Toksyczny seks. Te zachowania partnera w łóżku niszczą związek
Wymuszenia w sypialni, kupczenie seksem i jego odmawianie, ukrywanie prawdziwej tożsamości seksualnej to tylko niektóre zachowania, która mogą zrujnować relację seksualną. Jak się przed nimi uchronić, tłumaczy seksuolożka Anna Golan w rozmowie z Katarzyną Trębacką.
15.07.2022 | aktual.: 15.07.2022 15:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Seks w założeniu jest źródłem satysfakcji i zadowolenia w związku. Zdarza się jednak, że również ten związek rujnuje. Jakie zachowania uważa pani za najbardziej krzywdzące, toksyczne?
Mam wrażenie, że słowo "toksyczny" jest bardzo często używane w wielu różnych znaczeniach: mówimy o toksycznych związkach, toksycznych osobach, o toksycznym seksie... Spróbujmy zatem określić, co rozumiemy pod tym słowem, pamiętając, że zazwyczaj jest to pewnego rodzaju uproszczenie. Mówiąc o toksycznym seksie, mamy na myśli taki rodzaj relacji erotycznej, który przyczynia się do cierpienia emocjonalnego jednej lub obu stron. Dotyczy sytuacji, która trwa w czasie, więc ma charakter ciągły oraz która wiąże się z frustracją, bo na przykład wymusza na jednej ze stron rezygnację z siebie, swoich potrzeb czy przekonań.
Zatem jakie zachowania mogą być przyczyną takiego cierpienia, o którym pani mówiła jako o toksycznym?
Oczywiście takich zachowań może być mnóstwo, ale to nie chodzi o pojedyncze zachowania, tylko o pewną sytuację, która wytwarza się między partnerami, o pewną powtarzalność, o to, że jeden z partnerów robi coś, czemu drugi nie umie się przeciwstawić. Po obu stronach muszą wystąpić czynniki, które się przyczyniają do utrwalania tej niezdrowej sytuacji.
Zobacz także
Wyobraźmy sobie sytuację, w której mężczyzna proponuje partnerce seks w trójkącie. Ona się na to nie zgadza, ale on naciska, powtarza kolejny raz, że to jest jego wielkie marzenie. Co się musi zadziać w tej sytuacji, żebyśmy mogli o niej mówić, że jest toksyczna?
Trójkąt to bardzo dobry przykład, ponieważ jest to niezwykle popularna fantazja seksualna. Sytuacja, w której oboje partnerzy godzą się na to, żeby zaprosić trzecią osobę do seksu, jest w porządku. Oboje mają zgodę, chcą spróbować czegoś nowego, godzą się na różne konsekwencje. Kiedy to może zacząć robić się niezdrowe? Choćby wtedy, gdy partner, który ma tę fantazję, ma jednocześnie poczucie, że jego pragnienie jest ważniejsze niż to, jak się czuje jego partnerka. Jeśli ona mówi, że ona zna siebie, że dla niej tego typu doświadczenie byłoby źródłem cierpienia, że zdecydowanie chce funkcjonować w monogamicznym związku, że byłaby zazdrosna, że wyobrażenie tej sytuacji budzi w niej duży niepokój, a partner mimo to stawia na pierwszym miejscu swoją satysfakcję seksualną, to mamy właśnie do czynienia z sytuacją niezdrową.
Wiele zależy od tego, co ten partner zrobi, gdy ona odmówi seksu z osobą trzecią. Ale wyobraźmy sobie, że on uporczywie wraca do tego tematu i szantażuje ją emocjonalnie. Jeśli jego partnerka zaczyna tej presji ulegać, to może znaczyć, że na przykład ma niską samoocenę, czuje się od niego zależna lub bardzo zależy jej na tym, żeby być w tej relacji, że jest w stanie dużo poświęcić, żeby ten związek się nie rozpadł, łącznie z własnym poczuciem godności i naruszeniem granic. Jeśli zaczyna sobie racjonalizować tę sytuację, myśleć: "Co prawda mnie to nie kręci, ale pozwolę partnerowi na ten trójkąt, bo inaczej boję się, że odejdzie", to zaczyna oddzielać się od tego, co przeżywa. Żeby znieść tego typu seks, musi odgrywać jakąś rolę, nie być autentyczną w tej sytuacji seksualnej.
