Ten naród pokochał zakupy w Polsce. "Oszczędzamy ponad 1000 zł miesięcznie"

Polacy narzekają na drożyznę. Tymczasem Czesi ruszyli na podbój naszych sklepów. Szczególnie atrakcyjne są dla nich ceny podstawowych artykułów spożywczych. - Mam pięcioosobową rodzinę na utrzymaniu. Codziennie im gotuję, robię przekąski do pracy i do szkoły. Przy obecnych cenach w Czechach nie mam wyjścia. Wsiadam w samochód i jadę do Polski na zakupy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Helena, Czeszka z Nowego Jiczyna.

Czesi masowo robią zakupy w Polsce
Czesi masowo robią zakupy w Polsce
Źródło zdjęć: © archiwum prywatne
Sara Przepióra

07.11.2022 | aktual.: 04.01.2023 07:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku.

- Parkują przed supermarketem. Zajmują niemal wszystkie miejsca postojowe. W oczy rzucają się tylko czeskie rejestracje. W sklepie rozpychają się wypełnionym po brzegi wózkiem. Co jest w środku? Głównie mięso, wędliny, sery, mąka, masło i cukier. Czasem pieczywo. Biorą wszystko, jak leci - mówi Krystyna, mieszkanka Cieszyna. To miejscowość położona na granicy z Czeską Republiką. Dla wielu Czechów jest naturalnym kierunkiem codziennych zakupów. Z relacji Cieszyniaków wynika, że ich sąsiedzi z zagranicy stanowią większość klientów w miejscowych sklepach.

Czechów wabią do polskich marketów głównie niskie ceny. Szukają promocji, ale też korzystają na słabym kursie złotówki i obniżonej stawce VAT. Znany ekonomista, Lukasz Kovada, wyliczył, że po jednej wyprawie do polskich sklepów w kieszeniach Czechów zostaje średnio 150 zł. Po kilku takich okazyjnych zakupach ulga dla domowego budżetu jest już bardzo odczuwalna.

"W Polsce oszczędzamy ponad 1000 zł"

O zakupach w Polsce rozmawiamy z Danielem - mieszkańcem Czeskiego Cieszyna. Jego rodzina zaopatruje się w zagranicznych sklepach od lat. Jeszcze do niedawna nie każdy Czech był do tego przekonany. - Niektórzy odkryli korzyści z zakupów w Polsce dopiero teraz. Zawsze myśleli, że w Polsce sprzedawane są produkty znacznie gorszej jakości. Moim zdaniem sieciówka to sieciówka. Różni się tylko cena - wyjaśnia.

Przez niemal dwa lata mieszkańcy Czeskiego Cieszyna byli odcięci od możliwości odwiedzenia polskich sklepów. W trakcie pandemii granica pozostawała zamknięta. Przy każdym wjeździe i wyjeździe należało okazać negatywny test na obecność koronawirusa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Trudności z przejazdem przez granicę ostudziły zapędy Czechów. Do robienia zakupów w Polsce wrócili po otwarciu granic. W Czechach, tak jak w Polsce, doskwiera nam rosnąca inflacja. Nie mamy też takiego wyboru w sklepach jak Polacy. Dlatego korzystamy z tego, co oferują wasze markety - tłumaczy Daniel. - Robiąc zakupy w Polsce, oszczędzamy ponad 1000 zł - wylicza.

Do podobnych wniosków doszedł Viktor. Do Cieszyna przyjeżdża z Brna. Podróż zajmuje mu dwie i pół godziny. Nie jest to jednak czas stracony. Ze sklepu wychodzi zawsze z pełnym koszykiem, załadowanym ulubionym jedzeniem w nieporównywalnie niższej cenie. - Za samo masło płacę 30 proc. mniej niż w swoim mieście. Kupuję wiele rzeczy na promocji, zwłaszcza paczkowane mięso i serki wiejskie. Są tam tańsze o połowę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zanim przyjedzie do Polski, dokładnie sprawdza, co w tym tygodniu jest w specjalnej ofercie. Korzysta z wirtualnych gazetek poszczególnych supermarketów i facebookowych grup, które zrzeszają tysiące Czechów polujących na cenowe okazje. - Dołącza do nich coraz więcej osób. Na jednej z nich jest już prawie 120 tys. użytkowników. Wymieniamy się doświadczeniami, sposobami na jeszcze większe oszczędności i najlepszymi promocjami - dodaje.

Najszybciej wyprzedają się produkty z zerowym VAT-em
Najszybciej wyprzedają się produkty z zerowym VAT-em© archiwum prywatne

Patrzcie, co znalazłam w polskim sklepie!

Za namową Viktora przeglądam czeskie grupy poświęcone zakupom w Polsce. W jednej z nich moją uwagę przykuwa jedno pytanie: "Ile oszczędzacie na jedzeniu, kupując w polskich sklepach?". Pod postem w mig zaroiło się od komentarzy. Swoimi wyliczeniami podzieliło się 400 osób.

Udaje mi się porozmawiać z Heleną, matką trójki dzieci. - Mam pięcioosobową rodzinę na utrzymaniu. Codziennie im gotuję, robię przekąski do pracy i do szkoły. Przy obecnych cenach w Czechach nie mam wyjścia. Wsiadam w samochód i jadę do Polski na zakupy. Oszczędzam około 10 tys. koron miesięcznie. To niemal wartość płacy minimalnej - wyjaśnia.

Helena mówi, że w Czechach nie brakuje polskich produktów. Są jednak gorszej jakości. To, co kupuje w Polsce, bardzo jej smakuje.

