Tak się je w akademikach
O potrawach tworzonych w akademikach można by napisać książkę kucharską.
30.04.2008 | aktual.: 29.06.2010 00:51
O potrawach tworzonych w akademikach można by napisać książkę kucharską. Co uczelnia, to nowy smakołyk, co pokój, to inny specjał. Potrawy te mają często to do siebie, że powstają jednorazowo pod natchnieniem chwili i znikają jeszcze szybciej. A wiele z nich wartych jest zapamiętania i przekazania następnym pokoleniom. Oto kilka przepisów z bogatego menu studenckiej kuchni.
Najpopularniejsza przystawka, a dla niektórych także śniadanie, to bułka (ewentualnie z masłem, dżemem) z mlekiem, (ewentualnie jogurtem). Potrawa lekka i smaczna.
Więcej trzeba się napracować nad obiadem, bo tu już nie wystarczy pójść do sklepu i zapakować produkty do plecaka, by mieć co przekąsić. Jeśli jest trochę czasu w ciągu dnia, najłatwiej przygotować pożywną zupę. Jeśli zniknie już cała zawartość litrowego słoja pomidorowej przygotowanej przez mamę, zaczyna się kombinowanie. Najprościej kupić „zupę w papierze”: jest tania, a przepis znajduje się na opakowaniu. Smakosze dodają mniej wody niż w przepisie, wrzucają resztki kiełbasy z domu i w ten oto prosty sposób powstaje najprawdziwsza zupa gulaszowa, jeśli wsypiesz jeszcze trochę papryki, pieprzu i dodasz ketchupu masz węgierską zupę „Balaton”. Jeśli chcesz czegoś lżejszego i jesteś wegetarianinem, choćby ze względu na zawartość lodówki, ugotuj zupę jarzynową.
Przepis Beaty z SGH
Kupujemy kostkę rosołową, cebulę, marchewkę, pietruszkę, dwa ziemniaki, małego pora, małego selera. Myjemy wszystko dokładnie, obieramy, kroimy w kostkę, a jak nam się nie chce albo mamy tępy nóż, to w paski. We wrzącej wodzie rozpuszczamy rosół, wrzucamy warzywa i gotujemy aż będą miękkie. Wtedy zupa jest gotowa. Jeśli nas stać możemy wzbogacić ją łyżką śmietany (żeby się nie zwarzyła rozmieszać ją w szklance z małą ilością zupy i dopiero wlać do garnka) lub przecieru pomidorowego.
Uwaga! Zupa to jest na tyle uniwersalna, że można do jej przyrządzenia użyć takich warzyw jakie akurat są w sklepie, albo takich, które trzymamy w siatce za oknem.
Drugie danie
Kiedy skończą się przywiezione z domu schabowe, a na hamburgery albo chińszczyznę na akurat studenta nie stać, szaleje kulinarna inwencja. Podobnie jak przypalane na kuchenkach garnki. Ale trzeba pamiętać, że część studentów stawia w gotowaniu pierwsze kroki. Zaczynają od prostych jajecznic, jajek na twardo z majonezem i bez, by przejść do potraw bardziej wyrafinowanych.
ZOBACZ TEŻ:
MAKARONY W NASZEJ KUCHNI Kluski z majerankiem i musztardą, przepis Magdy z UW
Dwie garście makaronu, musztarda, majeranek (albo inne zioła), mile widziane resztki wędliny albo innych potraw mięsnych, olej do smażenia.
Makaron gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzamy. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy wędlinę, jeśli ktoś lubi to i cebulę pokrojoną w piórka, wszystko to chwilę smażymy, dodajemy kluski i pozwalamy, żeby się przypiekły. Kiedy już są zrumienione dodajemy dwie łyżki musztardy, podsmażamy, wykładamy na talerz, posypujemy obficie majerankiem. Zamiast musztardy można dodać przecier pomidorowy, ale wtedy będzie to podróbka spagetti i potrawa straci swój niepowtarzalny charakter.