Więc mamy tutaj do czynienia z wymuszeniem, czyli sytuacją, w której jedna z osób realizuje swoje potrzeby seksualne kosztem drugiej. Wydaje mi się, że jeszcze bardziej rujnująco na związek wpływa zdrada?
Rzeczywiście zdrada jest czymś, co może zniszczyć zaufanie, intymność w parze, ale wiele też zależy od tego, w jaki sposób do niej dochodzi. Chyba najbardziej bolesna jest wtedy, gdy okazuje się, że jeden z partnerów prowadzi podwójne życie. Inaczej znosimy zdradę, kiedy w związku od wielu miesięcy trwa kryzys, oboje partnerzy mają świadomość wzajemnych zaniedbań, biorą odpowiedzialność za to, co się dzieje w związku i wtedy okazuje się, że jedno z nich zaliczyło skok w bok. A co innego, jeśli mamy poczucie, że wszystko jest w porządku, a partner lub partnerka, który nie mówi nam, że jest nieszczęśliwy czy czuje się zaniedbany, wchodzi w nową relację i prowadzi podwójne życie. Oczywiście to wszystko może być bardzo bolesne, ale jeśli zdecydujemy się mimo wszystko zostać w tym związku, to w mojej ocenie ta sytuacja niekoniecznie musi się stać toksyczna. Zwłaszcza jeśli para chce pracować nad związkiem, chce go naprawiać.
To kiedy w takim razie zdrada zatruwa relację i ma charakter toksyczny, nieskłaniający do naprawy?
O toksycznej sytuacji rozwijającej się w związku możemy mówić na przykład wtedy, gdy kobieta wie, że partner ją zdradza, ale boi się o to zapytać. Tak bardzo jej zależy na tym, żeby on z nią został, że nie umie skonfrontować się z jego niewiernością. Albo umawia się ze swoim partnerem, że przymyka oko na jego zdradę, on może mieć dwa razy w roku wakacje z kochanką, ale ma jej o tym nic nie mówić. Jednocześnie jego zachowania są dla niej bardzo raniące. Taka sytuacja powoduje, że ta kobieta znajduje się w zamrożeniu emocjonalnym, oszukuje też sama siebie. Toksyczność tej sytuacji polega na tym, że ona tkwi w związku, który ją krzywdzi. Co ważne, ta sytuacja - żebyśmy mogli nazwać ją toksyczną - musi trwać długo. W przypadku zdrady, po której oboje partnerzy dochodzą do wniosku, że w ich związku działo się coś złego i chcą dalej nad nim pracować, to mimo że ta sytuacja jest trudna i bolesna, to nie traktowałabym jej jako toksycznej. Oczywiście zakładając, że relacja pozamałżeńska została przerwana.
Co by pani włożyła jeszcze do tego worka z najbardziej toksycznymi zachowaniami związanymi z seksualnością człowieka w parze?
Mogą się tu znaleźć także różnego rodzaju perwersje i zatajona tożsamość seksualna. Mam na myśli taką sytuację, w której jedna osoba w związku nie jest szczera ze swoim partnerem lub partnerką i wchodząc z nią lub z nim w relację, nie mówi uczciwie o swoich preferencjach, o swoim prawdziwym seksualnym ja. Za to robi różne rzeczy w ukryciu. Znam przypadek, w którym partner filmował swoją partnerkę bez jej wiedzy, bo inaczej nie osiągał satysfakcji seksualnej. Część osób ukrywa swoje inklinacje związane z fetyszem albo np. potrzebą przebierania się w damskie ubrania w przypadku mężczyzn i szukania partnerów seksualnych, także mężczyzn, poza heteroseksualnym związkiem, w którym żyją. Można podejrzewać, że żona mężczyzny, który wymyka się z domu w damskim ubraniu lub realizuje swoje homoseksualne czy biseksualne potrzeby poza związkiem, w ogóle nie weszłaby w tę relację, gdyby wiedziała o preferencjach swojego przyszłego męża. Tymczasem była pozbawiona możliwości podjęcia takiej decyzji, bo nie znała prawdy o osobie, z która się związała. Tego typu mroczne sekrety mogą być czynnikiem uniemożliwiającym zbudowanie autentycznego bliskiego związku. Żeby mieć zdrową relację, musimy być gotowi na mówienie prawdy, nawet jeżeli mamy taką obawę, że wszystko stracimy.
