Trzykrotna wdowa rozkochała w sobie Władysława Jagiełłę. "Jakby piorun w niego strzelił"
Władysław Jagiełło najwyraźniej hołdował zasadzie "do trzech razy sztuka". Dopiero trzecie małżeństwo przyniosło mu miłość i (krótkotrwałe) szczęście.
Kiedy Otton z Pilczy zmarł, pozostawiając po sobie tylko jedną córkę – Elżbietę – 12- lub 14-letnia wówczas dziewczynka stała się prawdopodobnie najbogatszą panną na wydaniu w Królestwie Polskim. Mogłoby się wydawać, że stanowi idealną kandydatkę na żonę dla króla. Tyle tylko, że kiedy jej ojciec umierał, nie zawarto nawet jeszcze unii w Krewie. Jagiełło nie był królem, a sama Elżbieta już wkrótce miała stanąć na ślubnym kobiercu z pewnym rycerzem. Polskiego monarchę poznała dopiero wiele lat później, w 1417 roku – i była to miłość od pierwszego wejrzenia. "[Władysław Jagiełło] spotkał ją w Lubomli podczas podróży z Litwy i jakby piorun w niego strzelił" – komentuje prof. Jerzy Sperka.
Jagiełło ożenił się… z własną siostrą?
Wybranka władcy nie była pierwszej młodości. Jak na średniowieczne standardy, można by ją nazwać wręcz podstarzałą, bo liczyła już 45 lub 47 lat (dane odnośnie do jej roku urodzenia nie są spójne, historycy wskazują na 1370 lub 1372 rok). Na dodatek była trzykrotną (!) wdową i dochowała się pięciorga dzieci. A to nie wszystko. W świetle prawa kanonicznego była "duchową siostrą" Władysława.
Matka Elżbiety, Jadwiga Melsztyńska, w 1386 roku została chrzestną litewskiego księcia. Zapewne więc Jagiełło i jego przyszła wielka miłość poznali się znacznie wcześniej, niż oficjalnie się uznaje. Wszak król dość regularnie bywał gościem w dobrach należących do jego matki chrzestnej. Czy już wtedy wpadli sobie w oko? Niewykluczone. Z drugiej strony, obydwoje byli w tedy w związkach małżeńskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Ślub i wesele Anny Cylejskiej. Król uciekł sprzed ołtarza, to działo się na zamku, gdy wreszcie się opamiętał
Królowa o burzliwej przeszłości
Jakkolwiek by było, kwestię "duchowego pokrewieństwa" dało się jeszcze stosunkowo łatwo załatwić dyspensą papieską. Większość polskich możnych, kiedy w 1417 roku Jagiełło ogłosił, że zamierza poślubić Elżbietę, nie mogła natomiast pogodzić się z jej przeszłością. A ta – trzeba przyznać – była burzliwa.
Najpierw młodziutką Elżbietę i jej matkę porwał pochodzący ze Śląska raubritter (rycerz-rozbójnik) Wiseł Czambor z Kazanowa. Zniewolił dziewczynę i w 1389 roku ją… poślubił. Ówczesne prawo pozwalało bowiem na zawarcie małżeństwa w wyniku porwania (tzw. "raptus puellae" – uprowadzenia dziewicy). Jagiełło wysłał na ratunek Elżbiecie rycerza z północnych Moraw, Jana z Jičina. Udało mu się ją odbić – po niespełna dwóch latach.
Profesor Jerzy Sperka relacjonuje: "Małżeństwo z Czamborem zostało unieważnione, a wybawca Elżbiety Jan z Jičina został jej drugim mężem. Później zresztą zabił Wisła, i to w dramatycznych okolicznościach. Wiseł korzystał w Krakowie z łaźni i gdy z niej wyszedł, czekało na niego 12 kuszników, którzy go po prostu rozstrzelali, zresztą za zgodą króla.".
Po śmierci Jana w 1395 roku Elżbieta trafiła pod skrzydła wuja, Spytka z Melsztyna, który czym prędzej wydał ją za mąż po raz trzeci – za Wincentego z Granowa. To jemu Elżbieta urodziła całą gromadkę dzieci: Jadwigę, Ottona, Elżbietę, Jana i Ofkę. Ale Wincety również zmarł – otruty w Toruniu przez Krzyżaków w 1410 roku. Tym samym Elżbieta po trzeci została wdową.
W tym czasie Jagiełło trwał w nieszczególnie udanym małżeństwie z Anną Cylejską, z którą wprawdzie doczekał się córki Jadwigi, ale podejrzewał ją o liczne zdrady. (Zresztą podobne oskarżenia wysuwał wobec wszystkich swoich żon – poza Elżbietą. O "skoki w bok" podejrzewał również Jadwigę Andegaweńską oraz następczynię Granowskiej, Sonkę Holszańską). Nieszczególnie przeżył śmierć Cylejki w marcu 1416 roku. A już rok później był zdecydowany, by ponownie stanąć na ślubnym kobiercu, ignorując przy tym interes dynastyczny.
