Te czynniki utrudniają nam chudnięcie
Odchudzanie to nie tylko przestrzeganie diety. Aby plan zrzucenia zbędnych kilogramów się powiódł, musimy przygotować się do jego realizacji także od strony psychologicznej. Niektóre czynniki związane z psychiką i emocjami utrudniają nam chudnięcie. Warto je poznać i zrozumieć - w ten sposób zwiększamy swoje szanse na sukces w osiągnięciu wymarzonej, szczupłej sylwetki.
Odchudzanie to nie tylko przestrzeganie diety. Aby plan zrzucenia zbędnych kilogramów się powiódł, musimy przygotować się do jego realizacji także od strony psychologicznej. Niektóre czynniki związane z psychiką i emocjami utrudniają nam chudnięcie. Warto je poznać i zrozumieć - w ten sposób zwiększamy swoje szanse na sukces w osiągnięciu wymarzonej, szczupłej sylwetki.
Nasze krągłości to nie tylko "zbędne kilogramy", fizyczna strona egzystencji. Za nimi kryją się często kompleksy, stres, ból, niezdrowe relacje rodzinne oraz wiele innych rzeczy, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Jak twierdził Zygmunt Freud, wpływ podświadomości na nasze świadome posunięcia jest ogromny. Uświadomienie sobie tego, co nami tak naprawdę steruje, jest zaś pierwszym krokiem do przekroczenia wewnętrznych barier. To twierdzenie można odnieść także do sytuacji odchudzania.
Tekst: na podst. Marieclaire.com/Anna Loska/sr, kobieta.wp.pl
Rodzina
Relacje rodzinne, jak podkreśla Gerard Apfeldorfer, francuski psycholog zajmujący się zjawiskiem odchudzania, są jednym z najczęstszych czynników niepowodzeń w dążeniu do smukłej sylwetki. I nie chodzi tu tylko o to, że rodzice w trakcie diety stale próbują nas dokarmiać. Problem może tkwić także w czymś innym.
Po pierwsze, osoba zamierzająca schudnąć, pochodząca z rodziny, w której wszyscy są okrągli, pozbywając się krągłości symbolicznie zdradza i odcina się od swoich bliskich. "Nie chcę być taka jak wy i nienawidzę swojego grubego ciała" - zdaje się mówić ktoś, kto wypowiada walkę nadwadze. W takiej rodzinie ta sytuacja spowodować może wiele napięć i niewypowiedzianych nigdy pretensji - z jednej strony bliscy niby nas wspierają, ale jednocześnie relacje między odchudzającym się a pozostałymi członkami rodziny przestają być tak serdeczne, jak dawniej. Po drugie, w wielu rodzinach jedzenie ma wartość symboliczną - matka przygotowująca niedzielny obiad wyraża w ten sposób swoje uczucia do bliskich. Odmówienie spożywania przygotowanych przez nią dań jest więc tym samym, co odrzucenie jej miłości i starań.
Pojęcie nagrody
Dla wielu z nas zjedzenie czekolady wiąże się z pojęciem nagrody - pozwalamy sobie na nią, kiedy uważamy, że dobrze się spisaliśmy i zasłużyliśmy na coś dobrego. Ta sytuacja może mieć miejsce kilka razy dziennie: w pracy uwiniemy się szybciej z zadaniami - mamy czas na dodatkową przerwę i batonika; podczas zakupów umiejętnie zaoszczędzimy parę złotych - można je wydać na lody; wieczorem skończymy domowe obowiązki - należy się nam herbata z ciasteczkiem.
Powiązanie słodyczy z pojęciem nagrody jest w wielu z nas silnie zakorzenione i zwykle związane jest z wychowaniem otrzymanym w dzieciństwie. Nagradzanie dzieci za dobre sprawowanie cukierkami przyczynia się do wytworzenia się takiego mechanizmu zachowań. Ten stan rzeczy nie jest łatwo zmienić. Wymaga to przepracowania w naszej głowie pojęcia nagrody i znalezienia innej przyjemności, która zastąpiłaby jedzenie.
Sposób na wyciszenie emocji
Nuda, stres, lęk, zmiany nastroju, zawód wynikający z jakiegoś niepowodzenia... W momencie pojawienia się negatywnych emocji wielu ludzi próbuje sobie pomóc, sięgając do lodówki. Rzeczywiście, jedzenie uspokaja. Uczucie najedzenia jest przyjemne - odbierając z żołądka informacje o sytości, nasz mózg zaczyna produkować endorfiny (hormony szczęścia), zaś przeżuwanie pokarmu to dobry sposób na odprężenie.
Sposobem na oszukanie psychiki może być wyrobienie nawyku sięgania po gumę do żucia w momencie zdenerwowania. Zaspokoimy wówczas odruch poruszania szczękami, nie przyjmując przy tym dodatkowej porcji jedzenia. Choć, nie ma co ukrywać, żołądka w ten sposób nie okłamiemy, a wielu z nas do odprężenia potrzebuje poczucia sytości.
Podświadomy strach przed... schudnięciem
Jak twierdzi dr Apfeldorfer, wiele osób przechodzących na dietę podświadomie boi się osiągnięcia celu, do którego dąży. Na poziomie świadomości podejmują one decyzję o rozpoczęciu odchudzania, jednak w którymś momencie wycofują się z tego, tłumacząc na różne sposoby swoją rezygnację. Psycholog wiąże to zjawisko ze strachem przed konfrontacją wymarzonego obrazu siebie z rzeczywistością.
Osoby z otyłością wyobrażają sobie, że dzięki diecie staną się piękne, pociągające dla płci przeciwnej i że po prostu zaczną się podobać otoczeniu. Wewnątrz nich tkwi jednak kompleks, przeczucie, że pomimo osiągnięcia figury modelki, i tak nie będą seksowne. Dlatego rezygnują - posiadanie dużego i niechcianego ciała może być mniej bolesne niż konfrontacja z rzeczywistością po zakończeniu diety. Może bowiem okazać się, że to wcale nie waga jest problemem i że zmiana wyglądu nie odmieniła życia...
Nienawiść do siebie
Wielu z nas podejmuje decyzję o przejściu na dietę pod wpływem negatywnych emocji skierowanych na własną osobę - nienawidzimy tego nieforemnego grubasa po drugiej stronie lustra. Jednak, co podkreślają psychologowie, aby trwale zmienić swój wygląd, powinniśmy najpierw zaakceptować i polubić siebie takimi, jacy jesteśmy. Decyzja o odchudzaniu wynikać zaś ma z tej miłości - ponieważ lubimy siebie, nie pozwolimy sobie na nadwagę, bo ona jest przyczyną naszego nieszczęścia i cierpienia (choroby układu krążenia, które zagrażają osobom otyłym w wieku starszym, cukrzyca, cholesterol, mniejsza atrakcyjność w oczach otoczenia). Innymi słowy: Ania odchudza Anię z lustrzanego odbicia, bo ją kocha i nie chce, żeby ta cierpiała. Podobnie jak mama, która nie pozwala dziecku jeść cukierka nie dlatego, żeby mu czegoś odmówić, ale żeby chronić je przed bolesną wizytą u dentysty. Niechęć do własnej osoby, podobnie jak inne negatywne emocje, może być paradoksalnie przyczyną pogłębiania się problemu z nadwagą.
Tekst: na podst. Marieclaire.com/Anna Loska/sr, kobieta.wp.pl