Przemysł kosmetyczny prześciga się w wymyślaniu i wyszukiwaniu najskuteczniejszych składników, które mają odmładzać skórę, rozjaśniać przebarwienia, wzmacniać włosy czy sprawiać, że rozstępy znikają. Był już wyciąg z jąder byka, ptasie odchody czy ślimaczy śluz. Teraz przyszedł czas na diamentowy pył. Pytanie tylko, czy kosmetyki za 20-40 zł mogą zawierać tak drogocenny dodatek? A może to tylko chwyt marketingowy?