Dorota Zawadzka od dłuższego czasu dość regularnie publikuje wpisy na Facebooku. Prowadząca dawny hit TVN-u na bieżąco zdaje relację z postępu w remoncie wymarzonego "małego białego domku". W trakcie generalnej przebudowy mieszka w namiocie. "Superniania" opowiedziała sytuację sprzed kilku dni, kiedy to jej mąż przypomniał sobie o nadchodzącej rocznicy.
16 lat temu powiedziała "tak". Męża poznała w zaskakujący sposób
Mężem Doroty Zawadzkiej 18 sierpnia 2007 roku został Robert Myśliński. Para poznała się... przez internet na forum dla osób ceniących poezję. Psycholożce niesamowicie spodobały się wiersze mężczyzny i wysłała mu wiadomość na czacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Superniania o blogach
Po trzech dniach wymiany wiadomości online postanowili się spotkać. Elementem scalającym ich znajomość okazały się podobne doświadczenia z przeszłości.
- Robert mówił: Nigdy więcej kobiet w moim życiu, a ja: Żadnych facetów po rozwodzie. I tak wspieraliśmy się w przekonaniu, że te drugie płcie są okropne... Wszystko dosyć komiczne, tak to wspominamy - wspomniała Zawadzka w rozmowie z "Party".
Zrozumienie i poczucie bezpieczeństwa sprawiły, że zamieszkali razem po kilku miesiącach. Na początku związku psycholożka rozpoczynała przygodę z mediami. Myśliński natomiast był prezesem firmy działającej w branży hotelarskiej. Gdy "Superniania" okazała się hitem, mąż gwiazdy zrezygnował z pracy. Sama Zawadzka w rozmowie z Radiem Nowy Świat przyznała, że mężczyzna przyjął rolę "koguta domowego" w momencie, gdy ona zarabiała na ich utrzymanie.
Zobacz też: Dorota Zawadzka włączyła "Kuchenne rewolucje" i złapała się za głowę. Oberwała Magda Gessler. "NIE POJMUJĘ"
"Czysta radość. Jak to na ślubie"
W długim wpisie wspomnieniowym "Superniania" podzieliła się pamiątkowymi fotografiami z dnia ślubu. Ceremonia odbyła się w parku, a świadkami pary zostali syn Zawadzkiej oraz żona przyjaciela jej obecnego męża.
"Moc wzruszeń. Czysta radość. Jak to na ślubie. Uwielbiam go oglądać. Ale rzadko patrzę na siebie, na nas. Wracam pamięcią do ludzi, którzy wtedy byli blisko (...). Wielu z nich nadal jest obok nas, niektórzy zniknęli z orbity. Nie ma już Mamy Roberta. Rodzinne ciocie-babcie także odeszły na zawsze. Na zdjęciach uśmiechają się promiennie, niektóre z oczami pełnymi łez. Tych dobrych. Ja ryczałam. To był piękny dzień. Po ślubie poszliśmy na skromny rodzinny obiad, a potem ruszyliśmy w podróż poślubną" - napisała na Facebooku.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
