Toksyczna miłość doprowadziła do tragedii. Ze strachu Zofia Marcinkowska odkręciła kurek z gazem
Piękna, utalentowana, nadzieja polskiej kinematografii. Zofia Marcinkowska miała wszystko, aby osiągnąć wielki sukces i rozwinąć skrzydła w ukochanym zawodzie. Zginęła jednak tragicznie, targnęła się na swoje życie. Wszystko za sprawą toksycznej, chorej miłości.
23.07.2021 12:08
22 października 1940 roku w Wieliczce na świat przyszła Zofia Marcinkowska. Jej ojciec, Tomasz Piersch zginął w 1944 roku w Powstaniu Warszawskim. Matka dziewczynki, Janina zdecydowała się na kolejny związek. Wybranek kobiety, Włodzimierz Marcinkowski adoptował dziewczynkę i wychował, jak córkę.
W Krakowie Zofia rozpoczęła naukę w szkole teatralnej. Szybko rozpoznano w niej przyszłą gwiazdę. Już u progu kariery dostała angaż w filmie "Lunatycy". Niedługo jednak została relegowana ze szkoły za złamanie regulaminu. Nie poddała się jednak i edukację aktorską kontynuowała w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie, którą skończyła w 1962 roku.
"Nikt nie woła"
Zofia Markowska zwracała na siebie uwagę nietuzinkowym wyglądem i talentem. Kiedy zakończyła naukę w Warszawie, zaczęła pracę w Starym Teatrze w Krakowie. Sukces przyniósł jej udział w filmie Kazimierza Kutza "Nikt nie woła". Młoda Zofia Marcinkowska zrobiła piorunujące wrażenie na widzach. Ta rola była jednak ostatnim przystankiem w jej karierze. Mając 22 lata Zofia Marcinkowska, popełniła samobójstwo.
Zofia Marcinkowska – związki
Jeszcze w czasie studiów w Warszawie Zofia spotykała się z Bohdanem Łazuką. Po skończonej edukacji, skończyła się również ta miłość. Młoda aktorka zaś zakochała się bez pamięci w Zbigniewie Wójciku, koledze po fachu. Jak mawiała, był miłością jej życia. Artysta doskonale wiedział, jak wielkim uczuciem darzy go partnerka. Po kilku miesiącach znajomości zaczął być toksyczny wobec Marcinkowskiej.
Choć miał potencjał na dobrego aktora, dużo pił i spóźniał się na próby i spektakle, odreagowywał w domu niepowodzenia na partnerce. Znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Ta miała nadzieję, że ich los się odmieni. W chwilach trzeźwości potrafił ją oczarować i uwodzić.
Odkręciła gaz
8 lipca 1963 roku doszło do tragedii. Pijany Wójcik wszczął awanturę, a jego partnerce puściły nerwy. W obronie własnej odepchnęła napastnika, który niefortunnie uderzył głową w kant zlewozmywaka, tracąc przytomność.
Zofia Marcinkowska myślała, że zabiła swojego partnera. Pod wpływem silnych emocji spisała krótki pożegnalny list i podjęła decyzję o samobójstwie. Po śmierci kochanków okazało się, że Wójcik nie zmarł od uderzenia w głowę, a właśnie z powodu zatrucia gazem, podobnie jak Zofia Marcinkowska. Ta miłość miała tragiczny w skutkach finał.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl