Zdradziła męża, choć bardzo go kochała. "To uratowało moje małżeństwo"
O godz. 7 rano Katarzyna piła kawę i nie czuła nic. Żadnych wyrzutów sumienia, lęku i wstydu. Czuła za to, że jeśli jej mąż nie weźmie na poważnie rozmowy, którą zaplanowała, to odejdzie. Bo z innym było fantastycznie. I po tym już wiedziała, że potrzebuje tego na stałe – bardzo chciałaby z mężem.
09.12.2022 | aktual.: 09.12.2022 21:39
Są takie dni. Takie mocno drążące – jak teraz, w grudniu. Mniejsza ilość światła, sprzeciwianie się organizmowi, gdy nie idzie się spać, kiedy zapada zmrok, ale też chłód i wichury. Według jednej z moich bohaterek, to właśnie to pchnęło ją do wyskoku z innym mężczyzną, który po piętnastu latach kiepskiego małżeństwa trafił jej się w momencie krytycznym. Katarzyna wiedziała, że sumienie ją zeżre. Ale potrzebowała w końcu wyładować frustrację, którą czuła od wielu lat.
Kasia
- Ta szarówka była tak bardzo nieznośna, do tego inflacja, wojna, wszystko, co najgorsze. Zaczęłam rozmyślać o stanie swojego życia, o tym, co będzie dalej, o małżeństwie. Myślę, że nie ja jedna. I zadając sobie po drodze wiele pytań, upewniłam się, że na pewno bardzo kocham męża, ale zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie byłam z nim spełniona seksualnie. Mój mąż był fatalnym kochankiem, poruszał się mechanicznie, nie łapał rytmu, nie wytrzymywał zbyt długo. Nigdy nie miałam orgazmów – opowiada 41-latka.
Katarzyna wiedziała, co musiała zrobić: porozmawiać z mężem. Ale według jej relacji, niewiele to wówczas dało. Chwilę było lepiej, jej partner się starał, a później znów jak zwykle. - Nie wiedziałam już wtedy, czy to on jest kiepski, czy ja jestem nadaktywna seksualnie, a może, że robię coś źle – mówi mi Katarzyna. Kobieta tłumaczy, że prosiła, by mąż poświęcał jej więcej uwagi, proponowała pozycje, w których jest jej lepiej, ale ostatecznie w związku z liczbą przegranych prób podejmowanych, by ich życie erotyczne rozpalić na nowo, 41-latka zupełnie straciła ochotę na seks z nim, a jej głowę zaczęły nachodzić myśli o kimś innym. Była ciągle spragniona, zwracała uwagę na każdy dotyk innego mężczyzny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdy zadzwoniła do niej koleżanka, z którą dawno się nie widziała, i zaproponowała wyjście do baru wieczorem, decyzję podjęła od razu po tym, gdy w głowie mignęło jej, jak jej mąż poprzedniego dnia – i każdego innego - grał na telefonie do późna. W rozmowie ze mną od razu się aktywizuje, gdy o tym mówi, bo to jeden z zapalników tamtych kłótni między nimi.
- Był w to tak zaangażowany, że nieraz gdy przechodziłam w bieliźnie, nie zwrócił na to nawet uwagi. Ja wiem, że to nie jest wyznacznik. Ale takie małe gesty, jak wyrażanie tego, że twoja własna żona ci się podoba, zwłaszcza w kontekście seksualnym, były dla mnie bardzo ważne od zawsze – tłumaczy.
"Poczułam do niego odrazę"
Po dwóch drinkach do Kasi i Magdy na parkiecie dołączył Michał. Wysoki brunet przedstawił się, spojrzał na Kasię długo i się uśmiechnął. Rozmawiali we trójkę około dwie godziny, gdy mąż wysłał Kasi zrzut ekranu swojego telefonu. Kolejny rekord w gierce.
- W tamtym momencie poczułam do niego odrazę, obrzydziło mi to go. Nie miało to nic wspólnego z iskrą, jaką poczułam tego wieczora z kimś innym – wyznaje.
To wtedy wylądowała z Michałem w toalecie baru. Wyszła z niej w podartych rajstopach. Wyrzuciła je do śmietnika na ulicy.
O godz. 7 rano Kasia piła kawę i nie czuła nic. Żadnych wyrzutów sumienia, lęku i wstydu. Czuła za to, że jeśli jej mąż nie weźmie na poważnie rozmowy, którą zaplanowała, to odejdzie. Bo z Michałem było fantastycznie. I po tym już wiedziała, że potrzebuje tego na stałe – bardzo chciała mieć to z mężem.
