"Syndrom jaskini". Coraz więcej ludzi ma ten problem przez pandemię
O jaskini opowiadał Platon. Przedstawiał ją jako metaforę niespełnionego życia. Ludzie przykuci łańcuchami do ścian widzą tylko cienie. Obserwują to, co się na nich odbija i nie mogą się odwrócić, by zobaczyć prawdziwe życie. "Syndrom jaskini" nie jest jeszcze nazwą oficjalną jednostki chorobowej, ale dotyczy coraz większej liczby osób. Dotyka tych, którzy trafili na kwarantannę, lub zdecydowali, że z powodu pandemii wolą zostać w domu.
02.06.2021 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niektórym bardzo ciężko jest wrócić do życia sprzed pandemii, wyjście z domu (jaskini) jest ponad ich siły. Boją się świata zewnętrznego, nie chcąc rezygnować z bezpieczeństwa, które odczuwają, gdy są zamknięci w mieszkaniu.
Beata Rudzińska pracuje w nurcie Gestalt, jest psychoterapeutką. W czasie pandemii przeszła na pracę zdalną, teraz z częścią pacjentów widuje się wciąż online, z resztą w swoim gabinecie w Krakowie. Psychoterapeutka pracuje z osobami, które mają "syndrom jaskini". Czasem występuje on w łagodnej formie, innym razem przyczynia się do narastania poziomu lęków. Pomoc jest wtedy konieczna.
Mieszkanie w jaskini, norze, a może zamku?
Na początku pandemii większość terapeutów uważała, że nie da się pracować przez Skype'a, bo taki kontakt z klientem nie jest wartościowy. Okazało się jednak, że się da. - Oczywiście, że zdalna praca terapeutyczna ma swoje ograniczenia, jednak w izolacji była wybawieniem, jedynym dostępnym kontaktem z terapeutą czy inną osobą dającą wsparcie – mówi Rudzińska.
Dziś zauważa, co przymusowe zamknięcie zrobiło z częścią społeczeństwa. - Jest duża grupa ludzi, u których pandemia i "syndrom jaskini" nasiliła lęki i złe samopoczucie, które może prowadzić do całkowitego wycofania społecznego i być niebezpieczne dla zdrowia – alarmuje specjalistka.
- Zaznaczę jednak, że niejedna introwertyczna osoba może odczuwać ulgę, że dzięki pandemii mogła np. studiować online, zaoszczędzić pieniądze, ponieważ mieszkała w domu, a nie w wynajętym pokoju i do tego uczyła się w bezpiecznych dla siebie warunkach. Takie osoby widzą dużo korzyści i wygody dla siebie, gdyż nie muszą się mierzyć z dyskomfortem na zewnątrz - podkreśla.
Jej zdaniem, i tak warto się zastanowić, zwrócić uwagę, czy w naszym otoczeniu są osoby, dla których poluźnianie obostrzeń związanych z pandemią wcale nie jest czymś pożądanym. Wykształciły one bowiem wiele nawyków, które z jednej strony ułatwiają im funkcjonowanie w zamknięciu, a z drugiej utrudniają wyjście ze swojego mieszkania czy domu, by wrócić do czasów sprzed pandemii.
– Ten "syndrom jaskini", jak to nazywamy, nie pojawił się nagle, choć z pewnością pandemia sprawiła, że stał się bardziej widoczny. Nawet ja mam w rodzinie wuja, który od lat najchętniej przebywa tylko w swoim domu i zawsze mówiliśmy o nim, że jest właśnie w swojej "jaskini" – przestrzega psychoterapeutka.
Jak pokazują badania, ów syndrom jest problemem natury psychologicznej i nie znika wraz z podaniem drugiej dawki szczepionki. W Ameryce zauważono, że osoby dorosłe, które były w izolacji, odczuwają duży lęk i poczucie dyskomfortu przed powrotem do życia sprzed pandemii. Okazuje się, że 49 proc. dorosłych z USA ma takie obawy.
Życie w prawdziwych, żywych relacjach dzieje się poza jaskinią
Z pewnością wiele zależy od tego, w jakim stanie psychicznym zastała nas pandemia, jednak zdaniem psychologów problem jest stosunkowo duży i nie zniknie bez interwencji psychologa lub psychiatry. – Jak sobie radzić? Jak sobie pomóc? Z pewnością sprzyjać będzie uważność na siebie. Zatrzymanie się w tu i teraz, i niekarmienie potwora lęku wyobrażeniami na temat tego, jak wyglądać będzie popandemiczny świat. Uważność i łagodność dla siebie to zawsze pomaga – radzi moja rozmówczyni.
– Nie jesteśmy tutaj, by funkcjonować według czyiś scenariuszy. Jesteśmy po to, by żyć tak, jak umiemy, w takim rytmie, na jaki możemy, chcemy sobie pozwolić, z szacunkiem dla swojego ciała i umysłu. Wszak to jedyne, co naprawdę posiadamy. Warto sobie zdać sprawę, że nie jest naszym obowiązkiem spełnianie oczekiwań świata. Świat może mieć inne oczekiwania, a my możemy się zastanowić, czy chcemy w to "wchodzić" – metodycznie tłumaczy specjalistka.
Wiadomo, że jako ludzie nie funkcjonujemy w próżni, rozwijamy się w relacjach z innymi. Gdy jesteśmy zamknięci, wyizolowani, to wręcz trudno nam się definiować. Rośniemy jako ludzie, gdy jesteśmy z innymi ludźmi.
– W izolacji pogłębiają się fobie, tracimy siebie. To naprawdę może prowadzić do tragedii. W Japonii od lat społeczeństwo mierzy się z tragedią licznych nastolatków, którzy popełniają samobójstwa, nie mając kontaktu z innymi. – martwi się Beata Rudzińska.
Psychoterapeutka zgadza się z wnioskami z amerykańskich badań. - Na pewno nie można bagatelizować lęków, które pojawiły się w pandemii, trzeba się nad nimi pochylić. Po pomoc profesjonalną trzeba iść, wtedy, gdy czujemy, że nie radzimy sobie sami ze zmianami, których doświadczamy. – podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl