Szanghaj – uwodzicielski i tajemniczy

Szanghaj – uwodzicielski i tajemniczy

Szanghaj – uwodzicielski i tajemniczy
Źródło zdjęć: © mwmedia
05.12.2008 14:18, aktualizacja: 25.06.2010 14:32

Być w Chinach i nie zobaczyć Szanghaju? To chyba niemożliwe. Sama nazwa miasta jest wystarczająco kusząca, a legendarna aura dodaje tajemniczości. Szanghaj to perła Chin, wielka metropolia, mająca swoisty klimat i atmosferę.

Być w Chinach i nie zobaczyć Szanghaju? To chyba niemożliwe. Sama nazwa miasta jest wystarczająco kusząca, a legendarna aura dodaje tajemniczości. Szanghaj to perła Chin, wielka metropolia, mająca swoisty klimat i atmosferę.

Niegdyś Szanghaj był przystanią handlarzy jedwabiem i opium, tu ścierały się interesy mafijnych bossów i polityków z wielu stron świata. Dziś Szanghaj ponownie otwiera się na świat. Czeka go świetlana przyszłość skoro ma przyćmić sam wielki Hongkong. Najbliższa wystawa EXPO, która odbędzie się w tym chińskim mieście, pokazuje dobitnie, jakie miejsce już wkrótce zajmie Szanghaj na mapie świata.

Przyjeżdżając do Szanghaju prosto z Pekinu od razu wyczuwa się ogromną różnicę. Im dalej na południe od stolicy tym większy luz i swoboda życia. Spotkanie z Szanghajem to przeważnie zawsze miłość od pierwszego spojrzenia. Lśniące wieżowce, urokliwe stare miasto, legendarne nabrzeże i wszechobecna aura tajemniczości, rozciągająca się nad miastem. Mimo to miasto jest przyjazne i urzekające. To jedno z tych magicznych miejsc na świecie, do których powracać można zawsze. Choćby po to, by wypić najlepszą herbatę w całych Chinach w słynnej herbaciarni Huxingting, by jeszcze raz zobaczyć urzekającą Świątynię Nefrytowego Buddy, by powłóczyć się po wąskich uliczkach Starego Miasta lub nocą wybrać się na spacer oświetlonym nabrzeżem.

Niegdyś Szanghaj był zwykłym portem handlowym, ludność utrzymywała się z połowu ryb i tkactwa. Pierwsza Wojna Opiumowa zakończyła się w 1842 roku Traktatem Nankińskim, który ułatwił Europejczykom powolne podporządkowanie Chin. Po Anglikach pojawili się Francuzi, a wraz z nimi zachodni styl życia, europejska architektura, nowe technologie... Okres niewyobrażalnej wprost prosperity to lata 1900-1930 znane z literatury i filmów gangsterskich.

Szanghaj stał się miastem ogromnych możliwości. Kosmopolityczny, a jednak orientalny, przyciągał swą gorączkową atmosferą i tworzącą się pomału legendą, która nadała mu miano „ Paryża Wschodu”. Jak każda wielka metropolia raził przeciwieństwami, obok luksusowych samochodów, budynków z marmurowymi schodami i dzielnic zamieszkanych przez elity, spotkać tu można było złodziejaszków, prostytutki i żebrzące dzieci.
Komunistyczna Partia Chin zawładnęła Szanghajem dopiero w 1949 roku. Ponowny rozkwit miasta przypadł na początek lat 90-tych. Dziś 13 milionowa metropolia przeżywa dynamiczny rozwój i czaruje ponownie przybyszy z odległej Europy.

Trudno zawyrokować, które miejsce w Szanghaju powinno się zobaczyć jako pierwsze. Historycznie rzecz biorąc można zacząć od Starego Miasta. Wąskie uliczki, urokliwe zaułki, sklepiki, kawiarnie...to wszystko przyciąga zwiedzających. Nie można pominąć spaceru przez Zygzakowaty Most, którego wyjątkowa konstrukcja miała odpędzać drogę złym duchom. Pośrodku jeziorka znajduje się malownicza herbaciarnia Huxingting, zawsze oblegana przez Chińczyków. Spacer po Starym Mieście pełnym ludzi cofa nas w odległe czasy dawnego Szanghaju i w odbiorze tych wrażeń nie powinien przeszkodzić nam nawet padający deszcz, co latem jest tu prawie codziennością.

Chińczycy przezornie nie rozstają się z parasolem, który gdy jest pogodnie chroni ich przed słońcem, a gdy pochmurno przed deszczem. Najbardziej dokuczliwa może być dla nas jedynie wysoka wilgotność, ale po przejściu w tłumie kilku uliczek przyzwyczaimy się do tego, że ubranie przykleja się nam do ciała. Dość dużym szokiem termicznym jest w tym przypadku wizyta w mocno klimatyzowanych sklepach. Panująca tam temperatura jest w stanie naprawdę schłodzić naszą ciekawość i skierować nas pośpiesznie do wyjścia. Ten sam problem jest we wszystkich dobrych hotelach. Chińczycy przesadnie kochają klimatyzację, dlatego warto pamiętać o tym, by mieć coś cieplejszego w bagażu nawet wówczas, gdy wybieramy się do Chin w środku upalnego azjatyckiego lata.

Narzekania Europejczyków na klimatyzację rekompensuje w hotelach co innego. W pokoju zawsze będą czekać na nas wygodne jednorazowe papucie, a także termos w gorącą wodą, filiżanki i aromatyczna chińska herbata.

Będąc w Szanghaju nie można pominąć wizyty w Świątyni Nefrytowego Buddy. Wzniesiona na początku XX wieku, kryje słynny 2. metrowy posąg Buddy z nefrytu, który spoczywa na mahoniowym podwyższeniu. Całość inkrustowana jest klejnotami i robi tak duże wrażenie, że w pomieszczeniu można zawsze zauważyć nagle zapadającą ciszę...

Widowiskowy Szanghaj, ten kuszący swą kosmopolityczną atmosferą, to nabrzeże The Bund. Bund to symbol Szanghaju, taki sam jakim Wieża Eiffla jest dla Paryża, a Koloseum dla Rzymu. Stojące przy Bundzie budynki przypominają nam Europę, a nocą kuszą pięknie oświetlone i błyszczące. Warto wieczorem pospacerować przy nadrzecznej promenadzie mając po jednej stronie klasycystyczne budynki Bundu, a po drugiej stronie rzeki Huangpu wspaniałe wysokościowce patrzące już w XXI wiek.

Na Bund zawiezie nas każdy taksówkarz. Warto skorzystać z tej usługi, gdyż nie tylko dostaniemy się tam szybko, ale również tanio. W Szanghaju taksówki są dużo tańsze niż w Warszawie. A jedyne co może dziwić to fakt, ze kierowcy jeżdżą odgrodzeni od pasażerów kratkami, ale częściej szybami kuloodpornymi...

Historia i współczesność jak być może nigdzie w Chinach –tu na Bundzie – podaje sobie ręce tworząc czarujący melanż jakim dziś wciąż jest Szanghaj. Miasto, które uwodzi nie tylko nazwą...