Jak podaje prof. Sperka: "Jagiełło wezwał do Sanoka swoich doradców i zapytał ich, czy zaakceptują to małżeństwo. A gdy nie za bardzo chcieli, stwierdził, że i tak się ożeni, co uczynił 2 maja 1417 r. Ślubu udzielił mu arcybiskup lwowski Jan z Rzeszowa. Oponenci nie dawali za wygraną, ale król był zdeterminowany. Na zjeździe w Nowym Korczynie zagroził, że jak im się nie podoba, to zrezygnuje z tronu, wyjedzie na Litwę, gdzie będzie panował z żoną, a w Krakowie zostawi córkę Jadwigę, której mogą znaleźć męża. Po tym incydencie część doradców zgodziła się na ślub.".
"Świnia", która "oszukała lwa"
Polska szlachta na wieść o ślubie Jagiełły z Elżbietą podniosła lament. Niewybrednie krytykowano wybrankę monarchy. Podkanclerzy królewski Stanisław Ciołek wysmarowywał na Granowską paszkwile, w których nazywał ją "świnią wyczerpaną wieloma połogami", która "oszukała lwa". Nie odwiodły one Władysława od decyzji o małżeństwie. Za to Ciołek wyleciał z kancelarii…
Jan Długosz wprost pisał, że: "król polski Władysław w przedziwny sposób pałał miłością", a kiedy po spotkaniu w Lubomli Elżbieta odjeżdżała "obdarował ją futrami i znacznymi darami, tak że ta wielka szczodrość wzbudziła podejrzenia u wielu". Nad tym związkiem – według kronikarza – miał ubolewać także brat stryjeczny Jagiełły, wielki książę litewski Witold, który "z głębokim bólem twierdził, że przynosi ona [Elżbieta] hańbę nie tylko królowi, ale i jemu, ich domowi i księstwu".
Ofiara miłosnych czarów?
Ba, niektórzy snuli przypuszczenia, jakoby Granowska usidliła władcę czarami. Plotkowano, że Jagiełło został "trunkiem przyprawionej miłości napojony i czarowniczem rzemiosłem zmamiony (…) opętał się był" – jak donosił kronikarz Marcin Kromer. Polskim panom trudno było pojąć, że król mógł się po prostu zakochać. Tymczasem Karolina Stojek-Sawicka pisze:
"Ujmowało go w Granowskiej to, że była miła, pogodna, potrafiła być zalotna i musiała też być urodziwa jak na swój wiek. Ponoć była najbardziej kobiecą – obok Radziwiłłowny – królową na polskim tronie. Kronikarz Marcin Bielski, uczestnicząc w przenoszeniu doczesnych szczątków królowej z kaplicy Mansjonarskiej w katedrze wawelskiej, zauważył, że po kościach można rozpoznać, że białogłowa musiała być subtelna i cudna. I pewnie tak było, bo tylko w takiej kobiecie mógł czuły na kobiece wdzięki król zakochać się z wzajemnością.".
Owacja na pogrzebie
Chociaż Jagiełło wiedział, że szanse na to, iż Elżbieta da mu syna, są mizerne, przy trzecim małżeństwie postanowił pójść za głosem serca. I wszystko wskazuje na to, że lata, które spędził u boku Granowskiej były dla niego bardzo szczęśliwe – choć nieliczne. Elżbieta była królową polski zaledwie przez trzy lata. Zmarła 12 maja 1420 roku skrajnie wyniszczona z powodu gruźlicy (chorowała zresztą już w momencie ślubu z Władysławem).
Długosz zanotował: "Ta nowina [o śmierci Elżbiety] napełniła głęboką radością dwór królewski i całe Królestwo Polskie, ponieważ wszyscy razem cieszyli się, że hańba ich i króla została zmazana i w czasie pogrzebu urządzono większą owację niż w czasie koronacji.".
Jagiełło, który dotąd niemal nie rozstawał się z żoną, był zapewne niepocieszony. Nie mógł jednak długo oddawać się rozpaczy – wszak wciąż nie miał męskiego dziedzica. Już półtora roku później po raz czwarty stanął więc przed ołtarzem – z młodziutką Sonką Holszańską, która wreszcie miała mu dać upragnionych synów.
Bibliografia:
- Mirosław Maciorowski, Beata Maciejewska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Agora 2018
- Karolina Stojek-Sawicka, Plagi królewskie, Bellona 2018
- Kamil Janicki, Damy Władysława Jagiełły, Wydawnictwo Literackie 202
- Jan Długosz, Roczniki, czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 11, PWN 2009.