Co jeszcze może wpływać na toksyczność w sytuacji erotycznej? Czy nasze wychowanie ma tu znaczenie?
Tak, myślę, że jeśli chodzi o niezdrowe relacje seksualne duże znaczenie mają nasze przekonania - to, w jaki sposób pozwalamy im dochodzić do głosu. Mam na myśli przekonania na temat seksu, które uniemożliwiają nam cieszenie się z bliskości, swobodne wyrażanie ekspresji, eksperymentowanie. Jednym z najbardziej krzywdzących przekonań jest takie, że kobieta nie powinna inicjować seksu, bo to oznacza, że jest rozwiązła. Kolejnym jest przeświadczenie, że dawanie przez kobietę seksu oralnego jest równoznaczne z tym, że nie zasługuje ona na szacunek, seks oralny jest poniżający. Tego typu myśli powodują nie tylko, że nasze życie seksualne jest poważnie ograniczone, ale że może wiązać się z naszym cierpieniem, wpływać na ocenę partnera i w efekcie rujnować tę sferę życia.
A unikanie seksu? Czy w takim zachowaniu jest dawka toksyczności?
Toksyczny może być także brak seksu. Zdarza się, że taka sytuacja jest wynikiem zahamowań jednej ze stron, a niekoniecznie dlatego, że chce ona manipulować. Oczywiście wszelkie manipulacje działają na niekorzyść seksu, bo on ma nas zbliżać, ma być frajdą i zabawą, więc jeżeli jest używany do osiągania czegoś, to jest formą manipulacji, staje się walutą. Czasami niesłusznie oskarża się partnerów, którzy mają mniejsze potrzeby seksualne, o manipulowanie albo nie bierze się pod uwagę tego, co oni mówią.
Jak zatem z tego wybrnąć?
W takich sytuacjach niezwykle ważna jest komunikacja. Ludzie są przecież bardzo różni i z jednej strony możemy mieć do czynienia z osobą, która powie partnerowi czy partnerce: "Jeśli chcesz seksu, to musisz mi to wprost komunikować, inaczej ja nie zauważę albo nie jest to dla mnie podniecające, gdy się czaisz. Chcę, żebyś wyrażał albo wyrażała swoje potrzeby wprost, prosto z mostu i wtedy to jest dla mnie jasna sytuacja". Tymczasem inne osoby powiedzą zupełnie na odwrót: "Jak wprost pytasz mnie o seks albo mi go proponujesz otwarcie, to dla mnie jest to nie do przyjęcia, czuję się zawstydzona i nie działa to na mnie podniecająco. Potrzebuję, żeby stworzyć nastrój, potrzebuję czułości i bliskiego kontaktu". A to oznacza ni mniej, ni więcej, że musimy znać naszego partnera lub partnerkę, a żeby ich poznać, musimy z tą osobą rozmawiać i dowiedzieć się, co jest dla niej ważne i brać pod uwagę to, co ta osoba mówi. Jeśli powtarzamy coś, czego ta osoba nie lubi i źle się z tym czuje, to trudno spodziewać się sukcesu. I jeśli na końcu nie dochodzi do zbliżenia, to najpewniej szwankuje właśnie komunikacja.
Drogie użytkowniczki, mamy dla Was otwartą rekrutację do testowania kosmetyków marki Ziaja. Jeśli macie ochotę dostać zestaw kosmetyków i sprawdzić jak działają, zgłoszenia zbierane są TUTAJ.