*Trzy miesiące później*
Kasia i Tomasz, jej mąż, gdy rozmawiamy, są już po terapii dla par. Kobieta zdradza mi, co wypróbowali, by na nowo poczuć między sobą seksualną więź: - Gadżety erotyczne to dziś nasza podstawa. Żałuję, że wcześniej tego nie wiedzieliśmy. Seksuolożka pomogła nam znaleźć wspólny balans, a ja zainspirowana energią, jaką miałam z Michałem, wiedziałam lepiej, czego potrzebuję. Aktualnie jest nam razem fantastycznie. Uczucie odżyło, a seks nigdy nie był tak dobry. Wystarczyło lepiej się nawzajem w tym seksie zrozumieć. Czy zdrada miała w tym swój udział? Nie wiem, ale wydaje mi się, że uratowała moje małżeństwo – mówi Kasia.
Znana terapeutka par Esther Perel twierdzi, że większość z nas będzie miała dwa albo trzy związki lub małżeństwa. Niektóre z nich będą… z tą samą osobą. Parom po ujawnionej zdradzie Perel zadaje pytanie: "wasze pierwsze małżeństwo jest skończone. Czy chcielibyście stworzyć razem drugie?".
Amelia
Amelia i Mateusz nie uprawiali seksu już od trzech lat. Pewnego dnia kobieta nie wytrzymała frustracji i niespełnionego pożądania.
- Jak to się stało? Nie wiem. Ale po tym, jak wybrałam się na masaż, który zakończył się moim nieziemskim orgazmem po boskim seksie, coś się we mnie otworzyło, przejęłam inicjatywę i wróciliśmy z Mateuszem do częstotliwości seksu jak sprzed siedmiu lat. To jest niewiarygodne – tłumaczy mi Amelia, 28-latka z Warszawy.
Marcin, który ją masował, to dobrze zbudowany "ideał", typ faceta, który czaruje spojrzeniem, jest przystojny i uprzejmy. Jego dotyk, wszak wypracowany przez lata masowania, był dla niej impulsem, by w trakcie zabiegu otworzyć oczy i spojrzeć na niego – jak mówi – głębiej.
- Zapytałam, czy jest singlem, chwilę tak na siebie popatrzyliśmy, a on zapytał, czy mam w tym pytaniu jakieś intencje i pochylił się nade mną. Wtedy go pocałowałam, a on zamiast sam korzystać, zajął się dalej moim ciałem. Później było już tylko lepiej – opowiada Amelia.
Następnego dnia 28-latka zainicjowała rozmowę z partnerem, w której podkreśliła, jakie są jej seksualne potrzeby. O potrzeby partnera również zapytała. Okazało się, że całkiem nieźle się dopasowują, tylko nie byli na tyle otwarci, by sobie o tym powiedzieć. Amelia nigdy nie powiedziała Mateuszowi, co spotkało ją w gabinecie masażu, a raczej – co zrobiła.
- Wyrzuty sumienia mam do dziś. Ale jeśli to było impulsem, byśmy na nowo odkryć się w seksie, to jestem w stanie z tym żyć – podsumowuje.
Zdrada nie zawsze wychodzi na dobre
Seksuolożka Anna Wenta w rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że zdrada nie zdarza się z niedzieli na poniedziałek. - Para zazwyczaj musi na nią trochę popracować. A oznacza to ni mniej, ni więcej absolutny brak komunikacji między partnerami. Tło zdrady może być różne. Czasami to są niezaspokojone potrzeby seksualne, ale często mogą mieć charakter społeczny czy emocjonalny. Wtedy jeden z partnerów ma deficyt, bo ten drugi np. nie chce podróżować, bawić się i spotykać z ludźmi albo nie okazuje czułości, ucieka od bliskości, albo nie spełnia oczekiwań seksualnych - wyjaśnia ekspertka.
Psycholożka Joanna Godecka zwraca zaś uwagę, że w wielu przypadkach zdrada oznacza niestety koniec związku: – Niewierność zawsze jest raniąca, jest wstrząsem, który może uświadomić jednemu z partnerów, co może stracić lub kogo stracił. Uważam, że są lepsze sposoby na poprawę relacji i jej uratowanie, niż uciekanie się do zdrady. Ona zawsze nadszarpuje zaufanie, które jest podstawą związku. W swojej wieloletniej praktyce psychologicznej jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która powiedziałaby, "świetnie, że żona/mąż mnie zdradził/-a, bo reaktywowaliśmy małżeństwo/związek". Nigdy się z tym nie spotkałam – podsumowuje psychoterapeutka.
Joanna Walczak – psycholożka, psychoterapeutka, seksuolożka. Pracuje z parami oraz prowadzi indywidualne procesy terapeutyczne. W mediach społecznościowych dzieli się wiedzą na instagramowym profilu @joannawalczak_.
Autorka: Aleksandra Hangel, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!