„Tylko” 19 proc. Polek doświadcza przemocy, więc konwencja jest niepotrzebna?
„Tylko” 19 proc. Polek doświadcza przemocy, więc konwencja jest niepotrzebna. Taki wniosek płynie z wypowiedzi polityków i publicystów krytykujących konwencję. Na poparcie swoich teorii przytaczają badania sprzed ponad roku. Problem w tym, że skupiając się na liczbach, nie doszli do zawartych na końcu wniosków i zaleceń.
15.12.2016 | aktual.: 15.12.2016 16:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
„Polska jest państwem, w którym dochodzi do najmniejszej liczby aktów przemocy wobec kobiet”, pisze na Twitterze publicysta TVP Info, Samuel Pereira, powołując się na dane zamieszczone we francuskim dzienniku „Liberation”.
Tego samego argumentu użył w środę europoseł PiS Ryszard Legutko podczas debaty w Parlamencie Europejskim. Była to odpowiedź na wystąpienie Malin Bjoerk, która wyraziła zaniepokojenie doniesieniami o wycofaniu się Polski z tzw. konwencji antyprzemocowej.
Badania, na które powołują się obaj panowie, wykonała w 2015 roku Agencja Praw Podstawowych UE (FRA), żeby zbadać skalę przemocy wobec obywatelek poszczególnych krajów Unii Europejskiej. Wynika z nich, że na 28 państw członkowskich, w Polsce dochodzi do zjawiska przemocy wobec kobiet najrzadziej. Na podstawie wywiadów przeprowadzonych z 42 tys. kobiet w Europie wywnioskowano, że przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza "jedynie" 19 proc. Polek, podczas gdy to samo zjawisko dotyka niemal połowę mieszkanek krajów Skandynawskich. W niechlubnej czołówce kobiet najczęściej doświadczających przemocy znalazły się również Brytyjki i Niemki. Czy to oznacza, że w Polsce problem jest marginalny?
- Szkoda, że nie widzi pani teraz zdziwienia na mojej twarzy - mówi Anna Zaręba-Sumicka z Centrum Praw Kobiet, gdy w trakcie rozmowy telefonicznej przedstawiam jej powyższe dane. - To zupełnie nie pokrywa się z moim doświadczeniem.
Zaręba-Sumicka wyjaśnia, że trudno jest ustosunkować się do badań, które nie podają metodyki.
- Nie wiemy, w jaki sposób były zbierane te wywiady i kim były osoby grupy reprezentatywnej - mówi dyrektorka CPK. – Proszę też zwrócić uwagę, że najczęściej o przemocy mówią Skandynawki, gdzie świadomość związana z tym zagadnieniem jest bardzo duża, dużo większa niż u nas. Zwłaszcza kwestie związane z przemocą seksualną są u nas tabu, a Polki często w ogóle nie wiedzą, czym jest np. gwałt małżeński.
Tylko w jej oddziale rocznie zakłada się około 1000 kart kobietom doznających różnych form przemocy. Z polskich badań prof. Beaty Gruszczyńskiej z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona Polek. 10 proc. zostaje ofiarami gwałtu lub usiłowania gwałtu. Każdego roku ginie w Polsce około 150 kobiet, które są ofiarami przemocy domowej. To trzy kobiety tygodniowo. Raport Gruszczyńskiej podaje, że przemoc dotyka 35 proc. dorosłych Polek.
Mając na uwadze te liczby, trudno cieszyć się z wyników badania FRA, nawet jeśli Polska plasuje się w nich w czołówce „najbezpieczniejszych” krajów. Jeszcze bardziej dziwi kontekst, w którym wyniki były wykorzystywane przez prawicowe media i politków.
„Warto zauważyć, że wśród krajów, w których odsetek aktów przemocy wobec kobiet jest najmniejszy, przeważają kraje katolickie” – pisała niezależna.pl nawiązując do Portugalii, Włoch, Irlandii i Malty, gdzie kobiety zgłaszały najmniej przypadków przemocy.
- To akurat nic dziwnego - mówi Anna Zaręba-Sumicka. - Kobiety głośno mówiące o przemocy spotykają się ze stygmatyzacją, a wręcz represjami ze strony Kościoła.
„Jak widać, kraje, które najgłośniej mówią o konieczności przyjęcia konwencji i obronie praw kobiet, same mają poważny problem z przemocą” - komentowała niezależna.pl.
Kwestia wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej powróciła na początku grudnia. Opowiedziała się za tym m.in. minister Elżbieta Rafalska. W środę wieczorem jej resort zerwał w trybie natychmiastowym umowę z Fundacją Autonomia, która w dniach 25.11-10.12 przeprowadziła akcję „16 Dni Przeciwko Przemocy ze względu na Płeć”. Czy to znaczy, że minister postanowiła jak najszybciej wprowadzić swoje poglądy w czyn? Jak zapowiedziała, powody podjęcia tej decyzji poznamy już niebawem.
Dodajmy, że z raportu FRA, na który powołują się politycy PiS, nie płynie wniosek: tam, gdzie przemocy jest stosunkowo „mało”, konwencja antyprzemocowa jest niepotrzebna. Wręcz przeciwnie. Badacze wyraźnie zalecają ratyfikowanie dokumentu we wszystkich krajach, które jeszcze go nie przyjęły.
I na koniec pomijana, ale bardzo istotna kwestia: fakt, że przemoc to problem 35 proc. czy nawet "tylko" 19 proc. Polek, nie jest powodem do dumy i odpuszczenia walki z nią.