- Byłam bardzo zaskoczona tym odkryciem. Dotychczas polskie jedzenie kojarzyło mi się z czymś niesmacznym. Okazało się, że smakuje doskonale, szczególnie słodycze. Kupuję je praktycznie za bezcen. Ostatnio dorwałam pakowane rogaliki z orzechowym nadzieniem. Przyjechałam do domu i w drzwiach krzyknęłam: Patrzcie, co znalazłam w polskim sklepie! - relacjonuje rozbawiona.

Zainteresowanie Czechów polskimi towarami nie ogranicza się wyłącznie do produktów spożywczych. Wśród najchętniej kupowanych rzeczy wymienia się wyroby tytoniowe, meble, ubrania, artykuły kosmetyczne, obuwie, gaz i benzynę. - W Nowym Jiczynie, z którego pochodzę, organizowane są weekendowe wypady do Polski, których celem są zakupy. Miejsca w pociągach i autobusach wyprzedają się błyskawicznie - tłumaczy Helena.

Towar na wagę złota

Danuta czeka w kolejce do dystrybutora. Przed nią stoi pięć samochodów. Wszystkie na czeskich rejestracjach. Obiecuje sobie, że to ostatni raz, kiedy odwiedza stację benzynową przed pracą. Rzeczywiście więcej się tam nie pojawiła. - Podnieśli cenę paliwa z dnia na dzień o złotówkę na litrze. To była jedyna stacja benzynowa blisko mojego domu, w Kaczycach. Teraz jestem zmuszona dojeżdżać do Cieszyna - wyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.

Właściciel stacji nie miał wyboru. Paliwo schodziło na pniu, a klientów z zagranicy było coraz więcej. - Podyktował ceny pod czeskie standardy i wprowadził płatność koronami. Ograniczył tym samym możliwość tankowania lokalnym mieszkańcom. Kolejki jak były, tak są dalej. Dla Czechów to wciąż ogromna oszczędność - dodaje Danuta. Niedawno była świadkiem kuriozalnej sytuacji z udziałem kierowców z Czech.

- Zanim odpuściłam wizyty na stacji, zauważyłam, jak Czesi litrami wykupują benzynę. Jeden z nich zatankował pełny bak. Później wyciągnął z samochodu trzy spore kanistry. Je również napełnił benzyną - wspomina.

Viktor mówi mi, że jedno tankowanie w Polsce to dla niego oszczędność niemal 80 zł. Miejsca, w których najbardziej opłaca się kupno paliwa, wyszukuje w internecie. Na facebookowych grupach dowiedział się, jak uzyskać karty lojalnościowe oferujące dodatkowe zniżki. - Szkoda z tego nie skorzystać. Polacy pewnie też by tak robili na naszym miejscu - komentuje.

Frustracja Polaków narasta

Widok zakupowego szału Czechów obudziła w Polakach wspomnienia sprzed lat. Dawniej to czeskie sklepy zmagały się z napływem klientów z Polski. - 20 lat temu mieszkańcy Cieszyna wybierali się tłumnie na zakupy do Czech. Tańsze było jedzenie, alkohol i ubrania. Przywoziliśmy ze sobą zwłaszcza buty. Pamiętam też, jak nas wtedy traktowano - wspomina Krystyna.

- Pracownice sklepów wyciągały Polakom z koszyków produkty, których nie chciały sprzedać i mówiły: To neni pro vás (tłum. z j. czeskiego - to nie dla was). Teraz sytuacja się odwróciła - dodaje.
Produkty w atrakcyjnych cenach szybko znikają ze sklepowych półek
Produkty w atrakcyjnych cenach szybko znikają ze sklepowych półek© archiwum prywatne

Danuta zauważa, że Czesi od lat wybierają Cieszyn jako kierunek cotygodniowych zakupów. Ich obecność jej nie dziwi. Mieszkańcy Zaolzia mówią jedną gwarą i mają podobną kulturę. Zawsze dobrze się rozumieli niezależnie od tego, czy pochodzili z Polski, czy Czech.

- Od jakiegoś czasu przyjeżdża coraz więcej osób spoza naszego regionu. Widać to przede wszystkim po ich zachowaniu. Wiele razy byłam świadkiem tego, jak krzyczą na polskie ekspedientki, wykłócają się o każdy grosz - komentuje. - Słychać tylko język czeski. W marketach jest naprawdę gęsto. Już od dwóch tygodni nie kupiłam kostki masła, bo półki są stale puste - dodaje Krystyna.

Polacy zamieszkujący przygraniczne miejscowości odczuwają coraz większą frustrację. Narzekają na tłumy w sklepach, niekończące się kolejki do kas oraz puste półki. Brakuje głównie podstawowych produktów oraz tych, które są aktualnie na przecenie. Bulwersujące poczynania rodaków zauważają sami Czesi.

- Jest mi wstyd, gdy widzę, jak niektórzy zachowują się w polskich sklepach. Rozmawiają z kasjerkami z wyższością, o wszystko mają pretensje. Nie wysilają się na wypowiedzenie chociaż jednego słowa po polsku. Tego nie można usprawiedliwiać - mówi Helena.

Czesi wyjeżdżają ze sklepów z wypełnionymi po brzegi koszykami
Czesi wyjeżdżają ze sklepów z wypełnionymi po brzegi koszykami© archiwum prywatne

Sara Przepióra, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
sklepzakupyinflacja
Komentarze (1799)