Święta bez rodzinnych kłótni? To jest możliwe!
Znasz ten obrazek - świąteczny stół, a przy nim rodzina, która ma do siebie wiele pretensji i żalu? Więc jak co roku zastanawiasz się, czy na święta zaprosić wujka, czy ciocię, a może oboje, ale posadzić ich z dala od siebie? Jak w tej sytuacji znaleźć złoty środek?
Znasz ten obrazek - świąteczny stół, a przy nim rodzina, która ma do siebie wiele pretensji i żalu? Więc jak co roku zastanawiasz się, czy na święta zaprosić wujka, czy ciocię, a może oboje, ale posadzić ich z dala od siebie? Czy pójść na wigilię do teściów, a może do rodziców, bo wspólne biesiadowanie tych rodzin jest niemożliwe? Jak w tej sytuacji znaleźć złoty środek?
Niestety, to co na co dzień jest zamiatane pod dywan, wychodzi spod niego właśnie w te najpiękniejsze ze świąt.
Rodzinne waśnie i konflikty są najbardziej widoczne w Boże Narodzenie, bo to przecież najbardziej "rodzinny" okres w roku. I wtedy tradycyjny czas wybaczania i miłosierdzia, może stać się okresem napięć i ostrych walk wśród najbliższych. Potwierdzają to policyjne statystyki, bowiem właśnie w święta, paradoksalnie, rośnie liczba pobić, których ofiarami i sprawcami są członkowie rodzin.
- Już dwa miesiące przed świętami widzimy w mediach wizerunek roześmianych, szczęśliwych rodzin przy wigilijnym stole. Każdy z nas pewnie chciałby, aby jego święta wyglądały podobnie, tymczasem rzeczywistość często jest odmienna. Okres świąt jest trudny, bo konflikty między członkami rodziny, mogą być wtedy jeszcze bardziej odczuwalne i mogą kontrastować z tym medialnym, reklamowym wizerunkiem Bożego Narodzenia - wyjaśnia Anna Mochnaczewska – Dzik, psycholog psycholog, psychoterapeutka z Ośrodka Psychoterapii i Treningu Osobistego MENTIS w Warszawie.
Spektakl "Wzorowa rodzina"
Umiejętność rozmowy, poruszania spornych kwestii bez nadmiernych, często negatywnych emocji, to skuteczny sposób rozwiązywania problemów i umacniania więzi w rodzinie.
Nie zawsze jednak się to udaje. Żeby to osiągnąć, trzeba umieć słuchać i postarać się zrozumieć motywy, którymi kierują się inni. A to dla wielu z nas są to, niestety, trudne do opanowania umiejętności.
O ile ze znajomymi, których nie lubimy, można zerwać kontakt, o tyle z rodziną związani jesteśmy do końca życia.
Utrzymujemy więc relacje z nielubianą teściową, ze względu na męża i dzieci, i z niedobrą siostrą, ze względu na matkę. Wybieramy mniejsze zło i decydujemy się znowu odgrywać rolę kochającej rodziny, zebranej przy świątecznym stole.
Teściowa, która nie cierpi synowej, zgadza się przyjść na świąteczny obiad i nawet udaje się jej wykrzesać sztuczny uśmiech. A ciotki od lat skłócone o majątek, siadają dla bezpieczeństwa przy stole, na odległych od siebie miejscach.
Spektakl trwa, pojawia się jednak pytanie: Czy faktycznie ten czas niesie dla nas radość? Czy takie rozwiązanie jest najlepsze?
- Okres świąteczny powinien być czasem, który w pełni poświęcamy bliskim i szczerze cieszymy się z ich obecności. Wiele osób zmusza się do tego, aby pomimo konfliktów i poczucia krzywdy, "poudawać" radosną atmosferę. To nie sprzyja rozmowie, ani konstruktywnym rozwiązaniom, lecz wręcz przeciwnie, może pogłębiać w nas niechęć do tych osób– mówi Anna Mochnaczewska – Dzik.
Rozwiązać problem
Zdaniem psycholga, warto spróbować rozwiązać problemy i odbyć trudne rozmowy, jeszcze przed świątecznymi spotkaniami. Jeżeli natomiast osiągnięcie porozumienia jest niemożliwe, to warto przemyśleć spędzenie świąt oddzielnie, wcześniej wyjaśniając jednak bliskim, dlaczego podjęliśmy taką decyzję. Być może to rozwiązanie uświadomi wszystkim, ile tak naprawdę dla siebie znaczą.
Bo przecież najważniejsze jest, aby w okresie świątecznym, otoczać się ludźmi, którzy są nam życzliwi, dla których jesteśmy ważni. Wtedy dopiero będziemy mogli cieszyć się świąteczną atmosferą.
- Nie kombinujmy, jak na siłę pogodzić zwaśnioną rodzinę. Może po prostu lepiej będzie, jak zaczniemy głośno mówić o tym, co widzimy, licząc, że to zmobilizuje resztę do rozwiązania problemu. Warto zadać sobie pytanie, czego my tak naprawdę chcemy. A święta spędzić bez brania odpowiedzialności za cudze konflikty - mówi Anna Mochnaczewska – Dzik.