To już nagminne. Każda kobieta powinna znać metodę 5D

To już nagminne. Każda kobieta powinna znać metodę 5D

Molestowanie w miejscach publicznych - wiele kobiet tego doświadcza
Molestowanie w miejscach publicznych - wiele kobiet tego doświadcza
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
09.12.2022 15:22, aktualizacja: 09.12.2022 19:26

Gapienie się, wpatrywanie w kogoś, obserwowanie, lustrowanie wzrokiem, puszczanie oka, wysyłanie pocałunków, oblizywanie ust na czyjś widok, wydawanie głosów, cmokanie, jęczenie, gwizdanie – to różne formy molestowania w przestrzeni publicznej, które dotknęły 84 proc. kobiet – wynika z badań przeprowadzonych przez IPSOS.

Katarzyna Trębacka, Wirtualna Polska: Badania przeprowadzone na zlecenie firmy L’Oreal przez IPSOS mówią, że 84 proc. kobiet doświadczyło molestowania w przestrzeni publicznej. Jak ono się manifestuje?

Aga Sugier, psycholożka: Kluczową cechą definiującą molestowanie uliczne jest fakt, że jest ono niechciane i niepożądane. Przykłady takich zachowań możemy podzielić na trzy grupy: werbalne, niewerbalne i fizyczne. Werbalne to są wszystkie żarty i insynuacje na tematy seksualne, osobiste pytania, np. o życie erotyczne, komentarze dotyczące ciała czy ubioru.

Czy jeśli kolega z pracy mówi kobiecie: "Pięknie dzisiaj wyglądasz" lub "O, bardzo seksowna sukienka!", to jest to już molestowanie czy nie?

Jeżeli mężczyzna mówi kobiecie, że pięknie wygląda, a ona na to odpowiada, to możemy mieć przekonanie, że to raczej początek flirtu, a nie zachowanie, które jej nie odpowiada. Decydująca jest tutaj odpowiedź na komplement, który nie jest ani niechciany, ani niepożądany. Ale jeśli mężczyzna wygłosi do kobiety ten sam komunikat, a ona nie wyraża zainteresowania, odwraca się, nie odpowiada, a on mimo to kontynuuje i mówi jej, że jest seksowna, to mamy do czynienia z przekraczaniem granic. Różnica polega na tym, że flirtuje się z kimś, a molestuje kogoś.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielu mężczyzn skarży się obecnie, że kobietom już nic nie można powiedzieć, żadnych miłych słów bez narażania się na podejrzenia o próby molestowania. Gdzie pani zdaniem przebiega granica między jednym a drugim?

W uważności na inną osobę. Bardzo istotne są tutaj też nasze intencje. Jeżeli mówiąc komplement, chcemy komuś sprawić przyjemność, wyrażamy, że naszym zdaniem ładnie wygląda, a na dodatek jest to osoba, którą znamy, to te dobre intencje są czytelne. Komplementowana osoba nie odbierze raczej takich słów jako niechcianych czy niepożądanych. Jeśli to samo zdanie pada wieczorem na przystanku autobusowym, kiedy kobieta jest sama i zostaje zaczepiona przez nieznaną osobę, to może to odebrać jako coś, co przekracza jej granice. Tu intencje wydają się być inne.

Wróćmy do przykładów molestowania. Po werbalnych następne w kolejności są niewerbalne.

Tak, tutaj zaliczymy gapienie się, wpatrywanie w kogoś, obserwowanie, lustrowanie wzrokiem, puszczanie oka, wysyłanie pocałunków, oblizywanie ust na czyjś widok, oglądanie np. w pociągu pisma pornograficznego w taki sposób, żeby druga osoba to widziała, wydawanie głosów, cmokanie, jęczenie, gwizdanie. Gdy dochodzi do sytuacji, w której kilku mężczyzn gwiżdże na widok przechodzącej kobiety, to mamy do czynienia z molestowaniem w przestrzeni publicznej.