Akademickie risotto, przepis Eli z SGH
Z prawdziwym risottem potrawę tę łączy raczej tylko ryż, i to, że... jest równie smaczna.
Potrzebna będzie torebka ryżu, jak ktoś głodny to dwie, a poza tym wszystko co jest w lodówce.
Gotujemy ryż. Przelewamy go zimną wodą. Na patelni rozgrzewamy olej i wrzucamy np. resztki kurczaka (albo inne, akademicka kuchnia jak widać bazuje na resztkach), dodajemy pokrojoną w kostkę paprykę (świeżą lub ze słoika), cebulę też w kostce, mile widziane byłyby też pieczarki, ale nie przesadzajmy. Gdy to co na patelni zacznie ładnie pachnieć, wrzucamy ryż i razem chwilę smażymy. Przyprawiamy solą, pieprzem, papryką w proszku, ziołami, przecierem pomidorowym. Wykładamy wszystko na talerz. Jeśli ma być elegancko to posypujemy natką zielonej pietruszki. Jeśli chcemy zabłysnąć w towarzystwie zamiast ryżu można dodać kaszę gryczaną lub jęczmienną. Wtedy potrawa nabiera bardzo polskiego charakteru i nadaje się na podjęcie kolegi z Chile z pokoju 817.
Ryż na sposób Krzyśka z Politechniki Warszawskiej
To coś dla tych, którzy nie lubią gotować i cały wolny czas poświęcają nauce. Potrawa porażająca swą prostotą i o dziwo, smakiem. Produkty przygotowujemy od razy na cały tydzień, żeby nie tracić cennego czasu na zakupy. Kupujemy dwa pudełka ryżu, w każdym po cztery torebki i osiem jogurtów, każdy w innym smaku. Gotujemy codziennie jedną torebkę ryżu, wykładamy na talerz, polewamy jogurtem i jemy. To jest naprawdę dobre! W dodatku co dzień potrawa ma inny smak. W drugim tygodniu zamiast ryżu stosujemy makaron, żeby się nie przejadło, oczywiście. Są studenci, którzy potrafią tak ciągnąć bardzo długo.
Przepis na wieprzowinę Mahru i Marty z SGGW
Ten przepis wymaga już naprawdę kunsztu kulinarnego, czasu i niestety nie resztek. Jest kombinacją kulinarnej myśli europejskiej i afrykańskiej.
Potrzebujemy pół kilo wieprzowiny, dwie spore cebule, dwa słodkie jabłka, dwa duże pomidory lub przecier, przyprawy, tłuszcz do smażenia, olej sojowy, łyżkę mąki, ząbek czosnku.
Mięso kroimy w grubą kostkę, solimy, pieprzymy, lekko doprawiamy papryką, polewamy olejem sojowym i zostawiamy na godzinę. Potem smażymy na oleju i wrzucamy do rondla, zalewamy wodą i gotujemy na małym ogniu, dodając posiekany drobno czosnek. Na patelni smażymy cebulę i jabłka pokrojone w ćwiartki, gdy się zrumienią dodajemy do mięsa i razem gotujemy. Pomidory obieramy ze skórki, kroimy i też wrzucamy do rondla. Wszystko gotujemy do czasu aż mięso będzie miękkie. Wtedy mieszamy łyżkę mąki i z pół szklanki wody (lub śmietany). Dodajemy do tego trochę sosu z mięsa i wszystko razem wlewamy do rondla. Znów mieszamy, sos powinien lekko zgęstnieć. Potrawa jest gotowa. Taka wieprzowina najlepsza jest z kuskusem. Kuchnia studencka obfituje oczywiście w wiele innych świetnych smaków. Gwoli wyjaśnienia dla tych, którzy jeszcze nie studiują - student nie je posiłku złożonego z trzech dań. Na każdy dzień wybiera jedną potrawę z menu. Czasem poprzestaje na przystawce.