Cóż, tym razem wpis nader osobisty. Otóż nie wiem jak tam u was, ale ja mam męża, który nie lubi tańczyć. Ja natomiast co prawda nie umiem tańczyć, ale nie przeszkadza mi to w pląsaniu, wiciu się i skakaniu po parkiecie. Chętnie obtańcowuję przyjaciółki, a w sytuacjach dużych imprez czy klubowych sal nie stronię od obtańcowywania obcych sympatycznych niewiast.