dodatkiem oleju lnianego czy rydzowego.
Pokazując lokalne superfoods nie zniechęcamy do zagranicznych darów ziemi. Trzeba próbować, smakować świata i jeść jak najwięcej zróżnicowanej zdrowej żywności. Natomiast, jak w każdej sprawie, także w tej warto zachować rozsądek i umiar. I pamiętać, że matka natura jest mądra i po całej ziemi rozsiała odżywcze, jadalne, leczące rośliny. Co z nimi robi człowiek, to już trochę inna sprawa.