Toksyczni rodzice

W ostatnich latach książka Susan Forward pt. „Toksyczni rodzice” zrobiła zawrotną karierę. Przeczytało ją mnóstwo ludzi, a termin toksyczni rodzice wszedł do potocznego języka.

Toksyczni rodzice
Źródło zdjęć: © Jupiterimages
SKOMENTUJ

W ostatnich latach książka Susan Forward pt. „Toksyczni rodzice” zrobiła zawrotną karierę. Przeczytało ją mnóstwo ludzi, a termin toksyczni rodzice wszedł do potocznego języka. Po początkowym zachłyśnięciu się euforią przyszła jednak refleksja, że sugestywnie i ze swadą napisana książka nie przedstawia jednak prawdy objawionej, a jej potęga polega głównie na tym, że spowodowała lawinę rodziców z poczuciem winy w gabinetach psychoterapeutycznych.

Ryszard Praszkier, psychoterapeuta i nauczyciel psychoterapii, mówi na ten temat m.in.: „... książka Forward oraz obiegowy już termin "toksyczni rodzice" sugerują, że ukryta niechęć czy wręcz nienawiść do dziecka, kamuflowana nadmierną kontrolą czy manipulacją, są zjawiskiem powszechnym. A przecież zdecydowana większość rodziców po prostu kocha swoje dzieci, bez żadnych ukrytych podtekstów.Mogą być zagubieni, zaniepokojeni, ale z miłości, a nie z jakichś makiawelicznych pobudek”.

Przemoc w rodzinie

Nie znaczy to, że nie ma patologicznych rodzin i że wszyscy rodzice prawidłowo traktują swoje dzieci. Istnieje przecież coś takiego jak przemoc w rodzinie i seksualne wykorzystywanie w niej dzieci, są rodzice alkoholicy i narkomani, ale są to skrajnie patologiczne przypadki i tylko w takich właśnie przypadkach możemy mieć pewność, że to rodzice doprowadzili swoje dzieci do poważnych zaburzeń zachowania. Natomiast w książce Forward do jednego worka wrzucone zostały takie sytuacje jak: rodzice narkomani i alkoholicy (czyli tacy, którzy w sensie dosłownym są TOKSYCZNI, bo zażywali toksyny), rodzice stosujący przemoc fizyczną i seksualną (tym przypadku określenie „toksyczni” wydaje się za słabe, należałoby raczej mówić : patologia i przestępstwo), niechęć do dziecka i odrzucanie go, ale także zwykłe zachowania rodziców, niejednokrotnie po prostu zaniepokojonych i bezradnych wobec problemów, jakie pojawiają się w procesie rozwoju i wychowania dziecka. To właśnie na te ostatnie żywo reagują czytający książkę
rodzice, którzy potem zgłaszają się do psychoterapeuty z poczuciem winy. Sama miałam niemało takich przypadków w mojej psychologicznej praktyce.

Skrzywdzili?

Wielu z nas ma czasami poczucie, że rodzice w jakiś sposób nas „skrzywdzili”. Ale potem, po okresie buntu, przychodzi poczucie harmonii z rodzicami. Jeśli jednak ktoś pielęgnuje w sobie pretensje do nich to będzie zachwycony książką Susan Forward. Jeżeli jednak potrafimy zrozumieć źródła troski i niepokoju naszych rodziców, odkryjemy ukryty skarb pozytywnego przekazu „na życie”.

Pewnych rzeczy nie wolno upraszczać, ponieważ przypadek każdego człowieka wymaga pogłębionej analizy, a nie gotowej tezy, z jaką podchodzi się a priori do jego problemu. Nie można lekceważyć różnorodności ludzkiej psychiki, kierując się jakąś ideologią. A książka Forward jest niestety pełna uproszczeń. Termin "toksyczni rodzice" jest równie zwodniczy, jak psychologia lat 60 i 70, czyli epoki prostych diagnoz i prostych recept, w których zawsze jakoś okazywało się, że to rodzice wszystkiemu są winni. Oczywiście – mówiło się – robili to nieświadomie, w dobrej wierze, ale jakże perfidnie i okrutnie. Według Forward – manipulując, kontrolując, niszcząc samodzielność i poczucie własnej wartości (Ryszard Praszkier).

Czy jednak książka Forward i termin „toksyczni rodzice” (nawet jeśli niefortunny) nie odegrał pewnej pozytywnej roli, m.in. poprzez skłanianie pewnej części rodziców do refleksji nad własnym postępowaniem w stosunku do dzieci? Czy wywołane tym „słuszne” poczucie winy nie mobilizuje? Krytyczne spojrzenie na siebie i na relacje z własnym dzieckiem może być twórcze. Jeżeli mamy poczucie, że zabrnęliśmy w ślepą uliczkę, że błądzimy, to możemy próbować coś z tym zrobić. Jednak może to też spowodować efekt lustra – przeglądasz się w nim i... doznajesz wstrząsu. A rodzice sparaliżowani poczuciem winy są gorszymi rodzicami niż ci, którzy go nie mają, ponieważ tracą pewność siebie i intuicję wychowawczą. Dziecko zaś czuje się dobrze tylko w jasnej i stabilnej sytuacji.

Co robić?

Co więc robić i jak uniknąć czyhających zewsząd na rodziców pułapek? Odpowiedź jest tak prosta, że aż porażająca swoją oczywistością - najważniejsza jest miłość. Jeżeli kochacie swoje dzieci i traktujecie je z prawdziwą miłością, to dana wam będzie także rodzicielska intuicja.

Wybrane dla Ciebie

Jej miłości były burzliwe. Pierwszy ślub wzięła na złość matce
Jej miłości były burzliwe. Pierwszy ślub wzięła na złość matce
Kiedy najlepiej myć głowę? Pora ma ogromne znaczenie
Kiedy najlepiej myć głowę? Pora ma ogromne znaczenie
Wskakuje na kolana? Oto co chce ci "powiedzieć" kot
Wskakuje na kolana? Oto co chce ci "powiedzieć" kot
Zamiast wypić, wlej do storczyka. Wystrzeli nowymi kwiatami
Zamiast wypić, wlej do storczyka. Wystrzeli nowymi kwiatami
Po kawie biegniesz do WC? Lekarz wyjaśnił, co to oznacza
Po kawie biegniesz do WC? Lekarz wyjaśnił, co to oznacza
"Nigdy nie siadam tyłem". Policjantka radzi Polakom
"Nigdy nie siadam tyłem". Policjantka radzi Polakom
Posadź w ogrodzie. Ślimaki nienawidzą tej rośliny
Posadź w ogrodzie. Ślimaki nienawidzą tej rośliny
Wrzuć dwie kulki do kopca. Żaden kret tego nie wytrzyma
Wrzuć dwie kulki do kopca. Żaden kret tego nie wytrzyma
To nie jest szczur. Działaj od razu, gdy zauważysz w ogrodzie
To nie jest szczur. Działaj od razu, gdy zauważysz w ogrodzie
Nie ma dzieci. Już wie, do kogo trafi jej majątek po śmierci
Nie ma dzieci. Już wie, do kogo trafi jej majątek po śmierci
Ma żonę starszą o 23 lata. Tak mówi o dużej różnicy wieku
Ma żonę starszą o 23 lata. Tak mówi o dużej różnicy wieku
Włożyła wiązane bikini. Sznureczki "zrobiły robotę"
Włożyła wiązane bikini. Sznureczki "zrobiły robotę"