Kolejną grupę stanowią przykłady molestowania fizycznego. Tu zaliczymy stawanie zbyt blisko drugiej osoby, ocieranie się o nią, blokowanie wyjścia lub przejścia, śledzenie, obejmowanie, głaskanie, całowanie. Ale także muskanie ręki, łapanie za jakąkolwiek część ciała. To są te sytuacje, gdy kobieta jedzie autobusem i trzyma się poręczy, a osoba molestująca wodzi za jej ręką swoją dłonią, po to, żeby ją dotykać. Za każdym razem są to zachowania, których ktoś sobie nie życzy, a mimo to doświadcza przekroczenia jej granic.

Czy molestowanie w przestrzeni publicznej dotyka też mężczyzn?

Najczęściej narażone na molestowanie są kobiety. Ale także mężczyźni mogą doświadczać tego rodzaju przemocy, choć badań na ten temat nie ma, więc nie wiemy, jaki to jest odsetek. Ale warto pamiętać – o tym mówimy też na prowadzonych w ramach akcji Stand Up szkoleniach – można być celem molestowania za bycie osobą homoseksualną czy kobietą niezależnie od tego, czy tak naprawdę jest się osobą homoseksualną lub kobietą. To oznacza, że molestowaniu są poddawane zarówno kobiety, jak i mężczyźni, osoby heteroseksualne, jak i homoseksualne. Nie zależy to ani od płci, ani orientacji. Pamiętajmy też tutaj o młodzieży, o osobach należących do mniejszości etnicznych, osobach LGBT+. Wszystkie te grupy są narażone na molestowanie w przestrzeni publicznej.

Jak reagować, gdy jest się świadkiem takiej sytuacji na ulicy, na koncercie czy w sklepie?

Na użytek radzenia sobie z molestowaniem w przestrzeni publicznej powstała metoda 5D, czyli pięć sposobów na to, jak skutecznie zareagować, by molestowanie przerwać. Można ją zastosować zarówno wtedy, gdy jesteśmy świadkami tego rodzaju zachowania, jak i wtedy, gdy go doświadczamy. Cztery pierwsze metody mają charakter pośredni, jedna jest bezpośrednia.

Na szkoleniach podkreślamy, że przy reagowaniu na molestowanie czy jakąkolwiek przemoc w przestrzeni publicznej warto zadbać przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo i nie doprowadzić do eskalacji. To ważne, żeby nie wyzywać, nie obrażać, nie ośmieszać osoby molestującej.

Co zatem można zrobić, gdy jesteśmy świadkami sytuacji, w której mężczyzna ociera się o kobietę w autobusie?

Pierwsze D to dekoncentracja, czyli zakłócenie sytuacji molestowania. Na szkoleniu omawiamy przypadek, kiedy właśnie kobieta jedzie autobusem, trzyma się poręczy i mężczyzna fizycznie przekracza jej granice, dotyka jej ręki. Ta kobieta próbuje uniknąć kontaktu fizycznego, przesuwając rękę w dół i do góry po poręczy, ale osoba stosująca molestowanie w przestrzeni publicznej nic sobie z tego nie robi. Świadkinią tej sytuacji jest starsza pani, która podchodzi do molestowanej kobiety, upuszcza gazetę, książkę, cokolwiek, podnosi ten przedmiot, staje przodem do niej, a tyłem do osoby, która dopuszczała się molestowania. Dochodzi do porozumienia wzrokowego, że ta sytuacja została przerwana. Proszę zwrócić uwagę, że obie te kobiety w ogóle nie zajmują się sprawcą przemocy, nie wchodzą z nim w jakąkolwiek interakcję.

Innym sposobem na dekoncentrację może być podejście do molestowanej osoby i zapytanie jej: "Cześć, czy my przypadkiem nie chodziłyśmy razem do szkoły?" albo "Czy jak wysiądę na tym przystanku, to dojdę tu i tu…?" albo "Która jest godzina?" Cokolwiek, co pozwoli przerwać molestowanie.

Kolejne D to dołączenie innych. Na czym polega?

Tutaj ważne jest poszukanie kogoś, kto pomoże nam zareagować. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy mamą, jedziemy z małym dzieckiem komunikacją miejską, widzimy molestowaną kobietę. Dbając o bezpieczeństwo swoje i dziecka, mówimy do kogoś siedzącego po prawej lub lewej stronie: "Przepraszam, czy pan lub pani widzicie, co tam się dzieje, czy moglibyście zareagować?" Albo podchodzimy do kierowcy autobusu i mówimy: "Czy może pan coś zrobić. Ta pani potrzebuje pomocy". Albo inna sytuacja: jesteśmy w barze, jest późno wieczorem, widzimy, że mężczyzna zaczepia kobietę, podchodzimy do barmana i mówimy: "Czy mógłby pan pomóc tej pani?" Chodzi o budowanie sieci wsparcia, dołączanie innych do sytuacji, w której jesteśmy świadkami molestowania. To zazwyczaj działa na sprawcę w ten sposób, że rezygnuje, bo w grupie osób jest siła.

Kolejna metoda to dokumentowanie…

Tak, polega ona na zbieraniu materiałów i udokumentowaniu tego, co widzimy. Nie chodzi absolutnie o nagrywanie filmiku, żeby go następnie wrzucić do internetu. O tym, co zrobić z tym materiałem, decyduje wyłącznie osoba, której to nagranie dotyczy. Tak nakazuje prawo. Tutaj najważniejsze jest, żeby zebrać ważne szczegóły, takie jak numer autobusu, jak osoba była ubrana, która to była godzina, jaką ulicą autobus przejeżdżał, na którym skrzyżowaniu doszło do zdarzenia. To pozwala osobie wykorzystać zebrane materiały, gdy zdecyduje się zgłosić molestowanie np. organom ścigania. Przed dokumentowaniem warto jest dołączyć innych, co pozwala jednocześnie na dekoncentrację. To nie może być tak, że ktoś komuś robi krzywdę, a my stoimy i tylko to nagrywamy.

Często zdarza się, że ktoś, kto jest świadkiem molestowania, głośno mówi: "Zaraz wyjmę telefon". To bardzo dobra metoda, bo z jednej strony jest to zakłócenie, a z drugiej dokumentacja, co zwiększa prawdopodobieństwo, że osoba molestująca zaniecha dalszego działania.

Czwarta metoda to danie wsparcia.

Chodzi o to, żeby zapytać osobę doświadczającą molestowania, czy wszystko z nią w porządku, czy możemy jej jakoś pomóc, a może chce wyjść na zewnątrz, potrzebuje wody, chusteczki... A może ważne jest dla niej, żebyśmy przy niej pobyli albo pożyczyli jej telefon, żeby mogła zadzwonić do kogoś bliskiego. Chodzi tutaj o najprostsze ludzkie wsparcie, o bycie z tą osobą.

A ostatnia metoda, bezpośrednia. Proszę o niej opowiedzieć.

Tutaj mamy do czynienia z dojściem do głosu, czyli stanowczym zachowaniem, w którym wyrażamy brak zgody na molestowanie. Nie obrażamy, nie eskalujemy, ale podchodzimy do osoby molestującej i zdecydowanym głosem mówimy: "To, co pan lub pani robi, jest nie w porządku, nie ma na to zgody, proszę natychmiast przestać."

Warto pamiętać, że każdej z tych metod może użyć osoba, która molestowania doświadcza, nie tylko świadek.

A jak rozmawiać z dziećmi o tym problemie, bo akcja Stand Up i szkolenia są skierowane do osób pełnoletnich?

Uczmy nasze dzieci i naszych nastolatków podstawowych zasad bezpieczeństwa w różnych sytuacjach zagrożenia. Nie chodzi o to, żeby mówić im, że świat jest zły, ale od najmłodszych lat warto dzieci edukować, że nie rozmawiamy z obcym, że jak dostajemy jakąś propozycję, która nam nie pasuje, to odmawiamy. Ważne jest, żeby dziecko umiało powiedzieć "nie". Jeśli dzieci są uczone podstawowych zasad bezpieczeństwa, to w sytuacjach zagrożenia znacznie częściej udaje im się zareagować w taki sposób, który pozwala im się ochronić.

Badania pokazują, że dzieci, które umieją powiedzieć "nie" rodzicom, lepiej radzą sobie w sytuacji z obcym dorosłym. Pozwólmy im trenować mówienie "nie" na nas.

Już słyszę głosy sprzeciwu rodziców, którzy chcą przecież, żeby dzieci były posłuszne i grzeczne…

Kiedy prowadzę warsztaty dla rodziców, to opowiadam im o takiej scenie: siedzi rodzic, który mówi do swojego dziecka: "Chcę, żebyś kiedyś był odważny, asertywny, pewny siebie. Ale dzisiaj, teraz, gdy jesteś dzieckiem, chcę, żebyś był podporządkowany, uległy i grzeczny". A to jest przecież niemożliwe. Dlatego uczmy dzieci tego, że mogą odmówić. I szanujmy ich zdanie.

Co ważne, zagrożenie może się pojawić tam, gdzie zupełnie się go nie spodziewamy. Mam na myśli te wszystkie sytuacje, w których się słyszy: "Ale córka przeszła tylko klatkę dalej do koleżanki", "Ale to było tylko przez pobliski park". Niebezpieczne wydarzenia mogą mieć miejsce w każdej chwili. Chodzi o to, żeby dziecko miało w tej swojej małej walizce, którą rodzice pakują na życie, te narzędzia i umiejętności, które pozwalają mu się ochronić i głośno powiedzieć "nie chcę", "nie zgadzam się", "nie podoba mi się".

Jak to robić?

Ważne jest rozmawianie z dzieckiem. Warto pamiętać, że molestowanie w przestrzeni publicznej dotyczy seksualności, która nie jest oderwaną kategorią niedostępną dla dzieci. One są ciekawe naszego, ale też swojego ciała. Mówimy dzieciom, jak zbudowana jest ręka czy serce, ale jesteśmy pełni obaw, gdy musimy rozmawiać o tym, że mamy narządy płciowe i że one są nam potrzebne.

Mówmy dzieciom, że gdy robimy siusiu, to zamykamy drzwi, bo to jest nasza sfera intymna, i z tego powodu też na plaży nosimy kostiumy kąpielowe. Warto więc tłumaczyć im, że z tą sferą intymności mogą wiązać się pewne zagrożenia. Przedszkolaki są ciekawe swojego ciała, to jest związane z rozwojem poznawczym typowym dla tego wieku. Jeśli zatem dzieci pytają, to warto im odpowiadać, oczywiście w sposób adekwatny do wieku. Jednak zbywanie dzieci i nieudzielanie im odpowiedzi naraża jest zwyczajnie na to, że będą ich szukać gdzie indziej.

Co jeszcze?

Niezwykle ważne jest także niezawstydzanie dziecka. Nie mówmy "a fuj", gdy dziecko pyta o coś związanego z seksualnością. Jeśli nie wiemy, jak odpowiedzieć, edukujmy się, sięgajmy po różne wydawnictwa, których jest obecnie bardzo dużo. Zachęcam rodziców do korzystania z tych książek, które są przeznaczone dla dzieci na różnym etapie rozwoju. Nikt nas nie nauczył, jak rozmawiać z dziećmi o seksualności. Dlatego zachęcam rodziców do edukowania się. Na każdym etapie życia warto po nie sięgać.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (514)
Zobacz także